PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 190 144
oceny
7,3 10 1 190144
6,8 45
ocen krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

Arrival o wybitność się ocierał, prawie do ostatnich scen.
Jak zwykle u Villneuve'a wszystkie aspekty sztuki filmowej zostały dopięte na ostatni guzik. Piękne zdjęcia, narracja, podnosząca napięcie muzyka, montaż, gra aktorów (popis Amy Adams), dźwięk współgrający z resztą. Najbardziej zachwyca, że reżyser nie traktuje widza jak naiwnego nastolatka, tylko fabułę buduje w ten sposób aby jak najbardziej zbliżyć ją do realizmu (przy zachowaniu konwencji sci-fi). I do momentu kulminacyjnego rzeczywiście film był rewelacyjny (z dwiema scenami lekkiego znużenia). Aż w końcu dowiadujemy się dlaczego heptopody przybyły na Ziemię, a przede wszystkim, że dzięki poznaniu ich języka ludzie mogą zmienić swoje postrzeganie rzeczywiści i to do takiego stopnia, że podobnie jak obcy, będą potrafić przewidywać przyszłość. I właśnie ten zwrot fabuły zupełnie burzy przyjętą konwencję sci-fi, która od początku przyzwyczaja nas do schematu "possible realism", czyli fikcji ale takiej, która przy zdobyczach nauki jest dopuszczalna w ramach wysokiego prawdopodobieństwa przewidywań naukowych. Nagle jednak dowiadujemy się, że samo zgłębienie pisma Abbota i Costello przebudowuje nam sposób myślenia dając możliwość prekognicji. Zupełnie tego nie kupuję!!! Czuję się oszukany przez reżysera, który 100 minut prowadzi mnie niebanalnie, a nagle zmienia konwencję i wchodzi obiema butami w fantastykę. Zmiana postrzegania czasu przez człowieka to ujarzmienie czasu. To pokazał "Interstellar" w oparciu o zdobycze nauki (w konsulatacji fabuły z jednym z najbardziej znanych żyjących astrofizyków Kipem Thorne'em), choć też nie do końca gdyż tam człowiek ostatecznie ujarzmił tylko trzeci wymiar a więc przestrzeń. Zagięcie czasoprzestrzeni, a więc panowania nad czasem, wymaga olbrzymiego oddziaływania grawitacyjnego (np. wysoce gęstej materii, np. czarnej dziury). Arrival przez niemalże cały seans serwuje nam realizm, który zmienia się nagle w bajkę o języku obcych dającym człowiekowi wpływ na czas przyszły. Wybaczcie, ale nie jestem tak naiwny. Stąd zamiast 9-9,5/10 dałem mocno wyrośniętą ósemkę/10. A w rzeczywistości rzetelną oceną jest 7,5/10, ale z uwagi na warsztat i prowadzenie fabuły do 100 minuty seansu podwyższyłem ocenę.

ocenił(a) film na 8
Kazikowy

Zacząłem czytać opowiadanie Teda Chiang'a. Może tam znajdę motywy takiego zwrotu fabuły.

ocenił(a) film na 8
Kazikowy

UWaga!!!
Poniżej fragment opowiadania Teda Chianga "Historia twojego życia", w którym dr. Banks mówi dlaczego po poznaniu języka obcych nie może wpływać na przyszłość.


Siedmionogi nie są ani wolne, ani zniewolone w naszym rozumieniu tych słów.
Nie działają w zgodzie ze swą wolą ani nie są bezwolnymi automatami.
Charakterystyczne dla ich rodzaju świadomości jest nie tylko to, że ich uczynki
współgrają w wydarzeniami historycznymi, lecz również fakt, że ich motywy są
zgodne z celami historii. Działają po to, by stworzyć przyszłość, nadać moc
chronologii.
Wolność nie jest złudzeniem. W kontekście świadomości sekwencyjnej (przyp. ludzkiej) jest w
pełni rzeczywista. W kontekście świadomości jednoczesnej (przyp. heptopodów) to pojęcie nie ma
znaczenia, lecz przymus nie ma go również. To po prostu inny kontekst, nie bardziej i
nie mniej uprawniony niż ten pierwszy. To tak jak z tym sławnym złudzeniem
optycznym, rysunkiem, który może przedstawiać elegancką, młodą kobietę
odwróconą twarzą od patrzącego albo staruchę z brodawkami na nosie i brodą
przyciśniętą do piersi. Nie istnieje „poprawna” interpretacja tego rysunku. Obie są
równie dobre. Ale nie można zobaczyć jednocześnie obu tych obrazów.
Podobnie znajomość przyszłości nie da się pogodzić z wolną wolą. To, co
pozwalało mi na swobodny wybór, jednocześnie uniemożliwiało poznanie
przyszłości. I na odwrót, teraz, kiedy już znam przyszłość, nigdy nie uczynię niczego,
co byłoby z nią sprzeczne, a również nie zdradzę nikomu tego, co wiem. Ci, którzy
znają przyszłość, nigdy o niej nie mówią. Ci, którzy czytali Księgę wieków, nikomu
się do tego nie przyznają

Kazikowy

Dzięki za fragment. Tłumaczenie dość mętne i sprowadzające się w sumie do "bo tak", no ale przynajmniej jakiekolwiek względem filmu ;)

Im bardziej o tym myślę, tym śmieszniejsze wydaje się pozostawienie widza ze stanem wiedzy, który wskazuje na to, że dr. Banks kilka miesięcy po wydarzeniach ukazanych w filmie upowszechnia wiedzę na temat dialektu obcych, przez co potencjalnie cała ludzkość ma szansę zobaczyć swoją przyszłość i spróbować na nią wpływać, co tworzy nieskończenie wielką liczbę potencjalnych modyfikatorów i tym samym prawdopodobieństwo dojścia do stanu takiego, jaki wykoncypowali sobie kosmici, jest nieszczególnie wysokie.
No ale teraz już wiemy. Każdy wie, ale nie powie i w ogóle jakby nawet chciał coś zakombinować to nie, boooooooo nie ;D

ocenił(a) film na 8
tokar69

> No ale teraz już wiemy. Każdy wie, ale nie powie i w ogóle jakby nawet chciał coś zakombinować to nie, boooooooo nie ;D

No dokładnie. Takiego braku logiki u pisarza s-f (a pośrednio u scenarzysty i reżysera) się nie spodziewałem.
Poznanie przyszłości przez poszczególnych ludzi (którzy poznali język obcych), kłóci się z koncepcją możliwości wpływania na przyszłość. Przecież każdy mógłby zaburzyć swoim zachowaniem linię czasu, wiedząc co się wydarzy. Skoro wiele osób będzie miało tę umiejętność, ta przyszłość będzie zależna od zachowania się wielu ludzi w przyszłości i to zachowania mającego wpływać na wydarzenia, co sprowadza się do konkluzji, że przyszłości na podstawie koncepcji przyjętej w filmie nie da się przewidzieć. Zbyt dużo ludzi jednocześnie może mieć wpływ na tę przyszłość.
Odwrotna koncepcja - że dr. Banks znając przyszłość nie może na nią wpłynąć swoim zachowaniem jest naiwna. I przeczy temu co wydarzyło się w filmie - przecież Dr Banks znając przyszłość wpłynęła na nią swoim zachowaniem!!! To był telefon do chińskiego generała Shanga i odwiedzenie go od decyzji o ataku!!! Z faktu, że w filmie mamy też ujecie, w którym przewiduje ona wydanie w przyszłości książki do nauki języka obcych, każdy z ludzi po nauczeniu się języka heptopodów będzie miał możliwość wpływania na przyszłość.
W konkluzji - scenarzysta i reżyser pogubili się w logice, którą tworzyli do kulminacyjnego momentu. Po nim sci-fi pada na pysk i zostaje nielogiczny zwrot akcji, który przez wielu nie jest zauważany. I ci właśnie dają temu filmowi 9 albo 10.

ocenił(a) film na 9
Kazikowy

Pomijacie ważny fragment: "kiedy już znam przyszłość, nigdy nie uczynię niczego,
co byłoby z nią sprzeczne,"

Czyli w dalszym ciągu każda jednostka ma potencjał do działania zgodnie ze swoją wolną wolą, ale widząc to jak przyszłość się kształtuje dobrowolnie rezygnuje z tego. Reżyser wysuwa argument za gatunkową predestynacją co w filmie ukazane jest jako zjednoczenie się całej Ziemi. I to jest główne przesłanie filmu.

Kazikowy

A może wytłumaczenie jest prostsze niż nam się wydaje.....? Istnieje tylko przyszłość i przeszłość....

ocenił(a) film na 7
Kazikowy

Kazikowy, wszystko co piszesz byłoby OK, gdyby nie jedna rzecz. Zakładasz linearność czasu. Ale w postrzeganiu heptapodów tego założenia nie ma. Jeśli każdy nauczy się języka heptapodów i będzie próbował zmienić przyszłość - to nic, bo przyszłość już się wydarzyła. Dr Banks wpłynęła na przyszłość dzwoniąc do generała - tak miało być. Z punktu widzenia heptapodów to wszystko było wiadome. Działania mają znany skutek, co nie zmienia faktu, że muszą się wydarzyć.

A co do nabrania umiejętności heptapodzkiego postrzegania czasu wraz z nauczeniem się jezyka – zgadzam się, że w filmie było to ukazane dość skrótowo i niemal jakby w czarodziejski sposób dr Banks nabiera tej umiejętności. Ale w opowiadaniu już jest bardziej stopniowo. Popatrz na to w ten sposób: czas można odbierać w różny sposób, liniowo jak ludzie, nieliniowo jak heptapody, czas sam z siebie nie ma żadnej z tych właściwości. Nauczenie się języka otwiera umysł na inne postrzeganie czasu, nie jest to podróżowanie w czasie, ale widzenie pewnej rzeczywistości. Jak dla mnie to nie wychodzi poza ramy SF.

ocenił(a) film na 9
tokar69

półtora roku. Spotkanie z chińskim generałem miało miejsce dokładnie półtora roku po telefonie do niego, ze słowami umierającej żony.

ocenił(a) film na 10
Kazikowy

myśle, że obecnie, przewidywanie przyszłosci, to już nie fantasy,a własnie sf. Nie da się inaczej pokazać cywilizacji syarszej od naszej o 3000 lat. Bo niby, co mają bardziej rozwiniete ? smartfony? Zresztą, to nie jest powiedziane, że oni przyszłość pokazali w formie obrazu jak niby film, może ona to widziała w formie odczuć, barw czegoś, czego nei da sie pokazać w filmie

ocenił(a) film na 9
Kazikowy

A u mnie ten film z czasem rośnie w myślach. Od początku odbierałam ten film jako kameralny, którego podstawową funkcją jest terapeutyczna. Kosmici są tak naprawdę wymówką w próbie znalezienia sensu w tak niewyobrażalnej tragedii jak śmierć własnego dziecka. Wiem, że to trochę odjechane skojarzenie, ale tutaj obcy od początku kojarzyli mi się z... płodem, ciążą. Warto zauważyć, że bohaterka jest jedyną kobiecą bohaterką tego spektaklu, a jednocześnie tylko ona ma jakiekolwiek kompetencje, aby porozumieć się z obcymi. No wypisz wymaluj kobieta w ciąży, która doświadcza niezwykłości pojawienia się w niej obcego niezależnego od niej życia, a jednocześnie dzięki temu ma unikatową szansę nawiązać z tym obcym kontakt. Już sam kształt tych statków kosmicznych przypomina z jednej strony wargę sromową, a z drugiej wypukły brzuch. Jednakże taka interpretacja nie satysfakcjonowała mnie w pełni, bo była zbyt banalna. Ale mój chłopak uświadomił mi, że ten film to nie tyle terapia jednostkowa, co grupowa. Tutaj kluczowa wydaje się scena z przywódcą Chin, którego również doświadczyła tragedia - śmierć żony. A więc mamy odpowiedź - kosmici pojawili się tam, gdzie ktoś głęboko cierpiał. Każdy dotknięty wielką tragedią wytwarza swojego obcego - z którym się albo porozumie i wtedy on zniknie, albo będzie go ciągle nękał, wisiał nad nim, stwarzał ciągłe uczucie obcości, wyalienowania (nomen omen;p). I w ten pokrętny sposób Arrival, to tak naprawdę opowieść o terapii grupowej napisanej pod płaszczykiem si-fi. Oczywiście od początku nie miałam wątpliwości, że si-fi jest tylko patyną, która skrywa prawdziwą treść filmu, ale to szersze spojrzenie znacznie bardziej mnie satysfakcjonuje.
Jeżeli ktoś kręci nosem na tak wydumaną interpretację, jak kosmici=czas ciąży bohaterki, to niech zwróci uwagę na kilka elementów - kształt statków (już wspomniałam co przypomina), język kosmitów (zapłodniona komórka jajowa), muzyka, notabene genialna, gdzie wyraźnie słychać dziecięce głosy.

ocenił(a) film na 8
nynavee

dość mocno pokręcona interpretacja, do tego niemalże jawnie podszyta feminizmem.

ocenił(a) film na 9
Kazikowy

Fakt, pokręcona, nie ma co do tego wątpliwości. I pewnie, że feministyczna - w końcu ciąża, co by nie było jest stricte kobiecym doświadczeniem. Ale jak już mówiłam - taka interpretacja zaczęła mnie satysfakcjonować, jak zdałam sobie sprawę, że nie chodzi o pojedynczą traumę straty dziecka, ale przekaz jest ogólniejszy - dzięki postaci Chińczyka.

nynavee

Już któryś raz zauważam to, że kobiety ten film odbierają zupełnie inaczej. Trudniej im to wyrazić, bo tu chodzi o uczucia. Ty zrobiłaś to świetnie i jestem zaskoczony. Ktoś tu ponad twoim wpisem napisał o kosmitach: "Bo niby, co mają bardziej rozwiniete ? smartfony?" To jest męskie podejście do tematu. "Gadżetowe". Wedle męskiego punktu widzenia człowiek współczesny nie rozwija się już, tylko wymyśla sobie kolejne zabawki. Okres prenatalny, urodzenie się, dzieciństwo jest tylko dziecięcą chorobą, którą trzeba przyjść. Tymczasem ty wracasz do początku, do tego co pierwotne. Udaje ci się to, bo jesteś kobietą, jak bohaterka tej opowieści. A gdybyśmy tak odwrócili wartości? Gdyby spojrzeć na człowieka dorosłego - oderwanego od własnych uczuć, od natury, od własnego ciała, od bliskości z drugiem człowiekiem - jak na chorego wymagającego leczenia? Być może cała nasza cywilizacja znajduje się obecnie w niewoli intelektu? Cała jest zdominowana przez męski sposób myślenia. Ziemia potrzebuje kobiecej ręki, pełnej troski, dbającej o dobro wspólne wszystkich ludzi i zwierząt. To się nazywa matriarchat. Filmie to właśnie Lousie podjęła się tego zadania, choć tak naprawdę nie miała wyboru.

Wielu facetów w tej dyskusji pisze o niemożliwości zmiany przyszłości. Myślą jak typowi faceci. Chcą coś niczego w zamian nie tracąc. Tymczasem to działa zupełnie inaczej. Lecz czy facetom można to wytłumaczyć? Jak wytłumaczyć facetowi to, że matka i zamknięte w niej dziecko są jednością? Owszem, to mogą faceci zrozumieć, bo widzą to fizycznie, ale jak wytłumaczyć to, że nie tylko dziecko jest w matce, ale też matka jest w dziecku? Nawet na poziomie komórkowym badania pokazały, że u dorosłych ludzi wciąż są jeszcze komórki matki. A co dopiero jeśli chodzi o więź psychiczną. Matka ma inną relację do swych dzieci niż ojciec. To zupełnie inne zadanie do spełnienia wobec dzieci. Wszyscy żyjemy w świecie dwoistości, a kobiety są bliższe jedności właśnie przez dar macierzyństwa. Jeśli masz ochotę porozmawiać ze starym heptapodem to zapraszam, będzie mi bardzo miło. Nie chcę tu spamować, ale jak do mojego nicku dodasz pl to do mnie trafisz. Oczywiście zachęcam do przeczytania opowiadania Chianga. Z niego też niezły heptapod:)

ocenił(a) film na 9
nynavee

O BOŻE XD Co kobiety mają w głowach, to ja dziękuję bardzo XD

użytkownik usunięty
nynavee

To jest właściwa interpretacja. Wiele elementow na poziomie narracyjnym, sam charakter i zawartosc obrazów z "retroapekcji"- patyki, staw, zwierzeta z plasteliny, wypowiedzi czy wręcz sama budowa domu bohaterki z panoramicznym oknem i "śluzą" wejsciowa z podwojnych przeszklonych drzwi - wszystkie te analogie - zdają się wyraznie wskazywać na obecność metaforycznej warstwy znaczeniowej. Oczywiście prowadzonej miedzy wierszami zewnetrznej opowieści sci-gi

ocenił(a) film na 7
Kazikowy

ten motyw miał pokazać przede wszystkim, że budowa języka wpływa na sposób postrzegania rzeczywistości i procesy zachodzące w mózgu, i tak długo jak jesteśmy ograniczeni barierami ziemskich języków, tak długo niektóre niektóre tajemnice będą przed nami niedostępne.

jedna z płaszczyzn filmu. nie wszystko trzeba rozumieć dosłownie - to co właśnie często siada w hard s-f to zbyt mocne przywiązanie do realizmu, przez co przekaz ginie w morzu technicznego pierdzielenia o niczym.

keeveek

Zgadzam się w 100%! Odwieczne pytanie, na które nigdy nie będzie odpowiedzi, czy rzeczywistość i matematyka, która ją opisuje jest faktycznie taka jaka jest, czy jest to tylko interpretacja zachodząca na poziomie engramów...... ;)

ocenił(a) film na 8
keeveek

> ten motyw miał pokazać przede wszystkim, że budowa języka wpływa na sposób postrzegania rzeczywistości i procesy zachodzące w mózgu,

Z pewnością tak jest, bo sam patrzę na rzeczywistość inaczej słuchając o niej po angielsku, ale na miłość boską, nie sprowadzajmy znajomości innego języka do przewidywania przyszłości, bo to niemożliwe, a tym bardziej przewidywanie i wpływanie na przyszłość (taką koncepcję zaserwował nam reżyser wrzucając rozmowę telefoniczną dr Banks z generałem Shangiem). Gdyby dr Banks nie wpłynęła na przyszłość jeszcze mógłbym pogodzić się z realizmem filmu, ale koncepcji fabuły brak logiki. Nawet opowiadanie Chianga nie obejmuje możliwości wpływania na przyszłość. Scenarzysta po prostu zepsuł naprawdę rewelacyjne pierwszych 100 minut filmu, a reżyser poszedł w to zamiast zażądać korekty.

ocenił(a) film na 7
Kazikowy

na tym polega część "fiction" w gatunku "Science-fiction".

Kazikowy

Drogi kolego. Wchodzisz w inny świat ze swoim starym myśleniem i dziwisz się, że nie ma on sensu. Tak jakbyś wchodził z lampą z jasnego pokoju do pokoju, gdzie jest ciemność i dziwił się, że wraz z twoim wejściem zrobiło się jasno, że nie jest tam ciemno. Ktoś, kto był tam wcześniej mówił ci, że tam jest ciemno (bo on nie miał lampy), ale ty twierdzisz, że wcale nie jest ciemno, że jest jasno. Nie rozumiesz, że swoim wejściem burzysz ten inny porządek. Właśnie tak wchodzisz w rzeczywistość heptapodów ze swoim ludzkim myśleniem. Fajnie, że przeczytałeś opowiadanie Teda. Według mnie te dwie historie - książkowa i filmowa - się uzupełniają. Warto też pamiętać o tym fragmencie gdzie jest mowa o papierosie, który wedle ludzkiej logiki się pali, a wedle heptapodowej - jest cały spalony a jednak się żarzy podobnie jak ten pierwszy. To zupełnie inne doświadczanie czasu. Wedle ludzi czas symbolizuje linia prosta od przeszłości do przyszłości. Heptapody doświadczają czasu inaczej. Raczej tak, jakby czas był tortem. Tort raz upieczony potem się zjada po kawałku. Świat z punktu widzenia heptapodów został już stworzony, "upieczony". Niczego nie można zmienić, można go tylko doświadczyć. To zjadanie to właśnie chwila "tu i teraz". Ludzie doświadczają czasu liniowo, chwila po chwili. Heptapody - nieliniowo. Smakują sobie kawałek tu, kawałek tam. Niczego tym nie zmieniają. Zmiana jest złudzeniem z punktu widzenia ludzkiej logiki. Jest tu jednak jedna znaczna różnica pomiędzy ludźmi a heptapodami. Ludzie nie mogą zjeść ciastka i mieć ciastko (podobnie jak w przypadku papierosa, który albo jest wypalony, albo dopiero się spali). W przypadku heptapodów jest odwrotnie. I zauważ jedną rzecz. Są teraz dwie możliwości. Można powiedzieć, że heptapod zjada ciastko i ma ciastko, a można powiedzieć, że heptapod nie zjada ciastka i go nie ma. Oba twierdzenia są równie prawdziwe, uzupełniają się. Jest to kompletnie nielogiczne z racjonalnego punktu widzenia ludzi. Bo tak naprawdę to problemem nie jest czas, ale ta ludzka wiara w to, że wszystko musi być racjonalne. Umysł ludzki, który w przypadku spraw racjonalnych jest niezłym narzędziem, w przypadku tej drugiej rzeczywistości jest tylko zawadą. Jak myślisz, dlaczego ludzie na Dalekim Wschodzie od tysięcy lat praktykują medytację? Pragną wyzwolić się od niewoli umysłu. A wy chcecie o tak, na forum filmowym zrozumieć naturę świata. Wybaczcie, ale to trochę... już miałem napisać, że to "niepoważne", ale sęk w tym, że to niestety "poważne";)

ocenił(a) film na 9
Kazikowy

Dokładnie takie same miałem odczucia po seansie, c prawdopodobieństwo oglądanych zdarzeń było mega wysokiego do ostatnich scen by na koniec spaść do 0. Poczułem się mocno wydy... analnie przez reżysera, dlatego dałem 8.

ocenił(a) film na 8
Kazikowy

wpis taktyczny. Wszystkie moje wpisy w tym wątku tłumaczą dlaczego film nie jest wybitny, choć mógł być i pewnego niuansu w scenariuszu prowadzącego to tej konkluzji, którego większość nie zauważa.

ocenił(a) film na 9
Kazikowy

Dla mnie osobiście, ja to tak odebrałem, że uczą nas języka bogów, gdzie nie ma początku i końca, a jest wiadome co jest na początku i końcu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones