Ostatnie tango to film brautalny jednak nie pozbawiony swego uroku którym przecież mogą być zwierzęce instynkty, a nie romantyczna miłość jak to zazwyczaj się zdarza. Miłość też jest ale trochę z jednej strony nieszczęśliwa (cierpienie po samobójstwie ukochanej osoby) a z drugiej brzydka i nieczująca, czasami też śmieszna i karykaturalna (osoba młodego reżysera). Warto poznać i te aspekty miłości z taką nieelegancją przedstawione przez Bertolucciego (bo czyż wypada przedstawiać stosunek analny dokonany przy pomocy masła - otóż jak najbardziej wypada). Dzisiaj tak odważnie poczynają sobie np: Chereau w Intymności czy Haneke w Pianistce i myślę że dużo zaczerpnęli od mistrza Bernardo nie umniejszając roli oczywiście ich zdolnościom. Osobny tekst możnaby napisać o roli Marlona Brando tak świetnie zagranej że kiedy on płacze ja czuję smutek. Ale nie chce mi się rozpisywać.