PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8441}

Ostatnie tango w Paryżu

Ultimo tango a Parigi
6,9 25 305
ocen
6,9 10 1 25305
7,4 18
ocen krytyków
Ostatnie tango w Paryżu
powrót do forum filmu Ostatnie tango w Paryżu

Ja widzę to tak, że Paul był do bólu szczery i autentyczny. Nic nie udawał. Mężczyźni i kobiety, którzy mają swoje granice, wiedzą czego chcą i potrafią o tym mówić są bardzo atrakcyjni.

Mówię to również z perspektywy własnych związków i doświadczeń. Nigdy nie były dla mnie atrakcyjne kobiety kompletnie niedostępne, za którymi trzeba było uganiać się miesiącami, żeby czegoś się o nich dowiedzieć czy uprawiać seks.
Równie nieatrakcyjne były takie, które od razu się "zakochiwały" i planowały zakładanie rodziny. Rezygnowały ze swoich pasji i zainteresowań, bo liczył się dla nich tylko związek.

Paul jest mega szczery i bezpośredni... jej narzeczony wydaje się być przy nim kompletnie niedojrzałym dzieckiem. Dlatego jest taka zafascynowana Paulem.

I ona może być przy Paulu sobą. Oboje wydają się być razem mega naturalni i prawdziwi. Wydaje mi się też, że dlatego są tak naturalni, bo... z jednej strony ona wie, że Paul "nie traktuje tego poważnie" (a wiadomo, że tak naprawdę jest inaczej), a z drugiej strony Paul wie, że ona przecież ma narzeczonego, różnica wieku itd. itp. Więc oboje niby wiedzą, że nic z tego nie będzie... i dzięki temu nie boją się ryzykować pełnej szczerości, złoszczenia się na siebie i czułości...

Paradoksalnie ta szczerość i naturalność, sprawia, że w końcu oboje się w sobie zakochują... jest między nimi duża bliskość.

I wtedy staje się coś, co "wywraca" całą relację - do góry nogami. Paul Mówi, że ją kocha i chce z nią być... i wtedy bajka się kończy. Zaczyna się życie, zaczyna się odpowiedzialność. Czar szybko pryska... w tym przypadku kończy się wszystko dramatycznie.

Jak bardzo to jest prawdziwe, wiedzą chyba wszyscy, którzy przeżyli swoje własne miłosne uniesienia... wyjazd, impreza... poznajemy kogoś. Jest alkohol. Ale jest też ten jeden wieczór i swojego rodzaju "osłona" w postaci tego, że to tylko ten wieczór, ta noc. Jest naturalnie, spontanicznie i do bólu szczerze.
Z nadzieją, że będzie tak również następnego dnia, umawiamy się z tym kimś. I nagle czar pryska... rozmowa się nie klei. Wygląd się trochę nie zgadza. To co pierwotnie wydawało się atutem, teraz zaczyna przeszkadzać. Spontaniczność i naturalność pryska jak mydlana bańka.

I jest rozczarowanie... złość. Smutek.

I wiecie co jest najgorsze?! Że tak po prostu jest.
Że najpierw jest cudownie, naturalnie, spontanicznie, seks można uprawiać kilka (naście) razy na dobę itd. A potem kiedy obie strony zdecydują się razem coś budować, pojawia się niepokój, stres, obawy, szara codzienność. Znika naturalność i poczucie bezpieczeństwa.

Wydaje mi się, że to właśnie o tym jest ten film. To taka gorycz i rozczarowanie tym, że bajki i filmy mówią nam "i żyli długo i szczęśliwie".
Że wszystko i wszyscy zdają się tworzyć nam presję na to, żeby związek zakończył się "żyli długo i szczęśliwie". Ale nikt nie kwapi się z pokazaniem nam, jak to osiągnąć. I na czym to polega.

Ja mimo wszystko wierzę, że może być dobrze. Nie idealnie ale dobrze. Tylko, że żeby tak było, najpierw trzeba pozbyć się wielu oczekiwań i zrewidować różne "prawdy", którymi karmiono nas całe życie. Ale mimo wszystko ta prawda, którą pokazano w filmie boli... chciałoby się, żeby ona zostawiła tego dzieciaka "rezysera" i żyła długo i szczęśliwie z Paulem. Żeby dalej było tak naturalnie, spontanicznie i bardzo blisko.

Tylko k**** niestety to nie jest możliwe. Bo albo ona się wycofa i przestraszy (jak w filmie) albo on by się zamknął w sobie i nagle stwierdził, że ona jest dla niego trochę zbyt dziecinna i niedojrzała. I on znowu zapragnie kogoś przy kim będzie mógł być w 100% sobą, jak przy niej w filmie. Albo ona zapragnie takiego kochanka, który będzie odskocznią od starego Paula.

Albo... oboje zdecydowaliby się budować razem coś trwałego i prawdziwego... ale to już nie będzie wyglądało jak te początki w mieszkaniu. Byliby spięci, przestraszenie i seks też zdarzałby się rzadziej. I pewnie nie byłby tak fascynujący.

A może mogłoby tak być cały czas jak na początku ? Gdyby byli odpowiednio dojrzali ? Chciałbym w sumie, żeby tak mogłoby być ale rozsądek i doświadczenie mi mówią, że się nie da :/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones