PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=712896}

Nowy początek

Arrival
7,3 189 643
oceny
7,3 10 1 189643
6,8 44
oceny krytyków
Nowy początek
powrót do forum filmu Nowy początek

To co niewątpliwie cechuje trudny, jednak wartościowy film, to fakt, że zamiast jednej, spójnej, powtarzającej się oceny widzowie dzielą się na dwie skrajnie różne w swojej opinii grupy. Wystarczy spojrzeć na przekrój odczuć widzów wobec „Nowego początku”. Figurują tutaj głównie oceny z zakresu 3-4 albo 8-9.

Czy oznacza to, że każdy, kto ocenił film na mniej niż 8 po prostu go nie rozumie? Raczej nie. Ale czytając inne wypowiedzi na forum mogę śmiało stwierdzić, że ocena tego filmu jest niezwykle zależna nie od samego zrozumienia ale od tego jak ten film został zrozumiany. Wiem, że moja „dziesiątka” może wielu z was zdziwić, ale postaram się uzasadnić, co czyni ten film w moich oczach arcydziełem, oraz przede wszystkim jak ja go zrozumiałem.

Zacznę od banałów. Zapewne każdemu rzuciły się w oczy niesamowite zdjęcia w filmie, chociażby scena, w której zespół naukowców leci helikopterem w stronę statku kosmitów, a przez góry pod nimi przelewa się mgła. Dalej warto wspomnieć o świetnej grze aktorskiej ze strony Amy Adams i o profesjonalnie utrzymanym napięciu przez reżysera Denisa Villeneuve.
Tym jednak, co można nazwać sercem filmu nie są wspomniane banały, ale motyw, którego nie widziałem w żadnej innej produkcji kinowej. W moim rozumieniu najbliższy idei prezentowanej w „Nowym początku” jest zabieg zastosowany w filmie „Prestiż”. Tam widz nie tylko jest świadkiem niesamowitych sztuczek prezentowanych przez dwóch iluzjonistów, ale bardziej lub mniej świadomie sam staje się „ofiarą” jednej z nich. Kluczem do pojęcia geniuszu „Prestiżu” jest zrozumienie, że sama fabuła filmu jest jedną wielką sztuczką.
Z podobną chęcią przebicia czwartej ściany wychodzi Heiserer i Villeneuve w filmie „Nowy początek”. Tutaj nie ma jednak mowy o żadnych sztuczkach i pokazach iluzjonistów. Tym co przebija czwartą ścianę jest sam język Heptapodów. Nie wystarczy zrozumieć jakie możliwości dało dr Banks zrozumienie języka uniwersalnego. Aby zrozumieć film, trzeba samemu zrozumieć ten język. Oczywiście wymaganie od widza zaawansowanych umiejętności lingwistycznych byłoby dużą przesadą, dlatego film pokazuje bezpośredni wpływ „heptapodzkiego” na Louise, tak aby widz mógł wywnioskować w jaki sposób postrzega ona teraz czas.
Kolejny ważnym krokiem jest uświadomienie sobie, że Louise w rzeczywistości nie „widzi przyszłości” niczym Nicolas Cage w filmie „Next”. Język heptapodów nie zamienia ludzi w jasnowidzów a jedynie całkowicie niszczy liniowość czasu. Dla dr Banks czas płynął identycznie jak dla nas do pierwszej rozmowy z obcymi. Po niej jego liniowość zaczynała się kruszyć. Najłatwiej wyobrazić to sobie jako stopniowy zanik postrzegania chronologii, następstwa przyczynowo-skutkowego. Odnosi się wrażenie, że coraz więcej wydarzeń miesza się ze wspomnieniami i wydarzeniami z przyszłości. Ostatecznie takie pojęcia jak przeszłość albo przyszłość przestają dla dr Banks istnieć, a ona przeżywa swoje życie jakby w ułamku sekundy. Można powiedzieć, że w jej umyśle każda chwila z życia dzieje się jednocześnie.
Taka teoria chyba najlepiej wyjaśnia dwie sceny. Pierwszą w której Louise na słynnym bankiecie wydaje się całkiem zdezorientowana na widok generała i informacji o tym, że „tego dnia zadzwoniła na jego prywatny numer”. Gdyby była tu mowa o widzeniu przyszłości Louise powinna dokładnie wiedzieć, że numer widziała w swojej wizji z tego dnia. (Tworzy nam się pętelka niczym w „Przeznaczeniu”) Tymczasem mamy wrażenie, że te dwie sceny dzieją się jednocześnie. I tak właśnie jest! Od pierwszego spotkania Louise z kosmitami nie możemy już mówić o czasie akcji w filmie, bo umysł dr Banks jest nijako w każdym momencie jej życia jednocześnie. Wisienką na torcie jest tutaj często wyśmiewana scena „gry sumy niezerowej”. Zauważmy, że Louise nie potrafi odpowiedzieć na pytanie swojej córki póki w (z naszego punktu widzenia) przeszłości ten temat nie zostaje poruszony w namiocie podczas narady, jednam możemy też śmiało powiedzieć, że dla naszej lingwistki te dwa wydarzenia nie były spięte żadną klamrą chronologiczną. Równie dobrze akcja mogła się dziać tego dnia, kiedy Hanna przyszłą do swojej mamy z tym pytaniem, a ona poznała odpowiedź przeżywając jednocześnie inne wydarzenie swojego życia.

Spróbuj to pomalutku przyswoić. Ja po drugim obejrzeniu filmu na tyle mocno wczułem się w świat, który teraz postrzega Louise, że zauważyłem coś bardzo dziwnego. Gdy za pierwszym razem oglądałem „Nowy Początek” irytowała mnie decyzja, którą podjęła dr Banks, decyzja o tym, że chce mieć dziecko, mimo tego, że znała przyszłość i wiedziała jakie cierpienie czeka ją i Hannę. Wydawało mi się to tak beznadziejnie nieuargumentowane, że byłem gotów ocenić ten film naprawdę nisko. Dopiero za drugim razem pojąłem sens jej decyzji. Nie potrafię wytłumaczyć jak, ale po wczuciu się w upływ czasu widziany oczami przez Louise ten wybór wydał mi się zaskakująco naturalny.

Patrząc na to z perspektywy czasu wydaje mi się, że to właśnie chcieli osiągnąć Heiserer i Villeneuve. Film ma być dla widza raczej niezrozumiały, póki sam nie pojmie języka Heptapodów.

Daj znać, co sądzisz o tej interpretacji, jeśli masz podobne odczucia co do filmu koniecznie napisz!

ocenił(a) film na 10
TomTheCat

Świetna wypowiedź. Louise w końcowej scenie filmu zadała pytanie mężowi, czy gdyby znał całe swoje życie to chciałby coś w nim zmienić?
Ona nie chciała i to mimo tego, że wiedziała jaki los czeka jej córkę. A dlaczego? Mówi o tym ostatnia scena filmu. Pokazane są tam najpiękniejsze chwile jej życia, gdzie chwile narodzin i posiadania dziecka, spędzania z nim czasu są cenniejsze niż cokolwiek innego, mimo nieuchronnie nadchodzącej choroby i śmierci. To właśnie dla tych chwil Louise powiedziała tak, gdyż tak naprawdę nie mogło być innej odpowiedzi. Film zachwyca i tyle. Pozdraiwam Cię serecznie, w 100% zrozumiałeś jego sens.

ocenił(a) film na 8
anowickiroman

Dobrze napisane, ale w moim odczuciu główna bohaterka wykazala się nie lada egoizmem decydując się na posiadanie dziecka wiedząc jaki los je czeka. Dla swoich chwil radości jak to nazwaleś skazuje na cierpienie dwie istoty - dziecko i męża ( i siebie!)- i to na cierpienie niewyobrażalne jakim jest choroba i nieuchronne jej
zakończenie. Rozumiem że wtedy nie byłoby filmu, ale czy adopcja nie rozwiązała by tego bez bólu?

Demoniczna_Wiedzma

A życie dziecka dla niego samego nie jest wartością? Po tysiąckroć zdecydowałabym się dać życie swoim dzieciom niezależnie od tego jaki los ich czeka. To ich los, nie mój. I jakie znaczenie ma to, że wiem lub nie jaki on będzie? Zawsze może zdarzyć się coś lub nie zdarzyć, co wiedza ma zmienić? Życie jest cudem i tajemnicą - i dla dawcy i dla biorcy, i dla świata.

ocenił(a) film na 7
menysek

Rozumiem, że z radością albo co najmniej obojętnością przyjęłabyś informację, że urodzisz dziecko bez mózgu albo przepukliną mózgowo-rdzeniową i czterokończynowym porażeniem?

ocenił(a) film na 8
sendspam

Tylko że jej córka z filmu nie cierpiała na żadną z tych przypadłości, na dodatek żyła dość długo. Czemu by miała z niej zrezygnować?

menysek

"Po tysiąckroć zdecydowałabym się dać życie swoim dzieciom niezależnie od tego jaki los ich czeka."
I znowu wyłazi z ciebie pie..rzona egoistka.
Wiesz, że czeka ja cierpienie, WIESZ, a mimo to masz KAPRYS i decydujesz ZA TE DZIECI czy chcą żyć z takim cierpieniem czy nie!
"To ich los, nie mój." Jak już WIESZ co je spotka to nie jest "los" (od losowości) tylko FAKT. Przewidziany, nieunikniony FAKT.
I to TY DECYDUJESZ (nie one) czy ten FAKT ich spotka czy nie.

ocenił(a) film na 8
rhotax

Jeśli tak myślisz, to nigdy nie będziesz miał dzieci, bo cierpienie to także część życia.
Czy narazisz dzieci na kaprys umierania? Przecież wiesz że każdy umiera, to FAKT. Przewidziany, nieunikniony FAKT.
I to TY DECYDUJESZ (nie one) czy ten FAKT ich spotka, czy też ze źle pojętego miłosierdzia pozwolisz by W OGÓLE się nie narodziły.

ocenił(a) film na 6
Demoniczna_Wiedzma

Życie zawsze kończy się śmiercią. Wcześniej, czy później- na starość, w życiu dorosłym a także w młodości i w dzieciństwie. Życie to "śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową", więc skoro wiemy, że każdy kiedyś umrze-to po co w ogóle decydować się na dzieci? Czyżbyśmy wszyscy byli egoistami?

Naethalee

Dokladnie. Istynkt rozmnazania jest z definicji egoistyczny. Jak kazdy inny instynkt

ocenił(a) film na 6
xochitl86

Ja nie jestem przeciwna posiadaniu dzieci- mój wcześniejszy post powstał w odpowiedzi na post krytykujący bohaterkę filmu z tego powodu, że zdecydowała się aby mieć dziecko, chociaż wiedziała, że ono zachoruje i umrze. Ale w końcu każdy kiedyś umiera. Każdy wie, że wszyscy kiedyś umrą. Jeżeli tokiem rozumowania mojej przedmówczyni bohaterka była egoistką, to analogicznie każdy kto chce mieć potomstwo jest egoistą. Ja tam uważam, że bohaterka żadną egoistką nie była.

ocenił(a) film na 6
anowickiroman

Dla mnie jedynym usprawiedliwieniem jej postępowania jest to że tylko taka droga umożliwiała jej odkrycie języka obcych (tylko na tej "nitce czasowej" pojawiają się symbole/ zdania/ gesty umożliwiające jej dojście do prawdy). No, bo patrz, masz możliwość poznania konsekwencji wszystkich czynów jakie popełniasz w danym momencie, bo maluje Ci się przed oczami ich następstwo od początku do końca. Główna wygrana w jakiejś loterii nie byłaby problemem. Co by zrobił normalny człowiek z taką mocą- bawił się jak Belfrot w "Wilku z Wall Street". Co robi kobieta? Poświęca się...? no błagam. W tym filmie nie chodzi o martyrologię.

Ciekawe co by się stało gdyby kazała fizykowi się odczepić na dobre :d Nie miała dziecka? Zapomniałaby sensu języka?

ocenił(a) film na 9
ladyarwena

Normalny człowiek czyli przygłup...

ocenił(a) film na 8
no_muzzle

Ale taka jest średnia "normalności", pogódźmy się z tym, że większość ludzi to przygłupy, więc nasz świat wygląda tak, jak właśnie wygląda.

ocenił(a) film na 8
ladyarwena

Nie dla wszystkich możliwość posiadania dziecka (nawet jeśli później zapadnie na nieuleczalną chorobę) to martyrologia.

ocenił(a) film na 9
TomTheCat

Świetny post, czy mógłbyś mi odpowiedzieć na dwa pytania związane z tym filmem w moim temacie:
http://www.filmweb.pl/film/Nowy+początek-2016-712896/discussion/Dwa+pytania,2919 520
?
Będę wdzięczny

ocenił(a) film na 8
TomTheCat

Daaamn, dzięki za ten tekst bo dużo mi to rozjaśniło i dodatkowo utwierdziło w tym, że dobrą dałem ocenę. Bardzo dobre, rozkminowe sci-fi z genialnie budowanym napięciem aczkolwiek trochę trudne w odbiorze. Myślę, że warto ten film obejrzeć dwa razy.

ocenił(a) film na 9
TomTheCat

Świetny tekst!
Chyba nikt nigdzie w dyskusjach o nieliniowości czasu nie przywołał dwuczęściowej sceny "gra o sumie niezerowej", a to ona właśnie idealnie podsumowuje ten sposób widzenia czasu przez Louise.

ocenił(a) film na 9
TomTheCat

Dobra interpretacja, nic jej nie brakuje, aczkolwiek dla tych, co nie zrozumieli film przekazuję doskonałą interpretację z jutuba, żeby nie zginęła w odmętach internetu:
https://www.youtube.com/watch?v=BFk9RoLkx2k

ocenił(a) film na 10
TomTheCat

Żaden film nigdy tak mnie mocno i trwale nie poruszył. Żaden.
Jestem pewna również, że gdyby powstał ileś lat wcześniej nie zrobiłby na mnie aż tak wielkiego wrażenia. Dlatego, że nie sposób by mi było go zrozumieć. Ten kto nie posiada dzieci, nie zmagał się z uczuciem najgłębszej miłości, która towarzyszy różnym etapom rozwoju cudu na tym świecie nie jest w stanie pewnych rzeczy pojąć.
Film jest dla mnie arcydziełem. Atmosfera bez fajerwerków i dosłowności, cudowna muzyka.
Moim zdaniem jest to również odosobniony przypadek kiedy film jest naprawdę lepszy od napisanej opowieści. Lepiej nie dałoby się przedstawić historii Chianga.
Boże... co za film.

bukirzadza

Mam takie same odczucia. To mój ulubiony film zaraz po Interstellar.

TomTheCat

Pięknie zwerbalizowałeś moje wrażenia. Nie oceniam filmu aż tak wysoko, ale dałam się ponieść tej wizji. A Ty więcej jesteś w stanie dostrzec w filmie od filmwebowego recenzenta :)

ocenił(a) film na 7
TomTheCat

Dla mnie scena na bankiecie z chińskim generałem, scena z córką ("suma niezerowa") i scena z córką, gdy Louise mówi, że wie co się stanie w przyszłości (choroba córki, o której powiedziała mężowi) mówią o tym, że Louise w danej chwili może "pamiętać" wydarzenie z przyszłości i jednocześnie nie pamiętać czegoś z przeszłości. Czas dla Louise płynie w tym samym kierunku co dla każdego z nas, ale jej pamięć działa czasami "do przodu" zamiast wstecz.

ocenił(a) film na 7
TomTheCat

Pierwsza wypowiedź, z którą się zgadzam i która oddaje to, co myślę.
Pomysł z językiem heptapodów jest według mnie fascynujący i zdecydowanie świeży, w przeciwieństwie do banałów standardowego kina s-f. Był klimat i było napięcie. Bardzo ciekawie się oglądało, ale jak zwykle w kinie amerykańskim, wkradły się idiotyzmy, dlatego nie oceniam filmu zbyt wysoko.

ocenił(a) film na 8
TomTheCat

Ładnie powiedziane, też miałem takie odczucia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones