W sumie spodziewałem się kolejnego widowiska o teksańskich kowbojach w Afganistanie/Iraku/Wietnamie (niepotrzebne skreślić), w rodzaju "Snajpera" z 2014. Jakkolwiek, ku mojemu zdziwieniu, w tej produkcji to właśnie wspomniani kowboje z myśliwych stają się zwierzyną. Znakomite zdjęcia, świetne efekty specjalne (w tym również dźwiękowe), chwilami akcja tak wartka, że aż ciężko na moment oderwać wzrok od ekranu i naprawdę dobra muzyka. Gdyby nie parę nieścisłości i fakt, że filmowi protagoniści poruszają się zupełnie sprawnie po oberwaniu 2-3 postrzałów z AK-47 i 2-3 upadkach z 10-metrowych, skalnych urwisk (bo to jednak zawsze kowboje, co z niejednego byka już spadali ;) ), dałbym 9/10. No i trochę rzuca się w oczy, że to raczej góry Kolorado służyły twórcom za ów "Afganistan" ;) Tak więc reasumując - 8/10.