Doskonały przykład na to, że w dzisiejszym świecie nie możesz myśleć inaczej niż Rząd i oszuści znajdujący się w nim. Może i Weaver'owie mieli bardzo dziwny sposób życia i z pewnością większości on się nie podobał, ale żyli w górach i nikogo nie mordowali tak jak zasrane FBI.
Prawda jest taka że zostali zaatakowani za to, że byli antyrządowi i nie chcieli być poddani kontroli.
Wiem, że to stara rzecz, widziałam ten serial wieki temu w TV, ale niektóre sceny do dziś stoją mi przed oczami.
Jeśli serial jest zgodny z faktami, to trzeba pamiętać, że to FBI oddało pierwszy strzał. Zastrzelili psa.
Dzieciak zareagował jak przystało na 12-stolatka, któremu właśnie zabito najlepszego czworonożnego kumpla - zaczął strzelać. Tu bym się tylko zastanowiła, czy dziecię w tym wieku powinno nosić broń? Bo przecież w starciu z tymi agentami (trzech ich chyba było) nie miał zbyt wielkich szans. Dorosły by to ocenił i odpuścił, on zaczął strzelać, za co zapłacił najwyższą cenę. A lepiej byłoby, jakby się obaj z tym (wujkiem? przyjacielem? kim był ten młody facet, co tam z nim był?) wycofali, ostrzegli tych w domu, i odstrzeliwali się z okien.
Ale mi najbardziej wryła się w pamięć scena, kiedy agenci weszli do tej szopy, w której leżało ciało i jeden z nich powiedział: "Chryste, zaczęli zabijać swoich."
Czyli agenci nie wiedzieli nawet, że chłopiec zginął, nie wspominając już o niewinnym zwierzęciu. Byli tak zmanipulowani, że nie wiedzieli nic. Kazali iść, to idą. Powiedzieli, że tam są terroryści, kazali strzelać, to strzelają. Nawet do kobiety z dzieckiem na ręku.
Ciekawie się też na to patrzy w świetle tego, co obecnie dzieje się na świecie. Ale to temat na dłuższe rozważania, które nie wiem, czy kogoś tu interesują.