PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 643
oceny
7,3 10 1 189643
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Bez wahania daję 10 gwiazdek ponieważ już sam Contact uważałem za wybitny obraz ale Arrival zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, że niesamowicie się zamyśliłem i na koniec filmu uroniłem parę łez. "Nowy początek" to film nieliniowy więc nie szukajcie w nim poukładanego planu który po nastu minutach ukaże wam totalną inwazję świata. Tutaj mamy do czynienia z tak ambitnym dziełem, że w wielu scenach trzeba naprawdę mocno ruszyć głową by wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. A jest nad czym myśleć zwłaszcza gdy na koniec otrzymamy pytanie: "..Gdybyś mógł przejrzeć swoje życie od początku do końca to co byś zrobił?.." - Co ja bym zrobił? Naprawdę nie wiem...

USManiac

Dobrze, że są jeszcze reżyserzy którzy kręcąc fantastykę, nie obrażają inteligencji widza. Ostatni raz tak ciekawy scenariusz pochłaniałem oglądając Interstellar.

ocenił(a) film na 10
obleh

Po Arrival stwierdziłem, że jest to rozwinięcie finalnej sceny z Contact-u. Tam nakreślono obraz przyszłości a tutaj ją rozłożyli na części pierwsze. Dobrym posunięciem było też odstąpienie od zagłady świata która by tylko zamazała to, co Denis Villeneuve chciał nam pokazać. Interstellar jest połączeniem Contact-u z Arrival w jedno. Naprawdę miło wspominam dzisiejszy "Nowy początek" i jeszcze raz przejadę się do kina by zasmakować tego dzieła.

ocenił(a) film na 9
USManiac

I dzisiaj na Polsacie można sobie go przypomniec.

ocenił(a) film na 9
majkalipcowa

Polsat =reklamy i lektor, nie dziękuję. Ja wiem ze to było 3 lata temu, ale kto jeszcze ogląda filmy w TV? Gdzie z tego co wiem nadal są przerywane pół godzinnymi reklamami. I do tego Ci denni lektorzy którzy psują klimat filmu.

ocenił(a) film na 7
obleh

Trochę jednak inteligencję widza obraził:
Chińczycy machają szabelką w kierunku statku cywilizacji, która technologicznie wyprzedza nas o tysiąclecia. I to na dodatek nie mając żadnego powodu, bo owa cywilizacja w żaden sposób nie zdradziła wrogich zamiarów (bo samo użycie słowa "broń" w komunikacji pełnej niedomówień i domysłów jako powód do wojny to czysta kpina).
Jacyś tam żołnierze wpadają na podobny pomysł i wydaje im się, że ludzkość coś zyska na wysadzeniu statku Obcych w powietrze. No, tutaj to przynajmniej mamy do czynienia ze zwykłymi przygłupami, a nie światowymi przywódcami, a więc można uwierzyć, że dali sobie aż tak wyprać mózgi. Ale i tak nie za bardzo się to kupy trzyma.
Jeszcze na początku pułkownik oczekuje od pani doktor, że po usłyszeniu pięciu słów nagranych na dyktafonie będzie w stanie przetłumaczyć język Obcych. Później zresztą wszystkie jego wstawki były irytująco głupie. Przypominał dzieciaka na tylnym siedzeniu, który ciągle pyta "daleko jeszcze?".
Do tego typowa dla tego typu filmów rozdmuchana sztucznie atmosfera paniki, chaosu społecznego i międzynarodowego napięcia, jakby wizyta Obcych miała w jakiś sposób wywołać trzecią wojnę światową.

ocenił(a) film na 9
Trias

Co do ataku Chin na Obcą Cywilizacje mnie również to zdenerwowało i pomyślałem, że serio ludzkość jest tak durna i chce igrać z czymś takim co zawitalo na naszą planetę? Przecież to był by idiotyzm, koniec ludzkości, sam ich statek był niesamowity a co dopiero militaria, nawet nie da się tego sobie wyobrazić. A głupi Chinski prezydent wypowiedział im wojnę. Chore i nie realne posunięcie. W życiu by tak nie postąpiło by to w realnym świecie. Ale co do zamieszek i anarchii napewno ludzie by zaczęli panikować. Ja sam bym się bał, że mogą nasza planetę sobie odbić dla zasobów czy coś podobnego. Anarchia by wybuchła na sto procent. Jak dziś anarchię wybuchaja przez jakieś protesty a co dopiero by było jakby Obca Cywilizacja do nas kiedyś przybyła.

ocenił(a) film na 9
USManiac

Oj, też nieśmiało przyznam, że się w domu poryczałem. Za takie wrażenia cenię filmy.

ocenił(a) film na 9
simgog

<Uwaga Spoiler> Bardzo nie lubię ckliwych filmów, szczególnie s-f, np. w Interstellar ten cały patos był moim zdaniem odrobinę sztucznie napędzany, ale tutaj były momenty naprawdę ściskające za gardło... szczególnie ujęły mnie sceny gdy Abbot zakomunikował, że Costello nie żyje no i oczywiście scena finałowa, gdzie Louise mówi w Mandaryńskim do chińskiego generała.. w ogóle nie czuć było w nich takiego fałszu i naciągania widza

USManiac

Nie "co byś zrobił" lecz "czy coś byś zmienił?"

Hejter666

Chodziło o decyzję czy zrobić dziecko mimo iż wiedziała że umrze.

ocenił(a) film na 8
Hejter666

Nic nowego. Wszyscy robią dzieci wiedząc, że one umrą. I to sporo umrze jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości ...

ocenił(a) film na 7
OmniModo

Mimo wszystko może warto się nad tym zastanowić. Choć akurat film zdaje się dawać tutaj gotową odpowiedź.

USManiac

Ciekawe, że ktoś o tym wspomniał bo, po seansie pierwsze co mi przyszło do głowy to film "Kontakt"

USManiac

Porównanie tych dwóch filmów nasuwa się automatycznie, ale nie całkiem słusznie. Ta kulminacyjna scena filmu „Kontakt” była pełna niedopowiedzeń. Była powiedziałbym „poetycka”. Tak, taka „poezja obrazu”. Czy jednak zmieniała coś ona w światopoglądzie widza? Nie sądzę. Film raczej skupiał się na dramaturgii całej historii i tym jak na końcu bohaterce nie uwierzono. Film bardzo lubię, a książki niestety nie czytałem.

W filmie „Nowy początek” treści jest aż za dużo dla zwykłego widza. Jeśli ktoś nie zna teorii relatywizmu językowego to zupełnie się w tym pogubi. A co dopiero oryginalne opowiadanie. Ted Chiang jest szalenie oczytanym autorem z niezwykłym umysłem. Serdecznie zapraszam ciekawskich do przeczytania mojej analizy filmu i oryginalnego opowiadania: http://dersu-uzala.info/cinema/nowy_poczatek/

mariuszkwiatkowski

Nie działa link, możesz to udostępnić jeszcze?

Vendeur

Przykro mi, ale wysiadły bazy danych na mojej stronie, muszę napisać do admina. Na pocieszenie dodam, że ten mój tekst jest kiepski - zbyt skomplikowany. Zachęcam do przeczytania opowiadania Teda Chianga. To fenomenalne, że ten pisarz sportretował istoty bezcielesne czyli właściwie duchy. My wyobrażamy sobie duchy jako bezcielesnych ludzi, ale to błąd. Albo mówiąc inaczej: my ludzie nie zdajemy sobie sprawy z naszych ograniczeń, które narzuca nam życie w ciele. Jak możemy prowadzić życie duchowe skoro nie rozumiemy różnicy pomiędzy życiem ludzkim a istot duchowych, na przykład aniołów? W tym opowiadaniu Ted pokazał to na przykładzie historii SF z ufoludkami w roli głównej. Jak zwykle literatura bije na głowę film!

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Jakie duchy? W opowiadaniu nie ma żadnych duchów.
Jakie ograniczenia życia w ciele? Też tego nie ma.
Istot duchowych też brak.

Geist00

W odpowiedzi zacytuję fragment maila, którego napisałem do znajomego pastora na gorąco po przeczytaniu opowiadania:

"Jeszcze nigdy nauka nie była tak bliska Boga, a to dzięki niesamowitemu pisarzowi, który się nazywa Ted Chiang. Jest on uważany za pisarza science-fiction, ale to pisarz podobny do Lema, humanista a nie fantasta. O ile jednak Lem był człowiekiem niewierzącym, to Chiang jest mistykiem. Ted pisze o nas, mistykach, o ludziach nie z tego świata, więc nawet ta fantastyczno-naukowa scenografia jest całkiem na miejscu. Przeczytałem zaledwie jedno opowiadanie wedle którego nakręcono głośny obecnie film "Nowy początek" (proroczy ten polski tytuł), ale nie mogę się od niego oderwać.

Kiedyś dawno temu byłem zafascynowany relatywizmem językowym, hipotezą Sapira-Whorfa, wedle której myślimy tak jak pozwala nam na to język. Język nasz zaś jest linearny myślimy więc linearnie. Nasze umysły działają niczym głowica drukującej obraz drukarki - skupiają się na chwili obecnej, nie widząc całości. Chiang pisze, że gdybyśmy się nauczyli języka uniwersalnego (języka kosmitów, aniołów czy Boga?) to mielibyśmy wgląd w całe nasze życie i co więcej, niczego nie chcielibyśmy w nim zmienić, bo zobaczylibyśmy to, że nasze życie jest doskonałe, zostało bowiem stworzone nie przez nas - jak nam się to teraz wydaje - ale przez Boga. Co więcej Chiang pisze, że te same prawa, które rządzą naszym życiem rządzą też światem fizycznym. Światło biegnie po najkrótszej lub najdłuższej drodze co celu, zupełnie jakby znało cel zanim wyruszy i zawczasu obliczyło sobie idealną drogę. Tak właśnie nasze życie jest przeznaczone przez Boga do doskonałości, do sprawiedliwości (jak to Pastor napisał), do doświadczenia radości i cierpienia w całej pełni dla nas przewidzianej. Wszelki nasz opór, wszelkie próby wyrwania się z tej drogi, próby dodania lub ujęcia czegoś z naszego życia rodzą tylko niepotrzebne cierpienie nas i naszych bliskich.

Zafascynował mnie kiedyś ten fragment z "Dzienniczka" św. Faustyny (586): "Wiedz jeszcze o tym, córko moja, że wszystkie stworzenia, czy wiedzą, czy bezwiednie, czy chcą, czy nie chcą, zawsze pełnią wolę moją." Nie rozumiałem jak to możliwe. Albo mamy wolną wolę, albo jej nie mamy. Teraz rozumiem. Jezus myśli na inny sposób niż my. W naszym linearnym myśleniu o świecie mamy wolną wolę. Jednak Jezus myśli na swój boży sposób, nielinearny. Z Jego punktu widzenia już wszystko się stało, wypełniło się w pełni, doskonale, bo inaczej nie mogło, a teraz tylko zaledwie się realizuje. To nie do pojęcia z naszego linearnego punktu widzenia. Jednak jeden i drugi punkt widzenia są zupełnie prawdziwe.

Chiang pisze, że nasze linearne myślenie (oraz pismo) są ukształtowane przez nasze doświadczenie świata. Jesteśmy istotami linearnymi. Mamy przód, mamy tył, boki. Gdybyśmy jednak byli istotami mającymi oczy dookoła głowy, mającymi siedem nóg czy raczej odnóży (w Biblii 7 to oczywiście symbol pełni) wtedy nie mielibyśmy doświadczenia linearności. Nasz odbiór przestrzeni wokół nas były inny, całościowy. Wtedy w naturalny sposób wykształcilibyśmy w sobie mechanizm pisania, który odpowiada temu doświadczeniu. Na przykład wypluwalibyśmy tusz telepatycznie układając go w obrazy-zdania pisane w jednej chwili. Wtenczas doświadczalibyśmy rzeczywistości całościowo, z góry znając całe nasze życie. Wtedy żylibyśmy jak Jezus, znając swą przyszłość, a mimo tego, że wiedzielibyśmy o nadchodzącym cierpieniu nie unikalibyśmy go. Szokujące? Czy umniejsza to coś zasługom Jezusa? Uczłowiecza Go? To relatywne odczucie. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że to my przybliżamy się do Boga. Zaczynamy rozumieć co to znaczy być duchem, co to znaczy zjednoczyć się z własną duszą. Dusza nie ma przodu, ani tyłu. Jest nielinearna. Tym jesteśmy: kroplą która na chwilę wyskoczyła w oceanu Boga, z Jedności.

I tylko jedno wyjaśnienie na koniec: Chiang nic nie wspomina o Jezusie. Wspaniały pisarz. Geniusz. "

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

No tak, interpretacja.

Geist00

Ciekawe, że w większości książek i filmów SF czy też w relacjach o wizytach istot pozaziemskich mamy do czynienia z istotami człekokształtnymi. Tu autor łamie ten schemat. To ważne, bo ciało daje nam pewne możliwości, ale też narzuca pewne ograniczenia. Nie mamy tak czułego powonienia jak psy, bo nie mamy psiego ciała. Nie mamy sokolego wzroku, bo nie jesteśmy ptakami. Podobnie jest z myśleniem. Nasze myślenie jest ukształtowane przez nasze zmysły. A co by było, gdyby na ziemię przybyły istoty o kształcie kuli? Ich ciało byłoby w całości okiem. Widziałyby więc wszystko wokół siebie. Poruszałyby się w każdą możliwą stronę (posługując się grawitacją, środkiem ciężkości i jakimś jakby wewnętrznym silnikiem gazowym – to nieważne). One nie wiedziałyby co to „przód”, „tył” i „bok”. Nie wiedziałyby nawet co to „wzrok”, bo całe byłyby wzrokiem. One nie patrzałyby na coś, ale byłyby zanurzone w rzeczywistości w pełni. Taki sposób doświadczania ukształtowałby inny sposób porozumiewania się i myślenia. Nie mają ust ani rąk musiałyby porozumiewać się telepatycznie – myśl z umysłu do umysłu. Ich myślenie też byłoby inne – nielinearne. Podobnymi istotami są właśnie bohaterowie tego opowiadania. Co ciekawe jednak takie też są nasze dusze. Gdy czytamy opowieści ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną dowiadujemy się, że bez ciał czuli się oni wspaniale. Unosili się w powietrzu, czuli się lekko, przenosili się w okamgnieniu podążając za myślą. Nawiasem mówiąc kiedyś pracowałem z człowiekiem, który przeżył śmierć kliniczną. Wiesz, on był stale niezadowolony, „kwaśny”. Dlaczego? Może dlatego, że tamto doświadczenia było czymś wspaniałym, a życie w ciele jest udręką, ciągłym obciążeniem? Żyjemy jednak w ciałach (linearnych) po to, by czegoś się nauczyć, coś przepracować – tak twierdzą chrześcijaństwo czy buddyzm. Nasze ciała są doskonałe do tego właśnie zadania. Mamy nauczyć się kochać, być dobrym, poznać siebie czyli swoje ego, poznać Jedność (Boga, jego dzieło i nasze dusze). To oczywiście temat na dłuższe pisane, ale warto się zadumać na tym opowiadaniem, bo jest tu ogrom treści.

ocenił(a) film na 8
USManiac

"Powtarzam to coraz częściej: nie wiem"

ocenił(a) film na 9
USManiac

O jaki Contact chodzi? Ten rezyser nie nakrecil takiego filmu.

ocenił(a) film na 7
filemon_marcin

Z Jodie Foster

ocenił(a) film na 8
USManiac

Po 12 dniach od obejrzenia tego filmu malo nie zmienilem oceny na 9. Naprawde wyjatkowe i oryginalne i wartosciowe intelektualnie dzielo, dzielo z przeslaniem zjednoczenia ludzkosci. Love.

ocenił(a) film na 8
mc_aural

& Peace :)

ocenił(a) film na 7
USManiac

Contact to mój ulubiony film.

ocenił(a) film na 9
USManiac

Dokładnie tak. Właśnie za to pytanie podniosłam ocenę, za to przeżycie, za to z czym mnie ten film zostawił.

ocenił(a) film na 6
USManiac

Niewiele Ci trzeba do radości. I jeszcze ta pokrętna logika. Pytanie zadane na końcu postu jest jak strzał w kolano, nietrafione.

ocenił(a) film na 7
USManiac

To tak nie działa, ludzie nie znają swojej przyszłości i nie są w stanie wpływać na "zmianę" biegu zdarzeń. Nie istnieje nawet u ludzi ta mityczna wolna wola, bo determinizm warunkuje wszystkie nasze decyzje, poglądy, postawy. Coś kiedyś zostało popchnięte, uruchomione, łańcuch przyczynowo-skutkowy się rozwidlał w nieskończoność, ale w żadnym momencie nie dochodziło do przypadku czy tego co ludzie chcą nazywać chaosem (bo nie są w stanie ogarnąć złożoności i przetworzyć zbyt dużej dla nich liczby informacji).
W tym filmie również uznano siłę determinizmu, mimo że bohaterka została obdarzona darem prekognicji i teoretycznie mogła zmienić bieg wydarzeń, ale determinizm sprawił, że ukształtowała się jako osoba, która nie dokona korekty przyszłości, nie wpłynie na bieg zdarzeń, niczego nie zmieni. Zatem czy zna przyszłość czy jej nie zna, to i tak będzie podążać drogą z góry określoną i zapisaną.
Gdyby podjęto temat światów równoległych można by to rozegrać inaczej, ale tego w tym filmie nie zrobiono.

ocenił(a) film na 10
USManiac

Podobnie uroniłem łzę w tym momencie, nie spodziewałem się, że ten film wywrze na mnie takie emocje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones