Oczywiście użyłbym mocniejszego słowa, bo tak się powinno podsumować "pracę", za którą ludzie nachapali się niezłej kasy.
Demon Bear saga wciągła mnie na dobre do komiksu, bo pokazywała Marvel od zupełnie innej strony. Oryginalny scenariusz, genialnie wręcz zżyci bohaterowie i mocna psychodeliczna akcja dzięki kreacji Billa Sienkiewicza.

Jakieś śmieszne bieganiny Rahne za Dani w slow motion i końcowa scena wywołały we mnie cringe jakiego chyba nigdy nie czułem.

Już nawet pomijając perspektywę fana, to po prostu straszna uraza bierze mnie jak się pomyśli że mieli gotową, zajebistą historię, a zamienili to w sztamp w kwestii dialogów i wątków.

Podobały mi się niektóre sceny, ale tylko niektóre. Reszta bez ładu, składu i pomysłu.