PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=613320}

Ocalony

Lone Survivor
7,5 84 706
ocen
7,5 10 1 84706
5,9 11
ocen krytyków
Ocalony
powrót do forum filmu Ocalony

Film ma klimat, dobrze zmontowany i dobra fabuła tylko Ci żołnierze i ich nadludzka wytrzymałość.
Każdy postrzelony kilka razy, skoki z skał które poskręcały by im karki, postrzał w głowę otwarte złamania itp itd - a oni wciąż biegają i strzelają - bardzo mnie to irytowało...

ocenił(a) film na 10
arturro_1987

Dlatego polecam przeczytać książkę może trochę się wyjaśni ;)

arturro_1987

andrenalina robi swoje,może w rzeczywistości było trochę inaczej niż na filmie.

ocenił(a) film na 7
Wojtek107712

dokładnie, w takich sytuacjach taka dawka adrenaliny potrafi sprawić że zapomnisz że w ogóle zostałeś postrzelony ale jak już przejdzie to ból jest podobno niewyobrażalny

użytkownik usunięty
arturro_1987

Adrenalina. Polecam Ci książkę "Przetrwałem Afganistan" , na podstawie której powstał ten film.

ocenił(a) film na 10
arturro_1987

Zgodzę się z przedmówcami , że adrenalina robi swoje , owszem jest to 1 z powodów dlaczego pomimo bólu , złamań komandosi wciąż byli w stanie walczyć . Poza tym oni są tak szkoleni . Psychicznie i fizycznie , aby byli jak najbardziej odporni . Polecam tutaj przeczytać kilka książek takich jak: Morderczy poligon , Czerwony Krąg , czy jak już wspomniany wcześniej Przetrwałem Afganistan.

ocenił(a) film na 7
arturro_1987

Najwyraźniej nie byłeś w wojsku, chłopcze. W prawdziwym wojsku. Gdyby ci śmierć zaglądała w oczy, to zapewniam cię, nie takie cuda byś robił. Mnie dwóch kumpli, trzymając mnie pod pachami, ciągnęło prawie kilometr ze złamaną nogą do bazy. W cywilu pewnie z dziesięć metrów bym nie przeszedł.

ocenił(a) film na 9
katana57

Warto też zaznaczyć, że to nie jest tak jak w wielu filmach sensacyjnych, gdzie główny bohater strzela raz do każdego przeciwnika i wszyscy padają jak muchy. Wszak wiele oddziałów specjalnych stosuje taktykę strzału poniekąd pokazaną w filmie, czyli : "Dwa strzały w pierś, jeden w głowę".
Wbrew pozorom człowieka nie tak łatwo zabić od razu pierwszym-lepszym strzałem w brzuch czy w tyłek. Do tego dochodzi jeszcze wspomniana adrenalina oraz umiejętność doraźnego zaopatrzenia rany na polu walki.

arturro_1987

"Średnio co miesiąc mam taką jazdę, jak Rambo w Jedynce,
pamiętacie film ten?
Sylwester w pewnym momencie musi na sosny z 200 metrów na dyńkę zdusić"

ocenił(a) film na 8
RealKalps

Ooo człowieku, Ortega Cartel na dożywotnim :)

ocenił(a) film na 7
arturro_1987

W książce "Snajper" Howard Wasdin opisuje też ciekawe przypadki ran jakim ulegali operatorzy Navy Seals i dalej byli w stanie walczyć. Warto sie zapoznać bardziej z tematem bo ci ludzie potrafią znieść naprawdę wiele. To nie są zwykli ludzie, ich granice odpornosci są trochę inne. Albo ten koleś tez jest ciekawy : https://www.youtube.com/watch?v=DrlmLvPFdg8
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
arturro_1987

NIe znam się na tym, więc nie wiem, na ile w filmie oddano realia a na ile przesadzono, ale wiem, że do takich jednostek jak SEAL nie dostaje się każdy. To najostrzejsza możliwa selekcja. Tak samo jest ze Specnazem czy innymi jednostkami specjalnymi. Jedną z najważniejszych cech tej selekcji jest odporność na ból. Więc jak jest w stanie ruszać ręką, to mimo bólu będzie nią ruszał, podczas gdy przeciętny człowiek stwierdzi, że nie da rady, bo ból jest za silny. Co innego, jak jakaś część ciała zostaje tak uszkodzona, że po prostu nie działa. Wtedy mimo dużej odporności na ból i tak nie będzie w stanie jej używać.

ocenił(a) film na 4
arturro_1987

Przeczytałem książkę „Lone survivor”. Przeanalizujmy kilka zdań z relacji Luttrella.

Pod koniec rozdziału 7 Luttrell opowiada, że
1. spadając, „zjeżdżali” na plecach ze zbocza góry z prędkością 150 km/h.
2. Kilka akapitów później mówi „Nie wiem jak długą drogę pokonaliśmy, myślę, że jakieś 200, może 300 metrów”
3. Kilka akapitów później szacuje „Musieliśmy zabić ich już z pięćdziesięciu, albo i więcej”
4. Następnie kilka stron dalej pisze, że skoczyli ze skały z wysokości około 20 – 30 stóp (co polska tłumaczka przetłumaczyła jako 10 metrów).
5. Jeszcze kilka stron dalej mówi, że „szacowaliśmy, że Sharmak rzucił do walki z nami 140 ludzi”
6. W połowie rozdziału 9 Luttrell rzuca granatem w dwóch talibów stojących 1,5 metra od niego.

I teraz pytanie: - co można wywnioskować z tych trzech zdań?

Po pierwsze, że liczby te są przesadzone, bo Luttrell był w silnym stresie, a w stresie człowiek nie jest w stanie oceniać prawidłowo odległości, rozmiarów, ani prędkości zwłaszcza własnej. Niby na jakiej podstawie Luttrell miał by oszacować swoją prędkość (150 km/h), skoro podczas staczania się turlał i obijał o gałęzie i kamienie?

Każdy, kto ogłada skoki narciarskie, wie, że najlepsi skoczkowie rzadko uzyskują na dobrze wysmarowanych nartach i śliskiej skoczni prędkości najazdowe większe, niż 100 km/h. Jasne jest więc, ze z tym „150” Lutrella poniosła fantazja.

Podobnie ze skałą – nie da się oszacować wysokości skały (czy urwiska), stojąc na niej. Możesz z niewielkim błędem oszacować wysokość skały, jeśli stoisz w pewnej odległości od niej. Ale nie, gdy stoisz na jej szczycie.
20 stóp to jest około 6,5 metra i tyle prawdopodobnie miała skała/urwisko, z którego skoczyli (na krzaki i ściółkę – tak jest w książce).

Trzecia sprawa – Luttrell tylko zakładał, że walczyło z nimi 140 talibów. Sam w swojej opowieści przyznaje, że większości walczących nie widział. Oszacował tylko, że do chwili, gdy został sam, zastrzelili (bądź ranili) prawdopodobnie około 40-50 talibów. Główna walka trwała jakieś 1,5 godziny.  W rodziale 8 powiedział "Po raz pierwszy od 1,5 godziny nikt mnie nie ścigał", co może świadczyć, że po zabiciu tych 40-50 talibów, kilkunastu pozostałych się wycofało, albo czekało na nadejście "posiłków" z wioski..

Dziwnie brzmi akapit w polowie rozdzialu 9, gdzie Lutrell rzuca granatem w dwóch talibów stojących około 1,5 metra od niego, a jest schowany tylko za dużym kamieniem.

Ostatnia rzecz: książkę napisał nie Luttrell, tylko Patrick Robinson, znany z powieści wychwalających amerykańskich żołnierzy. Ponaciągał trochę tu, trochę tam, żeby podtrzymać legendę Sealsów i nieco przysłonić fakt, że książka opisuje jedną z najbardziej spartaczonych misji wojskowych w historii.

Warto dodać, że film jeszcze dodatkowo tę opowieść wygładza. W filmie na przykład pominięto wiele błędów Saelsów, świadczących, że akcja została przeprowadzona przez kiepskich żołnierzy. Na przykład odcięcie liny, po której zjeżdżali z helikoptera. Ktoś w helikopterze odciął linę, która spadła w trawę w miejscu ich zrzutu i gdyby Lutrell tego nie zauważył, Talibowie znaleźliby rano ślad, ze ktoś obcy pojawił się w okolicy. Linę się wciąga z powrotem. Właściwie to po co ja odcięto? W jakim celu? Amatorski błąd.

Przesadą też jest nazywanie Sealsów „operatorami”. To są żołnierze po rocznym kursie wojskowym. Nie przechodzą takich szkoleń, jak Grom, Mosad, czy SAS. Plan akcji „Red wings” był prosty. A oni go spartaczyli - łatwo dali się zauważyć i trzech zginęło. Więcej dodawać nie trzeba.

ocenił(a) film na 8
arturro_1987

Przeczytałeś już książkę ? A co do odpowiedzi Sony_West :) :) :) a gdzie niby i kto szkolił GROM ? Po 12 tygodniach szkolenia Marines możesz starać się o przyjęcie na 25 tygodniowy "kurs" szkolenie do Navy Seals a jak sobie tam dasz radę to przechodzisz 16 tygodniowy "kurs-szkolenie" specjalistyczne w danym kierunku i wtedy zostajesz operatorem Navy Seals.

ocenił(a) film na 9
arturro_1987

To byli komandosi Navy Seals, czyli nadludzie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones