W chwilę po obejrzeniu filmu stwierdziłem, że był słaby i nie miał on najmniejszego sensu. Przyleciały 2 kałamarnice, pogadały, jedna umarła i odlecieli. Nabrał go dopiero w momencie w którym przypomniałem sobie, że dla tych "obcych" pojęcie czasu nie istnieje.
Oni nie przylecieli na naszą planetę, bo potrzebowali pomocy. Kosmici dopiero BĘDĄ jej potrzebować. Być może za kilka tysięcy lat. Nie pojmują istoty czasu, a przynajmniej nie rozróżniają sformułowań przeszłość/teraźniejszość/przyszłość w przeciwieństwie do ludzi. Tak jak my znamy przeszłość i teraźniejszość, tak oni widzą na tej samej zasadzie także przyszłość. Ich język jest uniwersalny i pozwala im opisywać zdarzenia w neutralnej formie. Ich misją było przekazanie "narzędzi" (mylnie przetłumaczonych wcześniej jako broń) do komunikacji z ich rasą. Po to, abyśmy byli w stanie się z nimi porozumieć gdy to oni zwrócą się do nas z prośbą o pomoc.
Zapewne wiedzieli, że za ten okres czasu ludzkość będzie już na tyle rozwinięta pod względem technologicznym, że będzie im w stanie przyjść na ratunek. Aby było to jednak możliwe musieli wyruszyć na misję na naszą planetę i przygotować podwaliny tej współpracy. Nauczyć nas języka swojej rasy. Tak naprawdę to im bardziej zależało na tej dwustronnej nauce niż ludziom, dlatego nikomu nie zrobiły krzywdy, a nawet uratowały główną parę bohaterów przed wybuchem :).
Co do głównej bohaterki - sporo osób chyba nie zrozumiało wątku z dzieckiem. Ona miała dar widzenia przyszłości (w snach i omamach). Sceny z umierającą córką nigdy się nie zdarzyły. Od początku filmu ta córka jeszcze się nie urodziła. Ten fizyk, którego poznała dopiero stanie się jej mężem, będą razem mieli dziecko. Na początku filmu podczas rozmowy głównej bohaterki z jej (przyszłym) dzieckiem na pytanie "dlaczego tata nas zostawił" pada z jej ust odpowiedź "Nie zaakceptował pewnej trudnej decyzji, którą podjęłam". Najprawdopodobniej zwierzyła mu się już po narodzinach córki, że od samego początku wiedziała że za kilka lat ich dziecko umrze w tragicznych okolicznościach, a mimo to zdecydowała się je począć.