Po obejrzeniu historii niezwykłego, wolnego związku dwojga ludzi, którzy na przemian przyciągają i odpychają się nawzajem, aż prosi się o postawienie pytania: czy zmysły mogą zastąpić uczucie? Paul nie chce rozumieć kobiety, z którą jest w bliskości fizycznej, próbuje sobie wmówić, że to niczego nie oznacza. Jeanne godzi się na jego warunki, choć nie bez oporów, walczy sama ze sobą. Igraszki w bezwstydnej atmosferze nie pozostają bez konsekwencji. Paradoksalnie to właśnie wycofany twardziel przekreśla własną wizję wypranej z uczuć erotycznej więzi, składając deklaracje i przekonując do zmiany stanowiska. Choć wydawać by się mogło, że to wystarczy, aby młoda dziewczyna wybrała jego rezygnując w ostatniej chwili z formalnego związania się narzeczonym, to tak się nie dzieje. To kobieta skuteczniej rozdzieliła seks od miłości i podjęła decyzję na podstawie tego, co czuje jej serce, a nie czego doznawało jej ciało. Próba przejścia od fizycznej fascynacji do uczucia z jednej strony i odrzuceniem tego rozwiązania z drugiej kończy się tragedią dla obojga bohaterów.
"Ostatnie tango w Paryżu" to nie tylko zbiór śmiałych - jak na czasy, w których powstał film - scen, lecz również opowieść o zdławionej w zarodku miłości. Jakże odmienne są jej narodziny od uczuć w klasycznych historiach romansów, gdyż tu to czyste pożądanie sprawiło zbliżenie do siebie dwojga ludzi. On pragnął przygody i ona również, on nie wytrzymał i zreflektował, że czas włączyć do związku ciał także serce, podczas gdy ona ucięła możliwość dalszego rozwoju znajomości. Na tle pięknej muzyki rozegrał się dramat typowy dla współczesności, gdzie to, co powinno być nierozłączne, coraz częściej traktowane jest osobno.