Obrazem chorego systemu leczenia narkomanii? Niepokalaności zamienionej w sprytną manipulację nastolatki? A może po raz setny przedmiotowym traktowaniem kobiet? A oprócz tego, czy na świecie istnieje tak chory system, żeby pokoje były koedukacyjne i na 10 mężczyzn przypadały 2 dziewczyny? Bez kontroli, bez opieki, bez leczenia tych ludzi oprócz podawania im pigułek?
Sam seans oglądałam z zaciekawieniem. Ale po zakończeniu zostałam z wieloma pytaniami i wątpliwościami.
Według mnie to dobrze, że film zmusza widza do myślenia (czytaj: do odpowiedzenia sobie na wiele pytań). Uważam, że filmy, które tego nie robią i programują widza na "jedynie słuszną moralność", czyli tzw. poprawne systemowo, choć nie wymagają myślenia, bo widz otrzymuję gotową "papkę", są niebezpiecznym narzędziem systemu do sterowania mentalnością ludzi, którzy nie chcą lub nie umieją myśleć...
Masz rację, tylko szkoda, że po kilku miesiącach nic we mnie z tego filmu nie zostało. A są takie, które nawet po wielu latach można podać jako przykład interesująco, intrygująco, wnikliwie przedstawienia jakiegoś istotnego społecznie zjawiska, albo zapamiętujesz je, bo była doskonała gra aktorska, muzyka itp. A tu pustka.
To nie jest dokument o narkomanii i życiu na odwyku, a przez takie jego postrzeganie dostaje niskie oceny. Niepokalana jest o niewinności i próbie jej chronienia i pogardzie względem tych, którzy próbują ją zniszczyć. Nie bez powodu film kończy się tak jak się kończy.
Być może i na pewno nie będę podważać Twoich odczuć, szczególnie, że absolutnie nie pamiętam jak ten film się kończy. Jak już pisałam - nic we mnie nie zostawił.
Tak, w pełni się zgadzam. Nie do końca wiadomo jakie jest przesłanie tego filmu. Choć doceniam paradokumentalną stylistykę, powolna narrację i grę aktorki w roli głównej.
Mnie bardziej zastanawia czy film przedstawia faktyczne realia czy też jest feministyczną propagandą nastawioną na pokazanie jak młoda skromna dziewczyna jest molestowana przez wyposzczonych facetów. Nawet w Polsce w szpitalach psychiatrycznych być może nie ma wybitnej opieki(bo ich celem jest doprowadzenie pacjenta jako tako to stanu używalności żeby mógł się leczyć na wolności), ale są oddzielne oddziały podzielone wg płci, bo romanse nawiązane w trakcie leczenia są niewskazane z racji, że zaburza to leczenie.
I Twoje wątpliwości potwierdzają, że trudno się połapać, co ten film chciał powiedzieć.
Przecież takiego kina, należy się wystrzegać! Za co te 6 i 7?
To bełkot, krojony bez, choćby, 10-cio minutowego riserczu, czym jest uzależnienie. Oni tam nawet mocniejszych papierosów nie palili, tak wyglądają. O realiach placówki odwykowej, nie wspominam, jeśli nie liczyć tego zdania.
Hamletyzujaca postać kobieca, hmm... nic mi nie robi.