Mam problem z tym filmem- jaka właściwie jest puenta tego filmu? Skoro to parabola amerykańskiego społeczeństwa, to ja puenty nie widzę :/
Puenta jest taka, że ludzie to zwierzęta.
(ostrzegam od razu przed spolierami w dalszej części)
Każdy jest rasista, liczy się tylko to ma w danym momencie więcej władzy. Świadczy o tym chociażby cynizm Warrena.
Dobitny jest też ten cały kodeks honorowy, pod przykrywką którego ludzie chcą wynieść się ponad “prawo dżungli” - jak przychodzi co do czego górują oszustwa, szantaże, ignorancja i refleks.
Najlepsze co można zrobić na seansie to obrócić się do reszty widowni w momencie finałowej, krawej sceny samosądu - ludzie są kontent, widać uśmiechy na twarzach. A to tylko dlatego, że wygrał pozornie "ten dobry”, wygrał nad postacią która była odczłowieczana pół filmu (może poza sceną z gitarą).
Wszyscy żyjemy w pewnej iluzji, a tak naprawdę nie różnimy się od małp walczących o banany.
jak myślisz, czemu film Taran budzi kontrowersje i zarzuty o gloryfikację przemocy ( niektórzy tak odebrali zakończenie czyli egzekucję Daisy), a w innych rzeczach nie ma zarzutu o przemoc czy o kontrowersyjność np w Trzech muszkieterach Dumasa. tam zakończenie jest podobne, główni bohaterowie też wydają sąd i zabijają negatywną postać kobiecą, a jakoś nie słyszałam dotąd żeby ktoś coś zarzucał tej klasyce. jak myślisz, skąd takie rozbieżności czy podwójne standardy?
Racja, cywilizacja to taka nasza bańka mydlana w której żyjemy i się sami oszukujemy jacy to jesteśmy wielce wyewoluowani od świata zwierząt. A wystarczy tylko ludziom zabrać prąd i bieżącą wodę i można patrzeć na krwawe jatki.
Zacznę od ostrzeżenie o spoilerach.
Mannix to reprezentant południa, czarnych uważa za gorszą rasę. Warren to zwolennik północy, w zajeździe zabija generała, którego Mannix uwielbiał (co zrobił z jego synem tego nie będę opisywał, bo wstyd powtarzać). Ci dwaj powinni się nienawidzić, a jednak w finale jednoczą siły, dokonują aktu sprawiedliwości, a potem Mannix czyta ten wzruszający list od Lincolna ( w którym jest coś o pracy, którą trzeba wykonać). Morał jest oczywisty - biali i czarni powinni pokonać swoje uprzedzenia i wspólnie budować przyszłość Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Puentą będzie zwycięstwo Donalda Trumpa w najbliższych wyborach prezydenckich w USA ;)
Plan początkowy sił dobra był taki, aby Daisy Domergue zawisła.
Pointa jest taka:
Siły dobra musiały się mocno natrudzić i poświęcić, aby tak się stało - to bardzo pozytywne, per aspera ad astra
Siły dobra nie składają się z dobrych ludzi, siły dobra składają się z zdeterminowanych ludzi, którzy wierzą w dobro, choć go nie praktykują w swoim indywidualnym życiu.
Ważne jest też to, że żeby "wykonać wyrok" i doprowadzić do zwycięstwa sprawiedliwości zjednoczyli się żołnierze Unii i Konfederacji. Ten podział jest ciągle żywy, a ostatnio jakby bardziej w społeczeństwie amerykańskim.
Wyrzuć wszystko, co odpisano Ci na Twoje pytanie, do najbliższego kosza. Razem ze swoją oceną. Ludzie w większości zrozumieli z tego filmy jedne wielkie nici, Ty zresztą też - Twoją niemałą przewagą jest jednak to, że przynajmniej się do tego przyznajesz. Zinterpretuję Ci go za darmo, krótko i treściwie, a Ty jak najszybciej wznieś swoją nietrafioną ocenę. I niech mi tu nikt nie bruździ polemiką, nie mam ochoty się w nią wdawać, ostrzegam od razu, że nie odpiszę i wytrę sobie nią tyłeczek z nieposkromioną swadą.
Gospoda to Ameryka pierwotna. Na początku zagospodarowana przez normalnych ludzi, żyjących w pokoju, bez podziałów (zauważ indiańskie przybranko Sześciokonnej Judy, murzynkę skubiącą kurczaczka i podstarzałego grubasa-białasa przy kominku). W tę gospodę wjeżdżają z buta psychopaci z rewolwerami w ręku, mordują wszystkich, bo tak trzeba i już. Po co to robią? Bo trzeba uratować Daisy Domergue. Kim jest Daisy Domergue w płaszczyźnie symbolicznej? Otóż jest Stanami Zjednoczonymi Ameryki, o które to chłopcy w czarnych kapeluszach walczą. Jest systemem, który chcą wprowadzić. Zauważ, że wśród najeźdźców jest Brytol, Latynos i kowboje. Czyli cała szatańska banda w jednym kotle, gang podany widzom na srebrnej patelni, na dodatek wykorzystujący do swych celów generała jednej z armii wojny secesyjnej. Okej, a teraz: Daisy wjeżdza do gospody przykuta łańcuchem do typowego przedstawiciela Dzikiego Zachodu, którego szybko mordują, odstrzeliwują murzynowi jaja (nie muszę chyba tego tłumaczyć, ale wspomnę jednak mimochodem, że to aluzja do niewolnictwa), Daisy cała we krwi, ale zerwała się z łańcucha ta diaboliczna suka, czyli plan zadziałał. Reszta fabuły to postulat reżysera i nadzieja nas wszystkich: unia czarnego elegancika z młodym szeryfem z dość wydajnym poczuciem sprawiedliwości, by wystrzelać cały ten patologiczny gang i powiesić te zakłamane, upaprane juchą wszystkich dookoła państwo na ever forever, a zmyślonym listem od Lincolna podetrzeć se wgłębienie pośladów. I to by było na tyle. Aha, co dość zabawne, pierwsze słowa piosenki na napisach końcowych brzmią: "All you people, try to understand...." - Tarantino chyba wiedział, co czeka ten film.
Film podobał mi się formalnie- genialnie nakręcony. PS- moja ocena to 9- nie uważam aby była nietrafiona i za niska? Większość parabol zrozumiałem, umknął mi jedynie ten wspomniany przez Ciebie postulat. No cóż- z zasady nie lubię filmów symbolicznych, bo często taka zabawa zabiera bohaterom psychologicznej wiarygodności. W tym przypadku podobało mi się wszystko :)
Moim zdaniem najlepszy film Tarantino od dawna.
Chyba byłem mocno spity, bo widziałem 5. 9 nie może być moim zdaniem nietrafiona, bo sam taką samą wystawiłem. W takim razie z powyższego - niepotrzebne skreślić.
A bo pierwsza ocena mogła być zaniżona- po pierwszym seansie o 22 do 1 w nocy w tygodniu pracy, film mnie znużył, po ponownym obejrzeniu w bardziej komfortowych warunkach ocenę wystawiłem adekwatną, ale mogłem to zrobić dożo później. Nieistotne w sumie.
Paciu. Nie "te" państwo, a "to" państwo. Zamiast się tu napinać lepiej skocz poczytać jakieś podręczniki z podstawówki.