PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842133}

Ostatni pojedynek

The Last Duel
7,1 28 058
ocen
7,1 10 1 28058
6,7 33
oceny krytyków
Ostatni pojedynek
powrót do forum filmu Ostatni pojedynek

Ogladając jako film historyczny (tylko nie piszcie o odstępstwach od faktów, to nie wątek o tym) nie mam żadnych uwag, może poza tym, że skrócenie go, wyszłoby mu na dobre.
Co innego, patrząc na niego jak na komentarz. A film jest mocnym głosem feministycznym. Nie pozostawia suchej nitki na mężczyznach, wszyscy co do joty są tam postaciami negatywnymi, zwyrodnialcami, bucami uprzedmiotowującymi kobiety. Od Le Grisa i Carrouge, przez ojca Marguerite aż po postaci trzecioplanowe (król). Reżyser podkreśla to, że tak jest, ostatnim rozdziałem, którego - jeśli dobrze pamiętam - tytułuje przez chwilę „prawda”. Z jednej strony rozumiem ten zabieg, pokazuje bardzo wyraźnie problemy z jakimi mierzy się kobieta w męskim świecie. Ale z drugiej brakuje zniuansowania - pokazuje mężczyzn tylko złych, przez co daje wydźwięk propagandowy, i jak to z propagandą jest - nieprawdziwy. Może jeszcze gdyby to było coś nowego, takie wrzucenie granatu w nienaruszony monolit, ale „Me Too” już ma kilka lat, sporo już powiedziało na ten temat. Może Ridley Scott spóźnił się trochę z tym filmem.
A może nie ma co szukać w nim współczesnego komentarza, tylko zobaczyć dobrze opowiedzianą, trzymającą w napięciu historię.
Tak czy siak, film fantastycznie zrobiony, świetnie zagrany i warto obejrzenia, czy będziemy patrzyć na niego w minionym już czy też dzisiejszym świetle.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

To powinna być oficjalna recenzja, zamiast wypocin Popieleckiego. Mam podobne odczucia co do filmu. Czuć tu u Ridleya raczej lekki koniukturalizm, zamiast wkładania kija w mrowisko i wydźwięk końcowy ociupinkę pachnie uproszczoną propagandą, ale co z tego. Ogląda się wyśmienicie.

piotrowy

Dlaczego "feministyczny)" (czytaj: równościowy) ma w tej opinii negatywny wydźwięk?

No_5

feministyczny bo zaklamany, propagandowy.

ocenił(a) film na 8
Tom7

Wg mnie to spełniony film rycerski. Mężczyźni dźwigają oręż, kolczugi, przyłbice, kobiety - znój życia z nimi. Kto jest większym herosem? Scott nie lekceważy wagi zasług panów. Jednakowoż nie pozwala sobie na relatywizm. Staje po stronie pokrzywdzonych, a nie tych, którzy krzywdzą. Płeć go nie obchodzi. To jest właśnie rycerskie.

AutorAutor

akurat dla rycerza plec byla bardzo istotna bo jednym z warunkow rycerskosci byla ochrona kobiet (obok starcow i dzieci). Ridley nie pozwala sobie na relatywizm? Ten film to sredniowieczna wersja metoo gdzie wszyscy panowie mysla wylacznie o zaspakajaniu swoich potrzeb a wszystkie kobiety sa pokrzywdzone.

ocenił(a) film na 8
Tom7

No i to dowodzi, jak ciasne były umysły ówczesnych mężczyzn.
Ridley Scott dostrzega to i oddaje sprawiedliwość ciemiężonym, którzy niekoniecznie stawali do walki na polach bitwy. Walczyli jednak codziennie z opresją na każdym kroku.

Tom7

Napisałeś - akurat dla rycerza plec byla bardzo istotna bo jednym z warunkow rycerskosci byla ochrona kobiet (obok starcow i dzieci- ochrona kobiet starców i dzieci chyba wtedy kiedy całe wioski i miasta palili a w naszym rejonie kiedy robili najazdy na sąsiadów dla zabawy paląc gwałcąc i rabujac . Rycerz był rycerzem najcześciej z powodu zysku , to był zwyczajny fach w rękach jesli ktoś miał taki przywilej, że rycerzem mógł być czyli czesto jeśli był jako tako urodzony i było go stać na to by tym rycerzem być , bo nie kazdego chętnego było na to stać. Więc pora zejsc na ziemię i nie bujaćw obłokach w stylu - jak to kiedyś było fajnie , bo nie było a przeciętna kobieta miała do powiedzenia w tamtych czasach mniej więcej tyle ile my podczas ostatniej wojny albo "słynnej" 10 dniowej obrony naszego kraju . Powielasz jakieś mity tyle, ze nawet nie greckie .

Tom7

Synu, naucz się znaczenia słowa feminizm, bo wstyd czytać bzdury

No_5

Feminizm, równouprawnienie, to się szybko kończy jak trzeba wnieść szafę na czwarte piętro :)

ocenił(a) film na 8
JasonX68

Braki w wykształceniu są jak braki w uzębieniu - niewidoczne, jeśli gęby nie otwierasz. Otwarłeś i wydało się.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
I_Graszka

Panowie, obaj jesteście siebie warci. ;-) Jeden wyjął pochopne wnioski na temat wykształcenia drugiego, a drugi zasadniczo poziomem riposty niestety też szału nie zrobił. ;-) A wszystko rozchodzi się o dwojakie rozumienie słowa feminizm, który może być i często niestety jest dzisiaj nadużywane podobnie jak słowo rasizm. Feminizm w pierwotnym swoim znaczeniu jest zjawiskiem dobrym bo odnosi się do wzajemnego poszanowania siebie jako ludzi i swoich praw oraz liczenia się ze swoim zdaniem bez względu na płeć.

ocenił(a) film na 6
JasonX68

są firmy, które świadczą takie usługi

3l3ctric_philip

Taa. Tylko kto w nich pracuje? xD

ocenił(a) film na 5
JasonX68

A Ty z taką ile razy zapier...łeś?

Po takich tekstach widać, że jaja to masz tylko w lodówce.

KROPKA

Następna dość tępawa feministka.

No_5

Wstyd to czytać tak pyszny manifest, jak Twój.

Feministek są 2 rodzaje:
1.te, które rzeczywiście walczą o równouprawnienie i przyszłość (o prawo do decydowania o sobie, o wolność) - dziś najbardziej potrzebne w krajach islamskich i takie popieram;
2.takie, które wymarzyły sobie wypaczać historię, szerzyć zakłamaną propagandę, kim to NIE są, bo w istocie chcą być RÓWNIEJSZE, byle się nie narobić w życiu.
Tutaj pewien YouTuber, który czystą argumentacją wyjaśni Ci, że doskonale znamy czym jest feminizm:
https://www.youtube.com/watch?v=U8FS7bwOQQ8
Dodam, że byłem na strajkach kobiet, które dotyczyły ich praw i wspierałem walkę feministek z tyranią rządową. Także opowiadam się za wspieraniem tego pierwszego rodzaju feminizmu, bo drugi to ...uosobienie skandalizacji (tak, jest takie słowo) :)

No_5

naucz się że słowa często zmieniają znaczenia... kiedyś feminizm może i oznaczał walkę o "równość".

ocenił(a) film na 7
No_5

Rozumiem do czego pijesz, ale słowo feministyczny występuje tu w kontekście - jako „feministyczny głos Ridleya Scotta” (czytaj: poruszający temat nierówności płci) i całej tej frazy dotyczy moja opinia. I ponieważ ten głos reżysera może być taki lub siaki, więc pozwoliłem sobie na swobodne rozważania czy jest bardziej taki czy bardziej siaki.

No_5

1. Feminizm nie ma nic wspólnego z równością (przynajmniej współczesny);
2. "film jest mocnym głosem feministycznym. Nie pozostawia suchej nitki na mężczyznach, wszyscy co do joty są tam postaciami negatywnymi, zwyrodnialcami, bucami uprzedmiotowującymi kobiety." - dlatego.

No_5

Film był tak bardzo równowartościowy, na tyle, że "The Truth" było tylko przy jednej wersji. Nie było, mi żal Jacquesa Le Gris. Ale nie dlatego, że zgwałcił, czy tez nie zgwałcił, bo może był zwyczajnie ofiarą "politycznej" intrygi. Tego nie wie nawet Ridley Scott. Ty wiesz jak było?

ocenił(a) film na 7
No_5

dlatego że feminizm to jest to żeby kobiety miały równe prawa do mężczyzn a nie ludzie mieli takie same prawo

ocenił(a) film na 8
piotrowy

Nooo, przy tym trzecim rozdziale jak zostawiono "the truth" to już była lekka przeginka, jakby dla idiotów skinienie, żeby każdy na pewno zrozumiał. Ta trzecia część strasznie rozwleczona, ale sam film nawet spoko i przede wszystkim super piękny.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

Ale zdajesz sobie sprawę, że film jest o średniowieczu, gdzie nadaremno jest szukać, aby kobieta była czymś więcej niż "tą która ma rodzić synów"?

ocenił(a) film na 7
UnhollySeth

Tak, zdaje sobie sprawę, że film jest o średniowieczu. Napisałem to w pierwszym akapicie. Ale umiejscowienie w dawnej epoce nie znaczy, że film nie może być głosem współczesnym.

ocenił(a) film na 8
piotrowy

Ridley jest ponadprzeciętnym rezyserem, czyli calkiem niezlym, ale czesto bladzi w tym robi. Rozumiem, ze moglo ci to zgrzytac, ale zagalopowales sie z ta "propaganda".

ocenił(a) film na 6
piotrowy

Jestem bardzo wyczulony na wrzucane na siłę feministyczne głodne kawałki, ale pomijając dość sporo odniesień i komentarzy do kobiet sprowadzanych do majątku władców ziemskich (co zresztą nie mija się historycznie z prawdą) film był mocno wyważony. Głównie dlatego, że nie wiemy, która z trzech wersji była najbliższa prawdy. Może każdy z trzech bohaterów był złoczyńcą w tej historii i to zrządzenie losu zadecydowało komu przypadły laury a komu śmierć i potępienie? Mówisz, że mężczyźni byli ukazani jako potwory. W wersji de Carrougesa jest on właściwie w porządku gościem i bohaterem pozbawionym niesłusznie swojego dziedzictwa. A jeśli spojrzymy na wersję Le Grisa i przyjmiemy, że Marguerite nie została zgwałcona a dała się uwieść (jeśli ktoś nadal ma wątpliwości, kluczowa była scena ze ściągnięciem butów przy schodach) to on jest ofiarą tego, że się beznadziejnie zakochał a ona odpowiada za jego śmierć, bo fałszywie oskarżyła go z zemsty i samooszukiwania się co do swoich własnych uczuć. Można w tym wątku widzieć nawiązanie do "Me Too" ale jej ciemnej strony, kiedy samo oskarżenie może stać się bronią w rękach rzekomej ofiary. Ja nie widzę w tym filmie przesłania jedynie feministycznego i to mi się w nim ogromnie podoba. Zostawia za to widza z refleksją. Patrzy na temat wielotorowo zostawiając nas z pytaniami bez odpowiedzi, ale prawdziwa historia, jak to w życiu bywa, również nam tych odpowiedzi nie dała.

ocenił(a) film na 7
Giltley_Rage

Zgodziłbym się z wypowiedzią całkowicie, jakby przy ostatnim rozdziale nie było tak zaakcentowanej "prawdy" :)

ocenił(a) film na 6
iluvatar11

To prawda, osobiście zakończyłbym w którymś momencie część Marguerite i zrobił czwarty rozdział. Ponieważ reżyser połączył jej historię z samym pojedynkiem i tym co obiektywnie według wielu światków się wydarzyło, można odnieść wrażenie jakby skłaniał się ku jej wersji wydarzeń i chciał uczynić z Marguerite prawdziwą protagonistkę. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to Ridley Scott, który lubi brać widza pod włos, oraz fakt, że prawdziwa historia nadal pozostaje nierozwiązaną zagadką, widzę ten film jako otwarty do interpretacji.

ocenił(a) film na 6
iluvatar11

Patrz, dopiero teraz zauważyłem, że przy opisie rozdziału "the truth according to Lady Marguerite" pojawia się przez dłuższy czas słowo "the truth" czyli sugestia jest jednak rażąca. Bardzo szkoda, jak dla mnie za ten jeden szczegół to gwiazdka w dół :/

ocenił(a) film na 7
iluvatar11

Do oceny, jak było naprawdę nie trzeba zaakcentowanej "prawdy".... To akurat mógł sobie reżyser darować. Nawet bez sugestii po złożeniu prostych faktów można poznać prawdę. Ale w mojej ocenie nie o samą prawdę chodzi. Reżyser chciał przede wszystkim pokazać, że nie zawsze to co uważamy za słuszne i prawdziwe, takimi są. Ludzie są omylni i nie zawsze prawidłowo potrafią intepretować fakty. Najczęściej dlatego, że nie znają wszystkich szczegółów i zwyczajnie resztę sobie dopowiadają. O tym jest ten film.

ocenił(a) film na 7
Giltley_Rage

Kompletnie nie potrafisz połączyć scen. Oczywistym jest, że różne zdarzenia oceniamy różnie, ale kluczowym dla OBIEKTYWNEJ oceny jest spojrzenie oczyma wszystkich trzech bohaterów. Dziwne, że trzeba Ci takie rzeczy tłumaczyć. Scena z butami i ogólnie sam akt można byłoby tłumaczyć tak jak Ty to próbujesz nieudolnie robić, że chciałabym, ale boję się. To właśnie tak to widzi Le Gris. Dlaczego? Bo to postać dziwkarza, której żadna nie odmawia. Wydaje mu się, że jest adoratorem, któremu żadna się nie oprze. W Tutaj przemawia za nim pycha. Zauważ, że jego romans (pierwszy numerek) to przecież tylko sen. To nie wydarzyło się naprawdę! On zwyczajnie o niej marzy i właśnie dla niego zrzucony pantofel odbiera jako zachętę. Ale tak nie jest, co dobitnie wyjaśnia trzecie spojrzenie (Margueritte). To był gwałt, a pantofel zsunął jej się przypadkiem, kiedy uciekała schodami. Dziwne też, że nie dostrzegasz, że ona przecież nie czerpała przyjemności z seksu. Co to jest istotnym do analizy całej sytuacji. Jak się czuła po całym zdarzeniu. Przecież to jest dobitnie pokazane. A scena tańca? Kiedy Le Grisowi się wydaje, że na niego zalotnie patrzy, ale kiedy widzimy tą scenę oczyma Marguirette to wiemy, że tak nie jest.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

Obawiam się że mogłeś nie zrozumieć filmu... polecam wrócić za jakiś czas do seansu ;-)

ocenił(a) film na 7
Scrach

Nie obawiaj się, wszystko zrozumiałem. Ridley Scott nie pozostawił żadnych otwartych furtek i wszystko pod koniec seansu jest jasne. A moje rozważania to po prostu interpretacja współczesnym okiem tego co zobaczyłem. Bardzo możliwe, że reżyser nawet nie podążał tymi ścieżkami, o których napisałem, ale to są moje spostrzeżenia. A film pewnie jeszcze kiedyś obejrzę, ale tylko dlatego, że to świetne kino.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

Zakładasz że film wyjaśnia wszystko, ale weź pod uwagę fakt, że każdy akt to "wersja" danej strony, co z kolei zmusza do konkluzji że każda z nich jest subiektywna i zakłamana. Nie widzimy prawdziwej wersji zdarzeń, musimy sobie ją poskładać...

ocenił(a) film na 7
Scrach

W trzecim akcie na ekranie w tytule zostaje samo słowo „prawda” - szczegół, ale jakże ważny. Poza tym - mimo subiektywnego spojrzenia każdego z bohaterów i różnych perspektyw, wszystkie trzy zazębiają się w jedną, prawdziwą wersję wydarzeń.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

Tak zauważyłem, natomiast to są nadal interpretację i założenia. W moim mniemaniu Margareta miała każdy powód żeby wywołać ten konflikt z Le Gris, plus szansa na poczęcie potomka i odzyskanie straconych ziem. Bez tego właściwie jej los u boku Jeana był przesądzony...

ocenił(a) film na 7
Scrach

Taki film też mógłby być ciekawy, ale moim zdaniem, tego graotronowego podstępu tu nie ma. To prosta historia, w której dokładanie kolejnych perspektyw jest tylko ciekawym zabiegiem filmowym, a nie kilkoma prawdami tego samego wydarzenia. Ale zwrócę szczególną uwagę na to kiedyś przy ponownym seansie. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
piotrowy

Jeżeli jest tak jak piszesz i taki był zamysł reżysera, to odjąłbym 3 gwiazdki z marszu...

ocenił(a) film na 7
Scrach

Akurat szansa na spłodzenie potomka nie miała nic do rzeczy - Carroughes nie był bezpłodny, miał już wcześniej syna (zmarł przy porodzie, co wtedy nie było niczym dziwnym), zresztą potem miał z Małgorzatą jeszcze dwójkę innych dzieci. Ale motyw zemsty jak najbardziej był możliwy.

Xarthras

to że miał wcześniej syna nie oznacza że ten syn był zrobiony akurat przez niego :P

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7

Ale Ci się ulało potokiem żalów. Szkoda słów!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
tisoctocffel

Takiego wniosku z tego filmu nie wyciągam. Ja pije do tego, że to reżyser (być może) trochę się zapędził w swoim radykalnym obrazie mężczyzn. Wykoślawia to feminizm, pokazując go jako ruch antymęski.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
piotrowy

Po pierwsze, nie wszyscy faceci są w tej opowieści bydlakami. Choćby mąż wypada bardzo dobrze. Po drugie: bydlakami są faceci u władzy. Po trzecie: to czasy, w których traktowało się kobiety  niezwykle przedmiotowo, nawet królowie handlowali córkami dla zysków i aliansów. O komisyjnym sprawdzaniu cnoty nie wspomnę. Mnóstwo historii z epoki o wykorzystywaniu żon wasali, a już służki czy chłopki miały zdrowo przerąbane. Po czwarte: ta historia się wydarzyła i była głośna w Europie. Jako facetów, może was feminizm przerażać. Ciężko sobie uzmysłowić, jak głęboko wrosło w tradycje traktowanie kobiet jak nieco droższych zwierząt domowych. Niestety, tacy byliśmy i nadal wielu z nas jest. Woli wypierać niż się zastanowić i zaobserwować te nawyki choć by w odruchach mentalnych. Podrzucę ciekawostkę: jaką płeć mają używane przez was najczęściej przekleństwa i wyzwiska?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones