PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 190 158
ocen
7,3 10 1 190158
6,8 45
ocen krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Villeneuve po tym filmie został okrzyknięty drugim Ridleyem Scottem, wizjonerem kina saj faj i następcą wszystkich reżyserów, którzy próbowali sił w tym gatunku. Sam film porównywany był do Interstellar i kwitowany: Kosmiczna melodrama nie działa u Nolana, ale jakże działa u Denisa. Ponadto film został nominowany do Oskara w 8 (!) kategoriach, jednak nie najważniejszej, dla wielu - brak nominacji dla Amy Adams to policzek dla miłośników kina. Słyszę to wszystko i myślę sobie: Cholera, to musi być naprawdę niezły film, nawet jeśli trailery wskazywały na kolejny produkt hard sci fic, w którym liczy się jakaś teoria, dająca pogląd na otaczający nas świat, a dopiero potem ludzie.
Nowy początek to przede wszystkim bardzo realistyczna wizja przylotu kosmitów, w której najistotniejsza jest tło społeczno-polityczne. Kapitalne są sceny opuszczonych miejsc publicznych, takich jak kampus uczelniany, po których błąka się główna bohaterka. To nie tylko podkreślenie tego, jak funkcjonuje jednostka w naszym świecie (w samotności), ale również zarysowanie postaci głównej bohaterki i jej wycofania ze świata oraz ważna informacja - nieznane formy życia przybyły, cały świat skupił na nich swoją uwagę.
Ekspozycja przybycia obcych i wszelkie wątki z odkrywaniem ich tajemnicy to mistrzostwo w dawkowaniu napięcia i informacji, które podawane są przez różnego rodzaju kanały informacji. Bardzo wiarygodnie wypada tutaj rola mediów, która kształtuje nawet umysły żołnierzy (próba siły z obcymi). Do tego garść twardej i suchej naukowej wiedzy dotyczącej lingwistyki i fizyki oraz sznyt cechujący hard saj faj - niewiele wiemy, niewiele widać, a statki kosmitów to ogromne ziarenka kawy z betonu architektonicznego.
Z tej strony film Denisa prezentuje się nie tylko autentycznie, ale jest niesamowicie absorbujący. Jednak już na samym jego początku następuje zgrzyt. W trzy minuty trwania filmu poznajemy historię głównej bohaterki. Miała na córkę, która umarła. Na to hasło powinienem zawiązać z nimi więź i wzruszyć się śmiercią córki. Tylko umysł człowieka tak nie działa i przykro mi bardzo, ale co tam córka, skoro mamy kosmitów! Motyw ten mielony jest przez cały film. Gdy raz po raz wracały retrospekcje z córką głównej bohaterki pomyślałem sobie: Tania drama jako wytrych scenariuszowy. Wspomnienia z córką będą pomagały przy dedukcji i wymyślaniu teorii, jak można porozumieć się z obcymi. Fajnie, poznam bliżej relacje matki i córki, może wzruszę się ich losem, a przy okazji będzie to miało wartość dla międzygalaktycznego śledztwa.
Z taką teorię interpretacyjną i bananem na ryju oglądałem dalej. W powietrzu zawisnął globalny konflikt, ludzie zaczęli się między sobą kłócić, a analitycy z USA zaczęli wypowiadać błyskotliwe i trafne komentarze dotyczące naszego społeczeństwa. Nie mamy jednego przywódcy, cała nasza planeta to indywidualiści, którzy reprezentują inne cele. Bariery językowe, pragnienia, roszczenia, prawa - to wszystko nas dzieli. Socjal mocarstwa pragną próby siły (oczywiście najbardziej chce tego stereotypowy generał komunista), na ulicach miast wybuchają zamieszki, a zielonoświątkowcy wieszczą koniec świata. Przepiękna eskalacja problemów społeczeństwa ziemskiego 2016 A.D.
A tu kaboom! Zakończenie! Wielka przewrotka. Kosmici przylecieli na ziemię, aby.... pogodzić ludzi, dlatego dają im moc przepowiadania przyszłości.
Patrzę w ekran i nie wierzę oczom i uszom. Oto główna bohaterka, po wielu zmaganiach, rozszyfrowała język obcych, którzy hojnie obdarowują ludzi niezwykłym prezentem. Chociaż nie, bo prezent ten otrzymała tylko główna bohaterka, bo nie ma absolutnie żadnych przesłanek, że cały świat poznał swoją przyszłość. I jak to ma pomóc w zażegnaniu przyszłych konfliktów, skoro np. W Raporcie mniejszości umiejętność ta stała się przekleństwem ludzkości?
Retrospekcje z początku filmu okazują się zakończeniem, a cała historia przybiera postać czasowej paraboli i powstaje tutaj paradoks podróży w czasie (nieważne cy chodzi o podróż ciałem czy umysłem). Tylko równocześnie pojawia się absurd: Ludzie na Ziemi kłócili się, przylecieli kosmici, więc ludzie zaczęli kłócić się o powód ich przybycia. Kosmici postanowili pojednać ludzi i dali im MOC, a następnie odlecieli. Ludzie przestali się kłócić o kosmitów, bo wszystko zrozumieli.
Wyczuwam w tym chęć powiedzenia czegoś w stylu: Czy jeśli znałbyś przyszłość, to czy mimo to chciałbyś ją zmienić? Otoczka hard saj faj jest tutaj kluczem, bo odciąga uwagę od przewrotki, której rdzeniem jest rodzina głównej bohaterki i postać córki. I tutaj powraca problem z początku filmu - trzyminutowe zawiązanie akcji i przedstawienie śmierci córki jest na tyle neutralne emocjonalnie, że los obcych interesuje mnie bardziej. No, ale okazuje się, że są oni jedynie kontekstowo na Ziemi, po to, aby dać otuchę ludziom, którzy coś utracili. Teraz już rozumiem sens porównań do Interstellar i niestety nie mogę się zgodzić, że Denisowi łączenie emocji z saj faj wyszło lepiej. W filmie Nolana relacja ojciec-córka jest zarysowana o wiele bardziej szczegółowo, trwa przez jakiś moment, przez co widz może się w to zaangażować i co najważniejsze - w Interstellar cała wyprawa nie była po to, aby Cooper mógł połączyć się z córką. W Interstellar naprawdę chodziło o globalny problem, którego rozwiązaniem była relacja ojca i córki. W Arrival problemem jest brak porozumienia między ludźmi, a jego rozwiązaniem jest dar dla głównej bohaterki.
Scenarzysta nie próbuje nawet w końcówce filmu dołożyć do całości kontekstu globalnego lub nawet pociągnąć kwestię braku zrozumienia i konfliktów oraz najważniejszego - jak naprawdę działa to, co dali nam obcy i jakie są tego skutki. Wszystko, co do tej pory było budowane z taką skrupulatnością np. sposób porozumiewania się z obcymi i ich meetingi z ludźmi, zostaje zaprzepaszczone. Ok, można tłumaczyć: "Kosmici przecież mówili, że przybędą po coś, chyba po pomoc, za 3000 lat!". A więc po co przybyli teraz? Aby dać ludziom moc przepowiadania przyszłości, która sprawi, że ci im pomogą? To nie kałamarnice powinny wyruszyć w podróż w przeszłość, co zrobiły, aby prosić o konkretną pomoc?
To mogło skończyć się jak Kontakt, ale wtedy film byłby po prostu kalką. Przynajmniej rozwiązanie fabularne jest jakieś, mimo że ma naleciałości innych filmów z gatunku, a przewrotka nie jest zbyt wyszukana.
Ja totalnie tego nie kupuję, gdyż finał odcina pępowinę łączącą łzy i kosmos. Nolan potrafił utrzymać to razem, też tanio i ckliwie, ale tam rzeczywiście to działało.
Nagrody w kategoriach technicznych - nominacje wskazane, nagrody nieco nad wyrost. Brak nominacji oskarowej dla Amy - całkiem zwyczajna sprawa, nie widzę powodu, aby ktokolwiek miał honorować ją za cokolwiek w tym filmie. No chyba, że prezydent USA orderem za zasługi dla ludzkości.

katedra

Masz na myśli tę nietrzymającą się kupy wydmuszkę z McConaughey'm?

ocenił(a) film na 6
BruceParker

Nie, Interstellar to nazwa nawozu azotowego, którym częstuję tutejsze cebule

katedra

W sumie jak na rolnika przystało, wypełniasz swoje obowiązki doskonale :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones