Film jest wart obejrzenia nie tylko dlatego, że ma fajny zwrot akcji i ogólnie jest ciekawy jako thriller psychologiczny, lecz także dlatego, że na początku, kiedy jeszcze wydaje się, że główna bohaterka rzeczywiście jest chora, jest pięknym obrazem depresji. Naprawdę aktorka (a jak się okazuje, również postac) zagrała tę chorobę po mistrzowsku. Aż zachciało mi się obejrzeć film będący wyłącznie studium depresji. (Może mi ktoś tu jakiś polecić ;)).
Minusem jest moim zdaniem Zeta Jones, która gra jakoś tak ciężko, że od razu po jej drugiej scenie domyśliłam się, o co tu może biegać. A może jej charakteryzacja to sprawiła? Ciemne włosy, ciemne ubrania, do tego te ciemne okulary i ciemne złe oczy... O Tatuumie się nie wypowiadam, bo on tam za dużej roli nie gra, a zagrał jak to on.
Brakowało mi również jakiegoś przytupu na końcu. Może będzie druga część i będzie w niej przytup? (Chociaż w sumie o czym ona miałaby być, to nie wiem... ;)).