ulala - aż chciałoby się za poetą piszącym wyśpiewać - cóż za perwersja! taka śmietanka późniejszych opozycjonistów działających pod szyldem kina oralnego przedpokoju z namaszczeniem godnym lepszej sprawy zapewne ekranizująca teksty późniejszego szefa krajowej rady radiofonii i telewizji, rzecznika prasowego znienawidzonego rządu rodzimego, zaś w obiegowej opinii prawej ręki generała i goebbelsa stanu wojennego to doprawdy horror szoł!
ale, ale, ale zgodnie z prawem kałużyńskiego - skądinąd ziomala scenarzysty jak wieść gminna niesie w stumilowym lesie, na pewno ideowo (mieli tych samych wrogów) - i po hommage dla hitchcocka jest tutaj jedna scena.. zarazem taka, której w Psychozie zabrakło: bodaj najbardziej przy tym wywrotowa scena zbliżenia seksualnego w całej niezbyt chlubnej pod tym względem historii kina polskiego, która - w odróżnieniu choćby od Nagiego Instynktu - na pewno nie zadowoli żadnej z dwóch połówek publiczności, ale amatorzy zwariowanych melodii albo awangardowych krótkometrażówek amerykańskich wypełzłych wprost ze stajni anthology film archives kochanieńkiego jonasa mekasa z pewnością poczują się ten tego ukontentowani..
a rzekłbym też, iż to nieoficjalna zapowiedź wspaniałego prologu znacznie mniej wspaniałego filmu amerykańskiego Shortbus z 2006, o którym jedną rzecz już teraz można powiedzieć na pewno: iż praw do jego emisji TVP z całą pewnością nie wykupi..
ale wracając do Obrazków, niektóre dialogi, monologi, doprawdy, jak z barei:
oto z toalet męskich, jak i damskich, znika mydło oraz papier toaletowy, cóż więc robić? żaden problem, należy obie toalety poddać zwanej łańcuchowej obserwacji i tutaj wielkie nadzieje łączę z naszymi paniami.. taka stała inwigilacja ubikacji może doprowadzić do ujęcia sprawcy na gorącym uczynku.. i tak dalej, i tak dalej..