Chciał pokazać niejednoznaczność, ale niestety nie udało mu się to, bo jest stronniczy w wydźwięku całościowym, dopiero ostatnia scena, jakby chciała zmienić całe wrażenie, ale jedna scena nie zmieni wrażeń po obejrzeniu całości, całość dobrze podsumowują słowa matki oskarżonego: oni oboje są tak samo winni jak i niewinni, oboje przeżyli piekło i wreszcie oboje mają traumę na całe życie. Tylko, że jej wypowiedź ginie w całości filmu - a szkoda.
Czytałam komentarze na francuskim portalu i zdania niestety są podzielone, gdzie jedni skandują ofierze, a drudzy oskarżonemu, a przecież NIE taki był zamysł filmu. I dlatego uważam, że film jest zły, bo znowu tworzy podziały.
Wręcz przeciwnie, pokazał to co miał pokazać. Oboje są tak samo winni ale ostatecznie to chłopak dostał karę.
PODOBNO..podczas kręcenia filmu, brało udział mnóstwo feministek, aktywistek dżenderystek, aborcjonistek i przed
stawicieli LGBT, aby czasem na jotę nie obrażić którąś z grup. Takie czasy...
Seeiko bardzo fajnie opisałaś swoje odczucia i wnioski z filmu ale...film prowadzi widza w realia życia mlodych ludzi sceny zaskakują i zmieniają punkt widzenia i ocenę oglądającego tak było w moim przypadku gdy poznawalem szczegóły scenariusza i postacie...film też porusza i przypomina o pewnych wartościach.