Świetny i odważny manifest offowego kina amerykańskiego. Kiedy jedna z bohaterek pyta drugą, czy chciałaby być mężczyzną, bez wahania słyszy odpowiedź twierdzącą. A przecież mężczyźni są tu jednoznacznie opresyjnymi albo zawłaszczającymi samcami. Hittman stawia problemy na ostrzu noża i choć to ostrze niebezpiecznie lśni, wszystko rozgrywa się bardzo kameralnie, dopracowane są nawet minimalistyczne dialogi. Dobry film o osamotnieniu i desperacji. Niemy krzyk płci i dostatecznie dosadny obraz o tym, jak potwornie czasem być kobietą.