PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726089}

Nienasyceni

A Bigger Splash
6,4 19 264
oceny
6,4 10 1 19264
6,7 30
ocen krytyków
Nienasyceni
powrót do forum filmu Nienasyceni

Seans filmu

ocenił(a) film na 8

nieco zakłóca nieustająca chęć poinformowania jednego z bohaterów jak bardzo jest irytujący. Jest bardzo. A przecież nie będę jak mój śp. dziadek gadał do ekranu bo się ludzie na mnie wkurzą w kinie. Poważnie jednak rzecz biorąc uważam, że film się powinien zakończyć mniej więcej w momencie gdy owa chęć nieustająca sobie znika. No dobrze, plus dwie, trzy sceny, z czego jedna istotna i kluczowa. Tymczasem trwa dalej. Domykamy wątki nie bardzo wiadomo po co.
Film bardzo ładnie sfotografowany, świetnie zagrany, genialna Swinton i przecież niemniej pan irytujący. Zasługa scenariusza, że mają co grać, bo postacie są napisane przednio i przykuwają bezwzględnie uwagę. Duża przyjemność, naprawdę duża. Wciągające, przez większą część filmu nieprzegadane kino.

ocenił(a) film na 6
darrowred

Brawo za tak fantastyczne i subtelne ujęcie opinii nt. wcześniejszego zakończenia filmu ;) Napiszę więcej.... niemal podnosiłam się z kinowego fotela... a tu niespodzianka w postaci ciągu dalszego... W kwestii irytacji spowodowanej zachowaniem jednego z bohaterów także nie sposób się nie zgodzić - świetna kreacja, jak i w przypadku Tildy Swinton, która jest po prostu obłędna.
Podoba mi się Twoja opinia :) Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
Hanna_M

W kwestii podnoszenia (się) to dosyć naturalny odruch był. Na przykład pan dwa krzesła na lewo w tym właśnie momencie wstał i wyszedł. Po prawdzie, myślę, bardziej dlatego, że mu się nie podobało, strasznie się uprzednio wiercił i stękał do ekranu. Ale nie o tym, dzięki za miłe słowo :).

ocenił(a) film na 6
darrowred

Pan dwa krzesła na lewo i tak długo wytrzymał, jeśli faktycznie film go nie zainteresował ;)
Cała przyjemność po mojej stronie :)

ocenił(a) film na 7
darrowred

Proszę o podpowiedź, czy wątek po spacerze Paula z Pen (kiedy się przed nim rozebrała i leżała na golasa przy wodzie) był jakoś dopowiedziany? Bo albo nic nie było i nie wiadomo czy coś się tam stało między nimi czy nie albo ja coś przeoczyłam.

ocenił(a) film na 8
Karesia

Więc teraz coś jakby SPOILER. Choć to marny film do spoilerowania ;).
Jak dla mnie wątek był dopowiedziany. Nie wprost może, ale za to tak jak lubię. Penelopa daje do zrozumienia, że coś zaszło, ale w sumie nie można jej ufać w żadnej kwestii więc dlaczego nagle tutaj. (Może dlatego, że jest na etapie życia, w którym sprawianie przykrości innym osobom do czegoś jej służy.) Paulowi może też ufać nie można, ale jego zachowanie przy kolacji, którą jedzą we czwórkę według mnie ewidentne. (Świetnie nota bene zagrane). Zmieszanie i poczucie winy, które usiłował przykryć mocno odbiegającą od dotychczasowego zachowania komunikatywnością i ożywieniem. Proszę ;).

ocenił(a) film na 7
darrowred

Miałam podobne odczucia podczas sceny na kolacji, ale zastanawiałam się czy było coś bardziej "dobitnego". Dzięki!

ocenił(a) film na 5
Karesia

Przecież Harry spytał wprost Paula, czy spał z jego córką. Tylko wyraził się dobitniej. I właśnie to spowodowało tę bójkę.

ocenił(a) film na 7
Inna_odInnych

Tak, ale Paul chyba nie odpowiedział wprost tylko zapytał "a czy Ty spałeś z Marianne?".

ocenił(a) film na 7
Karesia

Chociaż rzeczywiście można uznać to za dość dobitne; skoro Harry to zrobił więc uznał, że Paul też i dlatego się na niego rzucił.

ocenił(a) film na 5
Karesia

Myślę, że zadanie takiego pytania samo w sobie zawierało odpowiedź twierdzącą. Nie mówiąc już o jego zachowaniu, trochę czasu minęło, zanim się w ogóle odezwał, jakby nie wiedział, jak z tego wybrnąć, co odpowiedzieć...

ocenił(a) film na 6
Inna_odInnych

Doszło między nimi do czegoś. Oprócz wymienionych powyżej przykładów doliczyć można scenę, w której Pen potwierdza, że Poul miał rany przed bójką. Chyba, że kryła go i rzeczywiście widziała bójkę i jej konsekwencje.

Hugon_okrutnik

Spoiler.


Pomyślałam, że go kryła. Miała przecież swoje private reasons :/ Zastanawia mnie też The Rolling Stones w basienie :)

Inna_odInnych

A ja myślę, że czasem odpowiadanie pytaniem na pytanie, jest próbą zmuszenia rozmówcy, do zastanowienia się nad sensem pytania, które wcześniej zadał :-)

darrowred

Naprawdę nie uwierzyłam w zdradę Paula. Być może jego zachowanie przy kolacji, spowodowane było ich długą nieobecnością. Dzień spędzony inaczej niż zwykle. Aktywnie. Paul się ożywił. Natomiast, dlaczego nie można mu ufać? Jego stosunek do młodej dziewczyny był w zasadzie jednoznaczny. Poważny Paul, raczej bym pomyślała, że kazał się smarkuli po prostu ubrać i już. Ewentualnie zażartował tam w stylu: śmiało możesz się tutaj kąpać, jak i opalać nago; nikt cię tu nie zobaczy. Poza tym, młoda gra tam na nerwach - a przynajmniej próbuje - Marianne, podczas kolacji, lecz jej zachowanie w pokoju, już gdy jest sama, wskazuje na porażkę odnośnie Paula. Tak to rozumiem.

ocenił(a) film na 8
elase

Fajny film, nie? Że sobie można poroztrząsać, czy się ktoś z kimś przespał, czy nie, bo są różne na ten temat zdania. I, że nas to w ogóle interesuje.
Co do meritum pozostaje pytanie czym była spowodowana ich długa nieobecność. Albo czy widząc jak zachowuje się Marianne, Paul musiał być ciągle taki poważny i uczciwy. Albo po co, w ogóle dał się wyciągnąć na ten przydługi spacer skoro wiedział jaką propozycję w istocie dostaje. Albo wreszcie pytanie z gatunku śmiałych i nigdy nie rozstrzygniętych, czy fakt penetracji ma w tym przypadku kluczowe znaczenie dla definicji zdrady (czy szerzej rzecz ujmując dla poczucia winy).

darrowred

Spoiler.


Myślę, że on raczej nie wyglądał na szczęśliwego, tylko z poczucia obowiązku zabrał dziewczynę na spacer. Tak to widzę. Przeszkadzała mu gdy czytał; naprawdę dało się zauważyć jego lekceważący stosunek do jej osoby. Pytanie, czy jest to typ mężczyzny, który postąpiłby w ten właśnie sposób. Poleciałby na okazję!? Nie sądzę. Ja myślę, że do szczęścia mu ta dziewczyna nie była w ogóle potrzebna. Zresztą jak już wspomniałam, ona odniosła porażkę na tych skałach. Próbowała z całych sił to ukryć, a nawet więcej - chwalić się czymś, co w ogóle miedzy nimi nie zaistniało.
I pytanie. Dlaczego on właściwie był z Marianne Lane.

ocenił(a) film na 6
darrowred

Po pierwsze: Ralph Fiennes genialny, totalnie wyszedł poza własny schemat i rzeczywiście ma się ochotę go udusić. Po drugie: skoro już polski tytuł tak dalece odbiega od oryginalnego to już lepiej było dać "Znudzeni", byłby bardziej odpowiedni. Po trzecie (i najbardziej szokujące): naprawdę Dior uszył te szmaty dla Swinton???
Poza tym liczyłam na więcej. Z recenzji wynikało, że to będzie film gęsty od emocji, jątrzacy co najmniej jak "Bliżej" Mike'a Nicholsa. A, niestety, się nie umywa.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Znaczy mam na myśli dom mody, wiem, że Dior osobiście już nie żyje.

ocenił(a) film na 8
e_wok

Akurat "Closer" wydaje się być projektem pod tytułem; a teraz zrobimy film gęsty od emocji. Efekt jest przehisteryzowany i jak dla mnie nużący. Tu proporcje są wyważone i bawiłem się dobrze, choć jak już wspomniałem, do czasu. Poczynając od końca, od "poza tym". Bo jeśli chodzi o pierwsze to się zgadzamy, drugie - nie zastanawiałem się nad tym, najprostszym i najbezpieczniejszym wyjściem byłoby albo zostawić oryginalny tytuł, albo unikając posądzeń o pretensjonalność przymiotników w liczbie mnogiej, zastanowić się jednak nad jakimś rzeczownikiem. Ach, jeszcze trzecie, nie znam się na modzie, ja bym tego nie założył ;), ale dziurawej koszulki, którą przez większość filmu nosi Paul nie założyłbym również, tymczasem i ona i te nieszczęsne sukienki wydają mi się zręcznie wkomponowane w kadr i przede wszystkim w postacie.

ocenił(a) film na 6
darrowred

No więc dla mnie Closer jest kwintesencją filmu psychologicznego w wersji dla dorosłych, mocno osadzonego w tradycji gatunku, a że powstał ze 40 lat po tym, gdy takie filmy były modne ( na szybko z głowy: Nóż w wodzie, Pociąg, cały Antonioni) to faktycznie może sprawiać wrażenie efekciarskiej ramoty. Dla mnie wartością filmu Nicholsa było m.in to , że aktorzy stawali na uszach, żeby pokazać cały swój warsztat, wszystko, czego sie do tej pory nauczyli, nawet najsłabsza z całej czwórki Roberts. Zresztą dopiero po tym filmie zaczęlam o niej myśleć jako o aktorce, a nie tylko gwieździe.
Tu takze wszyscy się bardzo wysilają. Na plus Dakota Johnson, która ostatnio przemknęła mi w migawkach „50 twarzy Graya” - raz jak się wywaliła na prostej podłodze, a drugi raz jak rzygała, pokazuje, że jednak ma potencjał (i koordynację ruchową, co w świetle jej dotychczasowych dokonań, zaskakuje). Zawsze miło popatrzeć, jak reżyser potrafi wydobyć ze swoich aktorów wszystko, co najlepsze, chociaż akurat Luca ich moim zdaniem oszukał. Osadzając ich w kryzysie migracyjnym, uczynił z czwórki bohaterów, rozliczających się z własnymi emocjami, bandę rozkapryszonych snobów. Którzy na dodatek, rzuceni w takie okoliczności, nie mają szans się obronić, bo ze swoimi problemami, jakiekolwiek by nie były, zawsze będą na przegranej pozycji wobec tych, którzy w dosłownym sensie walczą o życie. I ja na koniec nie wiem, czy obejrzałam psychodramę, czy moralitet na temat zepsucia Europy, czy wstęp do dokumentu na temat Lampedusy i sąsiadujących wysp, czy manifest polityczny. Nie wiem, być może rzucenie fabuły na tło polityczne jakoś mi to wszystko rozmyło. A może odwrotnie - fabuła sama w sobie się nie broniła i stąd pomysł, by ją rozmyć w kryzysie migracyjnym.

ocenił(a) film na 8
e_wok

Film psychologiczny dla dorosłych. Brzmi opresyjnie nieco. Czuję, że powinniśmy zostawić "Bliżej" bo to jednak off topic, ale muszę powiedzieć; daj spokój. Ale daj spokój, nie rozumiem i nie czuję tego zestawienia, równie dobrze można sobie powiedzieć, że tamten jest jak Antonioni bo facet robi zdjęcia kobietom, jak to, że ten jest jak Antonioni bo długo idą po kamienistej wyspie bez słowa. Przyroda jest wielka, potężna i niema. Do czasu aż uchodźcy wychodzą z krzaków. Niezbyt długo, przyznam, zastanawiałem się na co mu (reżyserowi) oni. Bo wątek ten nijak się nie przebija i fabularnie służy wyłącznie do rozwiązania kwestii Paula. Och, normalnie byśmy się panem zajęli bardziej szczegółowo, ale widzi pan ile się tego tutaj snuje, a jeszcze się na potęgę topią, nie mamy czasu. Czyli z punktu widzenia scenariusza owszem, masz rację, nie najlepiej. Ale mój punkt patrzenia (na kontekst) broni ich (ofc głównie przede mną) przed etykietą, którą im nadajesz. Widzę kobietę, która była wszędzie i przeżyła tysiąc emocjonalnych wygibasów, a teraz wolałby przeżywać w kółko tylko jeden, widzę mężczyznę, który nie może sobie pozwolić, by odpuścić na jakimkolwiek polu bo równie bardzo zależy mu na wszystkim, jak nie zależy mu na niczym. I tak dalej. Uchodźców walczących o życie nie widzę, bo to dla mnie film o ludziach, o ograniczeniach, nie o polityce. Wygląda na to, że wybrałem sobie psychodramę. (W czasach wypożyczalni kaset vhs pan obsługujący mówił o takich filmach pogardliwie - taki raczej obyczajowy.)

ocenił(a) film na 4
darrowred

Jestem świeżo po seansie.
Pierwsze dwie sceny wprowadzające w film od razu pokazały, że to będzie film chaotyczny i nierówny:

Reżyser poszedł na łatwiznę. Zamiast dać widzowi pretekst do poznania postaci Marianne to od razu narzucił swój sposób myślenia o niej w płytki sposób. Marianne to piosenkarka, która lubi seks w basenie, zamiast mówić lekko charczy co nie wydaje się wcale przerażające. Kiedyś lubiła wciągać koks, a teraz wciąga tylko w towarzystwie swojego byłego partnera. Marianne to postać bez wyrazu. Tak jak film. Paul jest intrygujący jak bójka w basenie z Harrym, który to jest jedyną ciekawą postacią- najbardziej wyrazistą, najbardziej rzeczywistą w fantazji reżysera. Za chaosem ogólnym przemawiają postacie trzecioplanowe i drugoplanowe, niepotrzebne zabiegi stylistyczne, (subiektywne punkty widzenia), szwenki kamerą, czy retrospekcje. Muzyka, która miała nadać dramatyzm nic nie wnosiła.

darrowred

Wszyscy piszą, jak irytujący jest Harry, a ja chciałabym mieć takiego kumpla ;) może gdyby grał go inny aktor byłabym nim bardziej zniesmaczona, ale postaci grane przez Fiennesa zawsze mają awers i rewers - Harry, owszem, jest psotny, szelmowski, i czasem "kłopotliwy", ale ma swój urok i nie jest złą postacią. Dla mnie to całe ekstrawertyczne zachowanie to reakcja na poczucie odrzucenia, chęć ponownego zwrócenia uwagi (o wiele spokojniejszy w scenie spotkania z Paulem) - w ostatniej scenie mówi do niego: "byliśmy kumplami, a teraz tylko mnie tolerujesz" (jakoś tak), i zdanie: "We're all obscene, but we love each other anyway." Po tej kwestii automatycznie wzrasta sympatia do Harry'ego. W obliczu egzystencji człowieka w to wierzącego, drobne grzeszki niewiele znaczą. Każdy jakieś ma. Ralph powiedział w jakimś wywiadzie, że ta kwestia stała się prawie jednym z powodów, dla których chciał zagrać tę rolę.

ocenił(a) film na 8
connie1_3

Ma swój urok? No przecież, pod jego wpływem pozostaje cały zakres żeńskich bohaterek, a niektóre nawet robią z nim rzeczy, których jakby nie chcą z nim robić. Mnie tymczasem sympatia nie wzrasta, rozumiem koncepcję postaci, masz rację, choć zdania, o których piszesz i od których owe zmiany w stosunku widza do postaci miałyby zachodzić, padają w drugiej części filmu, a irytacja pojawia się od pierwszej sceny, w której Fiennes się pojawia. Warto rzucić okiem na płeć tych, którzy Harre`go lubią , Harry to koncepcja męskości, która wcale nie jest taka rzadka i występuję w różnym nasileniu wszędzie wokół, świętując sukcesy, a której ja, nawet nie rozpoczynając żadnej wojny samców, nie umiem spokojnie tolerować.

darrowred

Wydaje mi się, że żeńskie bohaterki nie są do niczego zmuszane - Harry nie jest w stosunku do nich zbyt wyszukany, ale też nie agresywny. Wiadomo, że nie każdy będzie go lubić, ile ludzi tyle odczuć i opinii. Jest kilka miejsc, gdzie wyczuwam lekkiego "kuksańca" że trochę przesadził, czasem ewidentnie celowo lubi wprawiać w zakłopotanie, ale nie czuję do niego wyraźnej antypatii w żadnym punkcie filmu, odbieram go jako postać sprośną ale i ujmującą. Nie potrafię do końca wytłumaczyć dlaczego, może przez jego niebanalność, właściwy sobie wdzięk, też poczucie humoru i inteligencję, którą niewątpliwie posiada. Jeśli chodzi o tzw. "koncepcję męskości" to 1. nie napisałam, że chciałabym Harry'ego na męża, tylko jako kumpla, 2. jestem trochę sceptyczna do takich generalizacji, 3. jeśli już mamy wrzucić podobne zachowania do jednego worka, to czynnikiem odróżniającym Harry'ego od reszty (jeśli dobrze rozumiem Twoje pojęcie tej "koncepcji") w moim odczuciu jest brak typowego prostactwa, które z tego wszystkiego najbardziej irytuje. Może dlatego, że jestem z natury introwertyczką, lubię ludzi z energią Harry'ego, spontanicznych, czasem przekraczających normy (do pewnych granic).

ocenił(a) film na 8
connie1_3

Ad1.To prawda, ale i ja tego nie napisałem. W myśl generalizacji wobec których Pani jest sceptyczna (Ad2.), a które ja świadomie stosuję, pewnego typu kumpel, brany na kumpla, przez pewnego typu kobiety ma określony zespół cech umożliwiający mu zostanie kumplem tychże kobiet łatwiej niż w przypadku pewnego typu mężczyzn. W ad.2 jadę po bandzie bo mnie z kolei irytuje (teraz będzie uwaga, lekcja życia ;) ) jak ktoś na pierwszy rzut oka rozsądny obrusza się odruchowo w rytm truizmów w rodzaju "każdy z nas jest inny". Trochę jest, a trochę nie jest. Bardziej nie jest. Człowiek pozbawiony schematów poznawczych stanie na środku rynku i zacznie płakać z bezradności, a uwaga, o którą sam proszę, (trudna w przypadku większości do osiągnięcia) może dosięgać wyłącznie różnic w schematach. (koniec lekcji). Ad 3., jeśli ogniskowanie całej uwagi otoczenia na sobie przy pomocy takich środków jak ciągłe narzucanie się ze swoją nagością, przyprowadzanie do domu w którym jest się gościem nieproszonych kolejnych gości, ciągłe tłumaczenie ludziom, że są kim innym, niż chcą być (na pewno im się tylko tak wydaje) nie jest dla Pani prostactwem, to pewnie dlatego, że chce się Pani Harry`go tłumaczyć i widzi Pani w jego zachowaniu pewną konieczność i drugie dno. Dla mnie fakt, że nasz bohater nie jest przy tym wszystkim tępym dresem z bmw (schemat) , a jago jednak prostackie zachowanie jest świadomą drogą odrzuca mnie od niego bardziej. A też jestem z natury introwertykiem ;).

darrowred

Zgadzam się, że jeden zespół cech może być odebrany bardzo różnie przez mężczyzn i kobiety, to pewnie klucz do dyskusji ;) Ad2. Dwoje ludzi może być bardzo podobnych w ramach jednego schematu, ale wierzę, że każdy ma w sobie chociaż jeden indywidualny pierwiastek (oprócz linii papilarnych ;) Ad3. Miałam wrażenie, że Harry w scenach retrospekcji różni się od Harry'ego w czasie wakacji na wyspie, wydawał mi się bardziej stabilny. Nie chcę go tłumaczyć, bo i czemu? Może od dresa odróżnia go to, że gdyby musiał, to byłby w stanie przestać? Myślę, że każda postać w scenariuszu może być zinterpretowana na więcej niż jeden sposób, akurat Harry'ego w takiej interpretacji darzę sympatią i nic na to nie poradzę ;)

connie1_3

Mam podobne odczucia. Irytujący może i w życiu codziennym dla osób bardziej wycofanych. Natomiast jako kumpel, przyjaciel, byłby świetnym kompanem do zabawy, rozmowy. Kłopot w tym, iż on w ten sposób próbował zdobyć uczucia Marianne Lane.

ocenił(a) film na 4
darrowred

Z przyjemnością przeczytałam cały wątek. Ktoś otworzył okno i wpuścił na forum rześki podmuch... ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones