nieprzyjemne rozczarowanie. Napiszę natomiast, że ocena tego filmu jest zawyżona. To
nie jest film bardzo zły. To jest film NAJWYŻEJ bardzo bardzo przeciętny. W nim nic nie
ma. W momencie kiedy zaczyna być odrobinę ciekawy, kończy się. Jest to typowy
przykład filmu, który ocenia się nieco wyżej ze względu na właśnie co umarłego niegdyś
dobrego reżysera (żeby mu post mortem przykro nie było, czy co???) oraz hollywoodzkie
niegdysiejsze małżeństwo (przeciętnych ale za to bogatych) i popularnych aktorów. A
tymczasem to co widzimy na ekranie jest raczej mizerniutkie....
"W nim nic nie ma", "Mizerniutkie" ?... Oczekiwałbym od fana 8 1/2 jakichś ciekawszych wniosków.
Ok, odpowiem krótko, ale precyzyjnie: w przywołanym "8 1/2" jest dużo, w "Oczach niestety nie w pełni zamkniętych" nie ma prawie nic. Jest jakiś pomysł, potencjalnie ciekawy, ale nie rozwinięty, ze zmarnowanym potencjałem, i szybko ulatniającą się nadzieją na coś konkretnego. To taka typowa pisanka-wydmuszka: cienka skorupka pomalowana na kolorowo, ale w środku pusto.
A dajmy na to takie aspektyjak instytucja małżeństwa w nowoczesnym społeczeństwie i jej kryzys, krytyczne spojrzenie na elity, tajemnicze morderstwo dziewczyny, która rzekomo przedawkowała czy ciekawie poprowadzony wątek ze zdradą w tle? Nie porównuję oczywiście do 8 1/2 Felliniego bo to ścisła czołówka, ale ostatni film Kubricka to nie jest z pewnościa "wydmuszka" .
Wszystko się zgadza, ale żaden temat sam w sobie nie zastąpi tego co faktycznie zostało nakręcone. Ja w tym filmie- niestety - nie znalazłem niczego szczególnie interesującego, poza obietnicą czegoś ciekawego i intrygującego, nic więcej nie dostałem. Oceniam ten film 5/10, czyli nie kompletna tragedia, ale zwykłe rozczarowanie. Liczyłem na przynajmniej dobry film, a dostałem... No właśnie, prawie nic nie dostałem, jakieś takie śmojdy bojdy. To nie jest ani kino ambitne, ani sensacyjne, ani kryminalne, już na pewno nie psychologiczne, ani dramat społeczny. To jest takie wszystko po troszeczku, czyli razem nic. Prawie nic, właśnie takie 5/10. Ode mnie.
Zgadzam sie, film ledwo obejrzalem natomiast w ostatnich minutach oczekiwalem jakiegos rozwiazania akcji, jakiegos moralu, jakiegos logicznego zakonczenia, niestety nie doczekalem sie. Wniosek jest jeden - znikoma fabula z ktorej na koniec zupelnie nic nie wyniklo, przerost formy nad trescia. Forma znakomita - scenografia, gra aktorska na dobrym poziomie, kostiumy, zdjecia, szkoda ze nic ponadto.
Trafiłeś w sedno - śmierć reżysera, łatwe nawiązania do teorii spiskowej, hollywoodzka para, wyuzdanie, niedomówienia, no i mamy arcydzieło. Dla mnie ten film jest tak nieznośny, jak ładna, rozpuszczona kobieta.