Villeneuve to mistrz formy, budowania napięcia. Jak się nauczy trzymać poziom do finału swoich dzieł, przejrzyście puentować to stworzy pierwsze arcydzieło XXI wieku. Oburzą się pewnie zwolennicy hard naukowego sf, ale przy ich wymaganiach co do fabuły, ,,Nowy Początek" byłby wypuszczony jako limited released. Dlatego przez większą część filmu dominuje napięcie potencjalnej wojny. Sztampowo Chińczycy i Ruscy są źli, brytyjczycy sprytni, Australijczycy odkrywczy, a wojsko amerykańskie działa jak w zegarku, a kosmici to laurka tajemniczości. Stawiając na te wątki, przeplatając je wspomnieniami? głównej bohaterki, reżyser przegrywa w zakończeniu. Rasowy thriller sf zmienia się bowiem w egzystencjalny meldodramat. Niby wszysccy są zadowoleni, ale każdemu z osobna brakuje wisienki na torcie