Jestem 17-letnim uczniem liceum i wczoraj obejrzałem ten film. Jest wspaniały, śmiało mogę zaliczyć go do moich ulubionych. Fajne śpiewy (a scena z "Miejcie nadzieję" Asnyka na końcu filmy to mistrzostwo), film wydaje się bardzo realny (choćby te sceny uczniów pod prysznicem, ich dialogi), no i przede wszystkim dobrze przedstawiony dramat tamtych ludzi. Jedna z lepszych scen w filmie to lekcja historii, kiedy wywiązuje się bardzo interesujący dialog między nauczycielem a uczniami.
Ten film to nie tylko wspomnienie tamtych czasów. Można z niego wyciągnąć wnioski, refleksje ważne i we współczesnych realiach...
Jedyne co można zarzucić reżyserce, to zbyt rozległe w czasie ukazanie przedstawienia licealistów na konkursie - ale jeśli ktoś lubi teatr, to będzie i z tego zadowolony.
Wrócę do tego filmu już niedługo!
PS. A może ktoś poleci mi inne filmy, w których przedstawione są postaci, najlepiej młode, ludzi, którzy nie mogą odnaleźć się w systemie (niekoniecznie w systemie komunistycznym)? Coś, gdzie występuje motyw takiego typu bohatera, jakiego w tym filmie grał Jacek Wójcicki?
Och nie. "Stowarzyszenie" jest takie... amerykańskie. Mnóstwo banału i płytkiej psychologii. Polecam "Marcowe migdały" Piwowarskiego. Zdecydowanie lżejszy w tonie, ale cudowny i klimatyczny.
Zgadzam się "Marcowe migdały" i "Ostatni dzwonek" mają niesamowity klimat, który wywołuje u mnie uczucie nostalgii. Ale "Stowarzyszenie..." to również w mojej opinii film unikalny, a nawet wybitny.