Dramatycznie nieudany film. Rzecz w tym, że wampiry w filmach to dosyć śliski grunt, bo temat był wałkowany już na milion sposobów. A i filmów akcji z nieustraszonym pogromcą wampirów powstało już niemało. Dlatego sam nie wiem dlaczego reżyser, skoro już zdecydował się pójść w tym kierunku, zrobił to w tak niemrawym stylu.

Dla mnie film można streścić tak - sceny walki z wampirami przeplatane scenami walki z wampirami i wszystko to okraszone tym samym, nieustannie powtarzającym się motywem muzycznym. Dawno nie widziałem tak drażniącego montażu. Raz, że w repertuarze znalazły się dwa, po niedługim czasie irytujące, motywy muzyczne (jeden z nich, ten meksykański, niemal automatycznie włącza się podczas walki, drugi przewija się we wszystkich scenach pomiędzy), a dwa, to trzęsąca się kamera podczas scen walk, która powoduje kompletny chaos. Denerwujący sposób użycia muzyki spowodował, że bolały mnie uszy, a kompletnie bezsensowny i niepasujący trik ze skakaniem kamery niemal przyprawił mnie o atak epilepsji.

Te dwie główne ułomności tego filmu są istotne, bo "Night Hunter" składa się niemal wyłącznie ze scen walki - a skoro cierpisz podczas ich oglądania, to cierpisz niemal przez cały film. Niestety wszystko to, co jest pomiędzy również nie intryguje. Historia jest banalna, a gra aktorska tak słaba, że doprawdy trudno uwierzyć w sens działań naszych drętwych bohaterów. Scenariusz wydaje się być stworzony prędzej do jakiejś gry, a nie filmu... wróć, wiele mniej ambitnych gier ma lepszą fabułę niż "Nocny Łowca". Jeśli chodzi o elementy horrorowe to tutaj również nie znajdziemy nic specjalnego.

I taki jest ten film. Naprawdę trudno znaleźć w nim coś pozytywnego. Jedynie te wampiry wyglądały w miarę OK - może nie jak typowe wampiry, ale od razu dało się poczuć, że są to po proste złe charaktery, które ktoś musi rozwalić.

Moja ocena: 2/10.