PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 885
ocen
7,3 10 1 189885
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

O rany...
Była wielka nadzieja, mimo że obsada już powinna wzbudzić zaniepokojenie. Renner to fajny aktor, ale niestety jednowymiarowy. Dobrze wypada rzucając zabawne kwestie czy to w charakterze super bohatera, bandziora czy też agenta. Na intelektualistę w kiepskim scenariuszu się nie nadaje. Do Adams chyba jestem uprzedzony.
Początek obiecujący, poznajemy tragiczną historię (z grubsza) głównej bohaterki, dowiadujemy się, że w 12 miejscach świata (niestety ponownie nie w Polsce...) wylądowały statki obcej cywilizacji. Pojawia się poważny pułkownik us army chcący skaptować wybitną lingwistkę do zespołu mającego na celu porozumienie się z gośćmi z innej galaktyki (czemu tak doniosłą akcją dowodzi facet o tak niskiej szarży ?). Póki co żre... później kilka naprawdę fajnych kadrów z helikoptera i szykujemy się do wejścia na pokład... napięcie narasta, muzyka dodaje dramaturgi i przez chwilę może się wydawać, że mamy do czynienia z remake'm "Sphere" z Sharon Stone i Hoffmanem...
Czar pryska kiedy pojawiają się Abbott i Costello... czyli dwie sympatyczne pohukujące, bekające i wydające inne dziwne odgłosy kałamarnice...
Dalsze 30 minut zmagamy się się (jeszcze z nadzieją) z kolejnymi próbami nawiązania dialogu ludzkości w osobie Adams z kałamarnicami. Mijają filmowe dni... ludzkość tak na sali filmowej jak też w rzeczywistości filmu zaczyna się niecierpliwić. Bohaterka doświadcza kolejnych wizji ze swoją zmarłą córką. I kiedy wreszcie "udaje się" nawiązać nić porozumienia z kałamarnicami, ludzkość (Chiny, Rosja czyli klasyczne czarne charaktery) traci cierpliwość. W międzyczasie kilku żołnierzy próbuje wysadzić w powietrze statek obcych. Świat szykuje się do wojny (zaznaczyć należy, że Sudan brawurowo zamierza zniszczyć jeden ze statków kosmicznych... Sudan !!!) nie zważając na nagłe olśnienie bohaterki. Ta ostatnia wpada jeszcze na krótką wizytę na statku obcych gdzie a. dowiadujemy się, że Abbot (a może Costello) umiera (why ?); b. doznaje kolejnego objawienia. Widz przeczuwa dalszy ciąg historii, ale reżyser próbuje jeszcze trzymać klimat... kiedy bohaterka krzyczy do kałamarnicy "what you want to tell me?" mamy wrażenie, że obcy zaraz odbuczy "I'm your father Louise". Niestety od tego momentu jest już totalna równia pochyła w dół... Jakieś wymieszanie "Incepcji", "Interstellar" oraz melodramatu prowadzi do bardzo szybkiego rozwiązania. Skala absurdu w ostatnich 15 minutach jest do tego stopnia, że widz oglądając napisy końcowe w dalszym ciągu zastanawia się i zadaje sobie jakże intrygujące pytanie "wtf?". Film nie dostarcza ani rozrywki, ani refleksji... Krzyżowanie się linii czasu, wgląd w przyszłość, obcy.... to już wszystko było w lepszych filmach, lepszych reżyserów w wykonaniu lepszych aktorów...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
Alaryk_Zabojca

Naprawdę nie chce mi się, rozmowa z drzewem w lesie miałaby więcej sensu.

barney23

ty wiesz co oznacza slowo dylemat?

ocenił(a) film na 4
barney23

Zaorał Cię, podał źródło, można się chyba przyznać do błędu, co? :)

ocenił(a) film na 8
Nana5

Źródło? wypociny jakiegoś analfabety nazywasz źródłem :D gratulacje :D w tym kraju największym autorytetem językowym jestem ja ;p

ocenił(a) film na 5
barney23

A myślałem, że jesteś autorytetem od tego jak się ośmieszyć ;)
Mirosław Bańko - coś Ci się o nim o uszy obiło? Masz, poczytaj :)
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/tak-ze;12360.html
Ewentualnie nie czytaj, tylko pisz dalej, chętnie się pośmiejemy :D

ocenił(a) film na 8
uchoadr

dziecko drogie nawet nie mam zamiaru czytać, a śmiać się nie będziesz, bo musiałbyś najpierw rozumieć, a to Ci na pewno nie grozi :)

barney23

skoncz z tymi dziecmi, bo niedlugo nie bedziesz sam w tym przedszkolu, z ktorego piszesz. Wyglupiles sie, ale nie masz na tyle odwagi cywilnej by przeprosic. Takie zachowanie wlasnie cechuje dzieci, a nie doroslych. Piszesz z bledami, ludzie pokzuja ci zrodla, ale nie, bedziesz prychal i kichal i dzieciowal.
Tak, pisze bez polskich znakow z wyboru, nie z niewiedzy jezeli chcesz sie przyczepic. I bardzo cenie Banko, uczyl mnie na studiach podyplomowych rzeczy o jezyku, ktore dalej mi sie przydaja i wciaz czegos nowego sie ucze od innych, mimo ze pewnie mam wiedze wieksza od twojej, to nie prycham i nie kicham, jak mi ktos cos takiego podesle jak wyzej.

Denny_Crane

Oj Kolego przesadziłeś. WTF? No wiesz?!............ What the FFF ?!?! :) Dzięki za to boskie podsumowanie, żaden ze mnie specjalista "od" filmów, ale oglądam je od jakiś 35 lat więc mam swoje ulubione, ale otwarty umysł, doświadczenie życiowe i ochota na sens to najlepszy doradca. Podczas seansu na tym filmie mój umysł wypiął się na mnie, poszedł pod prysznic i do łóżka. Bez słowa.
Świetnie się zapowiadał, nawet ręka Adamsa była przednia... no bo jaka? Ale im dalej w las tym większa wycinka.

Pozdrawiam, lepszych seansów życzę :)

ocenił(a) film na 3
desire0

Najgorsze, że wyciągnąłem na ten film dwoje Bogu ducha winnych ludzi. Co prawda moje towarzystwo też jest jakąś rozrywkę, niemniej... Przynajmniej wszyscy uśmialiśmy się w drugiej połowie (nie wiedzieć dlaczego najlepiej człowiek się bawi na filmach, na których nie powinien). Dzieło zapewne posiadało jakiś głęboko ukryty sens/przesłanie/wizję/logikę. Przynajmniej tak wynika z wpisów osób pretendujących do bycia tzw "specjalistami od filmów". A może człowiek w pewnym wieku już nie powinien chodzić na filmy o kosmitach ?

Wszystkim dziękuję za wyrażenie takiego lub innego poglądu.

Denny_Crane

Uwielbiam takich Januszy co przychodzą do kina nie wiadomo w jakim celu. Zabierz znajomych na "Power Rangers". Jest szansa, że będzie się podobało.

Denny_Crane

Filmy SF źle wypadają jako manifesty filozoficzne gdzie sama fabuła jest tylko tłem dla jakiś głębszej egzystencjalnej rozkminki. Szczególnie, jeżeli reżyser skupi się tylko na tym elemencie a resztę zrobi po łebkach, jak w tym przypadku. Od dobrego filmu SF, szczególnie takiego, w którym zostają podważone fundamenty naszej współczesnej cywilizacji a kwestia czy jesteśmy sami we wszechświecie zostaje nagle wyjaśniona, oczekuje, że po seansie w głowach widzów zaczynają rodzić się pytania a na Filmwebie rozpoczyna gorąca dyskusja, gdzie domorośli astrofizycy, specjaliści od mechaniki kwantowej i bioinżynierii, tylko przez przypadek nie będący wysokimi pracownikami NASA czy CERN, przestawiają i zaciekle bronią przed innymi specjalistami swoich teorii ;) Dobry film SF to taki, w którym reżyser przedstawione w nim absurdy, broni i wyjaśnia w zręczny sposób, lub daje taką szanse widzowi. Mi się film podobał aczkolwiek czuję duży niewykorzystany potencjał i po części zgadzam się z przedstawionymi w tym wątku punktami.

ocenił(a) film na 3
dewille

Nie jestem fanem gatunku, nie jestem specjalistą od teorii w przedmiocie zjawisk kosmicznych, paranormalnych etc etc. Niemniej czytałem dyskusje i pod Grawitacją, i pod Interstellar, i pod Prometeuszem. Oceniam film sf, prócz standardowej warstwy (aktorstwo, zdjęcia, muzyka, scenariusz) także w zakresie, jak ciekawie to ująłeś, postawienia jakiegoś problemu przed widzem i czy to zagadnienie ma ręce i nogi. Można przecież bez problemu zekranizować wszystkie koncepcje E. Danikena, ale czy i jaki wyjdzie z tego film to inna sprawa. Myślę, że tutaj warstwa typowo filmowa zrujnowała głębszy podtekst. Po prostu film był moim zdaniem na tyle zły, że nie miałem ochoty zastanawiać się nad kwestią, która gdzieś w tle majaczyła. Aczkolwiek uważam, że nawet w tym aspekcie jest to bardzo nieudane postawienie problemu, który pokazał Nolan w IS. IS obejrzałem już 7-8 razy i za I zgadzam do końca napisów. Ktoś miał jakiś pomysł, niestety zrealizował go drastycznie źle na każdym możliwym polu. Jak można rozpoczynać jakąkolwiek dyskusję, kiedy na ekran wkraczają dwie kałamarnice wydające dźwięki zepsutej sokowirówki. Jakiegokolwiek paradygmatu nie chciał obalać reżyser, to skala absurdów i śmieszności odarła główny problem z powagi. Pomysł był, ale wykonanie (w tym dobór obsady) popłynęło.

ocenił(a) film na 8
Denny_Crane

Kiedy miały pokazać się pozaziemskie istoty, miałem nadzieję, że będą wyglądały jak kałamarnice właśnie, i bardzo mnie ich widok ucieszył. Poza ludźmi, na ziemi to właśnie one są najbardziej inteligentnymi stworzeniami. I w niemal niezmienionej formie istnieją od czasów dinozaurów, a to nieco świadczy również o ich zdolnościach adaptacyjnych. W zmienionych nieco warunkach, nie dziwi, że mogły stać się naczelnymi w ichniejszym świecie, i rozwinąć w sposób przedstawiony w filmie. W tym motywie akurat żadnej śmieszności nie ma.

dewille

Odpowiedz mi prosto, czemu w takim razie Kontakt wciaz sie podoba, wciaz zachwyca, chwyta za serce, a takim filmom jak Inter i ten ludzie zarzucaja plytkosc, melodramatyzm i bledy naukowe?Moze blad tkwi w bledach w sztuce filmowej jako takiej, a nie samym gatunku i wiedzy o wspolczesnej nauce?

ocenił(a) film na 9
dewille

Jakby dało się wyjaśnić całe sajens, to nie byłoby to sajens fikszyn ;) Fikcja naukowa co do zasady nie powinna pokazywać zgodnej z obecnym stanem nauki rzeczywistości i prowokować dyskusji astrofizyków, lecz, naginając nieco naukę i rzeczywistość stawiać właśnie te egzystencjalne rozkminki. Choć można też widowiskowo napier*** się z kosmitami, każdy znajdzie coś dla siebie ;)

ocenił(a) film na 6
Denny_Crane

Pełna zgoda

Denny_Crane

całkowicie nie zrozumiałem powiązania pisma z czasem, ale zakładam że może być to element sf.

natomiast poza wymienianymi na forum kwestiami - czy ktoś zrozumiał motyw z ładunkiem wybuchowym i mógłby wyjaśnić ?

remo_3

Ale czego dokładnie nie rozumiesz? Przecież wszystko było wyjaśnione jak krowie na rowie. Kilku żołnierzy dało się zwieść propagandzie medialnej mówiącej, że obcy stanowią zagrożenie i trzeba ich zniszczyć. Za plecami przełożonych postanowili podłożyć na statku obcych bombę, gdy niespodziewanie główni bohaterowie wrócili na pokład, zadać obcym więcej pytań. Niestety bomba była już na miejscu, a żołnierze nie mogli się już wycofać, dlatego postanowili poświęcić naukowców w imię (jak im się wydawało) wyższego dobra. Pułkownikowi nie spodobało się że naukowcy weszli do statku sami, bez ochrony, więc wysłał tam szybko swoich ludzi do których żołnierze - podkładacze bomb zaczęli strzelać żeby ci nie zbliżyli się do statku, raz żeby uniknąć niepotrzebnych ofiar w ludziach a dwa żeby ci nie pokrzyżowali im planów. Obcy widząc co się dzieje uratowali naukowców wyrzucając ich z pomieszczenia do spotkań, przy czym jeden z Heptapodów został ranny w wybuchu i właśnie dlatego dowiadujemy się potem że Abbott (nie Costello) umiera. Mam nadzieję że dostatecznie naświetliłem.

mg1111

dostatecznie. przeoczyłem, że to bunt kilku żołnierzy.

ocenił(a) film na 7
mg1111

Dlatego dalem 7 a nie 8 ponieważ w kilku miejscach jest niezły chaos w tym filmie.. Ja z poczatku tez myślałem ze ta bomba to celowe zagranie, bo niby jak w tej calej machinie amerykańskiej top secret moze dojść do takich incydentów. Zorientowałem się dopiero jak naukowcy weszli na pokład. W kilku innych miejscach tez moze dojść do pomyłek i dlatego duże grono widzów jest rozczarowana bo nie do końca lapie cały przekaz. Bez urazy dla nikogo..

mg1111

tak, dobrze to wytlumaczyles, ale mylisz sie, ze zostalo to pokazane jak krowie na rowie. Mimo ze spodziewalam sie jakiegos odpalu ze strony mlodego zolnierza, ktore nachalnie pokazywano i jak zaczyna cykorzyc i mu odbijac, to sam watek buntu i tej bomby zostal pokazany w filmie tak, ze ja tez poczulam sie zdezorientowana, co to i kto to. Poczatkowo sadzilam, ze wykonuja rozkazy przelozonych, ze rzad zdecydowal sie wysadzic statek i jednoczesnie dziwilo mnie brak jakichs agresywnych dzialan kiedy wlezli tam naukowcy. Dopiero pozniej slownie musiano nam na ekranie powiedziec, ze to byla samowola. Jezeli widz nagle czuje deorientacje i nie widzi takich prostych rzeczy, to znaczy, ze filmowcy zle wykonali swoja robote.
Dziwi mnie tez to, ze niejednokrotnie przewija sie pytanie widzow jak zginal kosmita. Czy wlasnie nie w tym wybuchu?
Wyjasnialo to by tez reakcje obcego i wypchniecie naukowcow, bo wiedzial z widzenia ciagu zdarzen co bedzie. Podkresla tez niezmiennosc wydarzen, mimo widzenia "przyszlosci".

ocenił(a) film na 8
alisspl

Niekoniecznie to wina filmowców. Gdyby robili filmy tak, żeby KAŻDY z odbiorców nie mógłby być zdezorientowany, to po pierwsze nie dali by rady stworzyć czegoś bardziej skomplikowanego (albo filmy były by strasznie długie), a po drugie większość uważała by takie filmy za łopatologiczne (ekstrema w obie strony są dość duże).
Sama dobrze to zilustrowałaś - umknęło ci, że żołnierze samowolnie podłożyli bombę (można się było tego domyśleć), a równocześnie się dziwisz, że inni nie powiązali wybuchu ze śmiercią obcego.

Niekoniecznie ten wypadek podkreśla niezmienność wydarzeń - bo być może była to jedyna, albo jedna z najszybszych dróg na porozumienie (mogli nie mieć wyboru, bo wojska by ich zaatakowały).
Być może też ten drugi obcy wcale nie zginął, ale do w miarę szybkiego zrozumienia ich pisma było konieczne określone nastawienie emocjonalne.
Może nie chcieli ryzykować, że do porozumienia nie dojdzie - w końcu obcy powinni mieć najlepszą wiedzę, czy ta zmiana wpłynęła by pozytywnie na ich przyszłą współpracę między obcymi a ludźmi.

Geist00

Jako jezyk przekazu filmowego, nie, nie poinformowalo mnie, ze ladunek zostal podlozony samowolnie. Bylo to zle pokazane, niechlujnie. Zauwaz, ze Chaplin kiedy robil filmy nie mial komfortu slowa, dzwieku, by wyjasnic jak cos sie wydarzylo, jakie przypadkowe zdarzenie doprowadzilo do czegos. Dniami, miesiacami, meczyl sie by pokazac niemym obrazem sytuacje gdzie niewidoma dziewczyna SLYSZY glos bogatego mezczyzny i bierze go za Trampa. Patrz czlowiek tak sie meczyl, a tacy kosmici mieliby tak bezrozumnie zakladac, ze kompletny przypadek w pchenicu zdarzen da ten pozadany rezultat? To ma sens tylko wtedy jezeli wlasnie miala miejsce nieuchronnosc zdarzen i widzenie ich w cyklu takimi jakimi zawsze sie wydarza.
Uwazam, ze jezeli widz jako widz czuje sie zdezorientowany co do tego co zobaczyl na ekranie w ramach tej znanej mu przyczyniskutkowosci ujec, niezaleznie do skomplikowania i niejsnosci fabuly, twistow itp. To jest to jednak wina merytoryczna, techniczna tworcow. Tak jak u Chaplina. To, ze widz nie zobaczyl tego czego on chcial, to byla wina jego, ze potrafil tego zrobic az w koncu zrobil srodkami, ktore mial do uzycia.

ocenił(a) film na 8
alisspl

Mnie jakoś poinformowało, że to była samowolka. Nie pokazywali by wcześniej w kółko tego jednego żołnierza, jak słucha wiadomości nawołujących do ataku, gdyby to miało być robione na rozkaz przełożonych. Pokazali by też więcej żołnierzy gotowych do ataku, a nie tylko tą grupkę pod statkiem obcych. I ostatnia rzecz - przy planowanym ataku po prostu by tych dwoje nie wpuszczono do środka, albo co najmniej przed wpuszczeniem żołnierze kontaktowali by się z dowództwem (przy wcześniejszym zdejmowaniu skafandrów co chwila się pytali czy przerwać misję).

Jaki przypadek? Dla obcych widzących przyszłość to są fakty dokonane. Czasami nie ma znaczenia, że można zmienić przyszłość, bo po prostu może nie być innej drogi (zwłaszcza jeśli się chce osiągnąć określony rezultat). Dodatkowo obcy mieli ograniczony czas - szykowano na nich oficjalny atak. Trudno w takich momentach manipulować przyszłością, bo łatwo coś zepsuć.
Choć można też przyjąć założenie, że to wszystko dokładnie tak miało się wydarzyć od samego początku.

To, że widz nie zobaczył tego czego on chcial, to nie zawsze wina twórców, tylko tego, że każdy z widzów ma różną percepcję rzeczy dziejących się na ekranie. A widz akurat przez chwilę mógł się zdekoncentrować bardziej niż zwykle.
Choć muszę przyznać, że kilka ważnych informacji było przekazywanych za szybko jak na mój gust i dodatkowo jednorazowo (np. informacja o śmierci obcego - tylko przez 1 zdanie, a później o tym już nie wspominano w ogóle).

ocenił(a) film na 3
Denny_Crane

O wiele lepiej wypada Strefa X,a też jest to ambitne kino,nawet kosmitów skopiowali z tego filmu. Polecam obejrzenie Strefy X a potem ocenianie tego filmu

ocenił(a) film na 3
Damian66

Nie widziałem. Dzięki za polecenie -))

ocenił(a) film na 8
Damian66

Oglądałem oba filmy i o wiele lepiej dla mnie wypada ten film, a nie Strefa X. Kwestia gustu.

ocenił(a) film na 3
Denny_Crane

Według mnie to jest po prostu film niedopracowany fabularnie i przez to słaby.
Np zdziwiło mnie, że ona od początku filmu pamięta dobrze swoją córkę, która umarła, a nie pamięta męża. Co więcej wie że miała męża, bo we wspomnieniach mówi córce, że odszedł, ale jakby nie pamięta jak on wyglądał. Dlaczego widzi twarz córki, a nie widzi twarzy męża? To nie jest normalne. I jej to nie dziwi? Co to ma być jakaś częściowa amnezja? Nonsens.
Kolejna rzecz to sama wizyta kosmitów. Wszyscy chcą wiedzieć po co przybyli. Ja też chciałem, ale... dowiadujemy się tylko, że oni do tej pory pomagali ludziom, a teraz proszą o pomoc. I tyle. Ok ale jak pomagali? Po co pomagali? Co się stało teraz? Nic. Potrzebują pomocy... ok ale na czym ta pomoc ma polegać. Kobieta ma ich uratować, ale przed czym? Przed atakiem ludzi? Przecież gdyby nie przylecieli to by ich nie atakowali. Kolejny nonsens.
Niestety wg mnie w tym filmie jest pełno takich niedoróbek, dlatego oceniam go słabo.

ocenił(a) film na 8
Cestino

Nie zrozumiałeś filmu i wziąłeś to za niedopracowania.
Po pierwsze to nie były wspomnienia tylko jej przyszłość. Ona zaczęła ją widzieć dopiero PO zrozumieniu języka "kałamarnic" a pokazali ją na początku filmu bo taka właśnie była idea, że dzięki temu językowi ona postrzegała czas nie-linearnie. Ale zanim znała język nie widziała przyszłości, autorzy nas nabrali, że to była jej przyszłość kiedy naprawdę była to przyszłość. Pod koniec filmu stało się to jasne, jak widać nie dla wszystkich. Ojcem był Ian. Dziwiło ją to, nawet się pytała co to za dziewczynka którą widzi.
Po drugie znowu nie zrozumiałeś. Kosmici przybyli pomóc ludziom bo za 3000 lat będą potrzebować ich pomocy, nie było nic o tym, że kiedykolwiek wcześniej im pomagali, sam to sobie wymyśliłeś. Nie było powiedziane na czym ta pomoc ma polegać bo nie jest to ważne dla fabuły filmu, ona będzie za 3000 lat!

icywind

chyba ty tez troche nie zrozumiales, bo caly film jest opowiescia zza kadru corce i widzom. Nie jest to pokazane typowo i wprost, ale jest opowiadanie historii zycia core matki, ktora przezyla spotkanie z kosmitami, dowiedziala sie dzieki nim o tej corce i jej losie, opisala jezyk uniwersalny i wybrala urodzenie dziecka, wiedzac, ze ono umrze... Jednakze ksiazkowe i filmowe pojmowanie czasu, sprawilo, ze mamy tylko paradoksy i mylne mniemanie, ze ona mogla nie wybierac... Czy wizje miala przed spotkaniem kosmitow... nie powiedziano tego wprost, ale zjawisko deja vu, jest interpretowane takze jako chwilowe widzenie przyszlosci lub widzenie alternatyw. Z kolei jezeli wydarzenia sa zamknieta petla, to juz w momencie urodzenia mogla widziec przyszlosc lub tez przeszlosc sprzed urodzenia.
I tez mylisz sie, ze kosmici mogli nie pomagac... Bo jezeli znow czas nie jest liniowy, a okregiem, to pomoc za 3k jest jednoczesnie przyszloscia i przeszloscia na okregu. Faktycznie nie przybywajac, nie spowodowaliby zamieszek, nie musieliby odkrecac tych zamieszek telefenom z przyszlosci do generala... a jednoczesnie ta niezmiennosc zdarzen narzuca dzialania... Jednak tekst o pomocy za 3k, to faktycznie taki smiec o niczym. Smieszy mnie tez to, ze kosmici nie potrafili siedzac na orbicie zebrac danych o naszych jezykach, sposobie komunikacji, wyladowac i po ang nam powiedziec o co chodzi i nauczycnas swojego jezyka, bez zachowywania sie na poziomie komunikacji aborygeni biali kilkaset lat temu. Gdybyz jeszcze poruzumowiewali sie naprawde jakos dziwnie, np zapachami albo dzwiekami na poziomie ultra, ale oni sie porozumiewali w spektrum dzwiekowym i fal widzialnych jak ludzie, co juz jest glupie. Bo nawet dzieci wiedza, ze srodowisko ala woda zmienia dzwieki i swiatlo. A oni po prostu porozumiewali sie obrazkami, kleksami, jak na tescie u psychiatry. Musieli miec cos jak oczy, musieli miec tez cos jak uszy, a nic takiego nie ma. Ludzie nie zawsze mieli umiejetnosc mowienia, w ewolucji musiala sie wyksztalcic specjalna kostka, tak samo ze sluchem. A to co slyszymy i widzimy te jest mozliwe dzieki takiemu, a nie innemu srodowisku. Podobno minimalna roznica w budowie muszli usznej i juz bysmy nie potrafili pewnych dzwoekow odbierac lub odwrotnie atomy by nam zgrzytaly w powietrzu.
Problemem z takimi filmami jest taki, ze albo nalezy dobrze sie skupic na stronie emocjonalnej i wizualnej i wtedy przechodzi, albo miec bardzo dobre przygotowanie naukowe, zeby to co wodzimy na ekranie bylo prawdopodobne w dziseisjzym swiecie z dostepem do wielu informacji.

alisspl

i powiem, ze swojego czasu o wiele wieksze i przerazajace wrazenie zrobila na mnie proba porozumiewania sie kosmitow w pierszym filmie kinowym ST z lat 70. I chyba tamten film, mimo ze stawaiajcy na widowiskowosc, dobrze pokazal te niuanse, to jak pewne roznice, zmieniaja rozumienie, lepiej niz ten film.

ocenił(a) film na 8
alisspl

A mnie śmieszy, że obcy mieli by się uczyć angielskiego (i dlaczego akurat jego?) tylko po to, żeby w końcu nauczyć ludzi swojego własnego języka. Prościej jest od razu rozpocząć właściwą naukę.
Poza tym, skąd wiedza, że obcy tego nie próbowali zanim nawiązali kontakt? Bierna nauka języka bez interakcji i wspólnego kontekstu jest znacznie trudniejsza, o ile w ogóle jest możliwa.
Chcieli też nawiązać kontakt z większością ludzi a nie tylko ich anglojęzyczną częścią.

Co do budowy biologicznej - pewnie "coś" na ten kształt mieli, tylko że jeśli ich mowa była równie skomplikowana jak ich pismo, to koniec końców i tak wyszło by na to samo. Poza tym pismo jest o tyle łatwiejsze, że nie ma tam problemu intonacji.
Nie wiem czemu uważasz za głupie fakt, że wydają JAKIEŚ dźwięki słyszalne dla ludzi. Nie wiadomo czy to w ogóle była ich mowa. Ludzie też wydają wiele dźwięków, które nie są słowami.

Geist00

Smieszy mnie tez to, ze kosmici nie potrafili siedzac na orbicie zebrac danych o naszych jezykach, sposobie komunikacji, wyladowac i po ang nam powiedziec o co chodzi i nauczycnas swojego jezyka, bez zachowywania sie na poziomie komunikacji aborygeni biali kilkaset lat temu.

Czytaj porzadnie. Zdobycie informacji o podstawach komunikacji, to podstawa. Najglupsi ludzie w akcyjniakach w kosmosie to robia, zeby uniknac nieporozumien na wstepie.

Widzisz tam, ze pisze o jezykach? Czemu po ang? A gdzie wyladowali i z kim sie kontaktowali? Jakby wyladowali w Czechach, to bym oczekiwala, ze beda mowic po czesku. Zreszta realne opanowanie jezyka takim jakim go my znamy, nie musialoby byc konieczne, jedynie umiejetnosc rozumienia niunasow, konktekstu zachowan, tego na czym ta komunikacja miedzy nami polega. Przeciez dogadac jakos sie potrafimy pi razy drzwi nawet jak nie znamy jego jezyka. A kosmici popelnili blad, ze probowali sie przygotowac do naszej formy komunikacji i pojmowania swiata. Dlaczego to my mamy sie przystosowwywac do ich, a oni do naszego nie? To oni sa goscmi, to oni chca pomocy. Poza tym oczywistym jest, ze ignorowanie tej plaszczyzny doprowadzi szybko do konfliktu, niezrozumienia, strachu, agresji, bo jestesmy prostsi. Powaznie takie super rozwiniete istototy tego nie ogarniaja? Ty wiesz, jak mniej wiecej zachowac sie wobec kota, psa, potrafisz rozpoznac oznaki agresji, strachu, bolu, wiesz jak samemu zachowywac sie w obecnosci zwierzecia, ze spokojnie, nie gwaltownie, nie okazywac strachu, nie patrzec w oczy, ale tez nie odwracac sie plecami. A jaskiniowcem dawno przestales byc. Ci kosmici sa po prsotu glupi jezeli jeszcze wciaz potrafia sie znizyc do naszego poziomu pojmowania, a nie robia tego, bo nie.
Nie, uczenie sie jezyka, to tak naprawde opanowanie przede wszystkim ok 2k zasobow slow, pozostale to gramatyka, szlifowanie wymowy i idiomow. Ale znajac te dwa tysiace nawet bezokolicznikow zrozumiesz co do ciebie mowia i co ty mowisz. Nie potrzeba niesamowitego kontekstu i niuansow, zeby wydukac pokoj, pomoc, zaglada, 3k, wspolpraca, dobre zamiary.
Jaki wg ciebie kontekst maja gluchoniemi? Ucza sie jezyka i rozumieja go zupelnie inaczej niz ja czy ty.
Mozesz mi pisac, ze sie nie zgadzasz, ja pisze z poziomou zdobytej wiedzy co do dwoch jezykow nie bedacych zachodnimi, opartymi na alfabiecie lacinskim oraz biologa srodowiskowego, ktory wlasnie musi rozumiec stworzenia nie bedace ludzmi, nie traktowac ich jako ludzi, do tego majac tez wiedze o roznych ewolucyjnych mechanizmach, ktorym podelgal czlowiek i ile w nim zostalo ze zwierzecia.
A jak juz przy czym takim jestesmy jak nawiazywanie kontaktow, fantastyka kinowa popularnonaukowa, dziwne jezyki.
Zapraszam do obejrzenia odcinka ot takiej sf komerchy jak Star Trek. Tego jak Picard wyladowal na jednej planecie z kosmita poslugujacym sie cytatami z mitow jako jezykiem. Tam tez pokazano, ze jednak ta czesc problemu kiedy juz rozumie sie slowa jest wazna.

ocenił(a) film na 8
Cestino

Jak kosmici pomogli ludzkości obecnie? Dali im język dzięki któremu mogą przewidzieć pieprzoną przyszłość i wydarzenia doprowadziły do zjednoczenia świata. Masz to wszystko w filmie.

icywind

nic tam nie ma na temat wiecznego szczescia, pokoju zjednoczenia swiata... Obchodzy poltora roku po fakcie na jakies gali, tym takze nie sa. To twoja nadinterpretacja. Do czego doprowadzila wizyta kosmitow, poza napisaniem ksiazki przez pania dr i urodzeniem corki, ktora jest nieuleczalnie chora i opowiedzeniem jej o tym jak zaczela sie jej historia, nie wiemy.

ocenił(a) film na 8
alisspl

Doprowadziła do wzajemnej współpracy w przyszłości miedzy ludźmi a obcymi.

Geist00

W ktorym niby miejscu? W tej petli czasowej nic o tym nie ma. I tam nie ma przeszlosci i przyszlosci, wszystko jest jednoczesnie poczatkiem i koncem. Raczej kosmici dali ludziom mozliwosc szerszego myslenia nad materia, pojmowaniem rzeczy. Ale pojawili sie raz w kole, jako zaczatek i zakonczenie, a nie linearna przyszlosc z nawiazaniem kontaktow i wspolpracy przyszlych pokolen. Zrezta szczerze watpie by ludzkosc znalazla jakas wspolna plaszczyzne kontaktow i interesow z istotami o tak nielinearnym pojmowaniu zdarzen, bez czasu itp. Ludzi definiuja cykle, biorytmy, okresy, pory roku, cykl dobowy, nie potrafimy funkcjonowac normalnie bez roznych punktow odniesienia, w tym nasz mozg i poszczegolne zmysly.

Denny_Crane

Zadziwiające jest, że nikt tutaj nie pomyślał o tym, że żadnych kosmitów nie było, a wszystko to jest tylko próbą poradzenia sobie z dalszym życiem, po traumie jaką spowodowała śmierć dziecka. Ja gdzieś w połowie filmu niestety już wiedziałem jak się skończy i dla mnie to była pierwsza interpretacja tego filmu. Dla mnie to bardziej film psychologiczny niż science fiction. :)

ocenił(a) film na 8
Demotrix

Każdy film da się tak znadinterpretować.

ocenił(a) film na 5
Denny_Crane

Proszę Cię o więcej recenzji, bo dzięki tej poprawiłem sobie humor. Pełna zgoda, film mnie zawiódł. Koniec to faktycznie bełkot, nie za bardzo rozumiem jak można odnosić się do wydarzeń, które jeszcze nie miały miejsca. Aktorstwo mizerne, niektóre sytuacje sztuczne i nieprawdopodobne. Już w E.T więcej było prawdy o służbach, gdy znajdują obcych. Mizeria

ocenił(a) film na 8
norpie

Jeśli za bardzo nie rozumiesz, jak można odnosić się do przyszłych wydarzeń, to za bardzo nie rozumiesz podróży w czasie.

ocenił(a) film na 4
Denny_Crane

W pełni oddałeś istotę tego filmu, brawo.

Denny_Crane

i taka recenzje to ja rozumiem! to sam osobie pomyslalem podczas ogladania tego filmu!

ocenił(a) film na 3
Denny_Crane

Dużo - i sensownie - napisałeś. Brawo. Film Bez sensu.

Denny_Crane

Jeszcze zapomniałeś dodać, że obcy zadali sobie trud postawienia 12 statków zupełnie po nic. Jedyny cel i motyw jest tak kosmiczny że się nie mieści w głowie czyli: przylecieli prosić o pomoc, którą będą potrzebowali za 3000 lat. Do tego czasu ludzkość dokona samozagłady :P W sumie to dużo mniej czasu do tego będzie potrzebne :) Film jest tak słaby że nawet odbiera mi "mowę" w palcach by coś więc o tym pisać. Szacun za dobre streszczenie. W pełni się z tym zgadzam @Denny_Crane

ocenił(a) film na 8
Eysek_filmweb

Wcale nie po nic, tylko po przyszłą pomoc. Skoro mogli przewidzieć, że będą potrzebować pomocy ludzi, to oczywiste jest, że ludzkość jednak nie dokona samozagłady przez ten czas.

ocenił(a) film na 8
Denny_Crane

wiesz co...czytając Twój tekst zastanawiam się jak możesz oceniać ten obraz na 3 a np. komedii dla niedorozwiniętych gimbusów (Ted) dajesz 4...Pokazuje to, że po prostu nie potrafisz obiektywnie spojrzeć na kino, więc nie nadjesz się też na recenzenta, sorry...

Denny_Crane

Podsumowałbym film jednym zdaniem: chciałem, chciałem ale się zes*****

użytkownik usunięty
Denny_Crane

Film ma dobry początek. Potem jest już tylko koniec. Wielka szaro-czarna soczewka przyleciała sobie i .. wisi, pewnie też PATRZY, ubrrr. Brak logiki jest mocną stroną tego dzieła.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones