Zupełnie swobodna adaptacja niedokończonej sztuki Czechowa, umownie nazywanej „Płatonow”. Młodzieńczy, trochę rozwichrzony utwór wielkiego pisarza, Michałkow zatopił w malowniczych plenerach głębokiej Rosji. W melancholijnej atmosferze złagodził jego jadowitość.
Mamy więc tu portret człowieka, który zmarnował swoją szansę i osiadł w prowincjonalnym bagienku, stając się miejscowym pupilem i błaznem. Płatonow, tak jak pozostali bohaterowie, przejawia o wiele więcej słabości, głupoty i zepsucia, niż męstwa, wyrozumiałości i szlachetności. Jak inni nie budzi jednak odrazy, a raczej współczucie. Wyróżnia go natomiast świadomość takiego stanu rzeczy...
Atmosfera, którą Michałkow buduje w filmie przypomina trochę wspomnieniowe partie arcydzieł Tarkowskiego, zwłaszcza jego „Zwierciadła”. Wytwarza się poczucie odległego wspomnienia, tęsknoty za tym, co niekoniecznie było dobre, ale miało swój smak...
I właśnie nastrojowość jest chyba największą zaletą filmu. Bo „Niedokończony utwór na pianolę” nie wykracza poza średnią duszoszczypacielnych dramatów o powikłanych losach ludzkich. Tak więc: dla koneserów takiego kina
(mnie się mniej-więcej podobało i nie żałowałem).
Zbyt swobodna!Mnie zirytowała pierwsza część filmu,chaotyczna,wprawiająca w ruch wiele dygresji potem niedopowiedzianych.To pewnie zaważyło,że na ogólnym odbiorze całości.Moja percepcja została nieco nadwątlona.
Ponadto pewne idee przemycone do filmu zbyt łopatologicznie(pochwała trudu pracy,krytyka gnuśności tzw.warstwy szlacheckiej).Bardziej przypadł mi do gustu wcześniejszy film Michałkowa ,,Niewolnica miłości" ,choć przyznaję,że warstw wizualna jest lepsza w filmie omawianym.4/10.Ukłony,esforty
> pewne idee przemycone do filmu zbyt łopatologicznie(pochwała trudu pracy,krytyka gnuśności tzw.warstwy szlacheckiej)
Moi esforty, nikt nie próbował nawet przemycać podobnych idei, funkcjonują tu one li tylko jako tło uwypuklające dramat pękniętego dzwonu życia Płatonowa.
Nie przeczytawszy żadnego z utworów Czechowa ,czego czasem żałuję,koncentrowałem się li tylko na tym co pokazał Michałkow.Mój błąd polega na niefortunnym uzyciu słowa ,,przemycone" .Przeczesałem moje zasoby o Michałkowie i odkryłem,iż sam Wielki Czechow w podobnie nachalny sposób krytykował ziemiańską Rosję.Skądinąd jednak świadomy był wad rzeczonej sztuki i nie darzył owej szczególnym szacunkiem.
Dziękuje za,cokolwiek paternalistyczny,choć nie mijający się z prawdą wpis,dzięki któremu mogłem ustalic rzeczywista przyczynę/y mego chłodnego odbioru filmu.Tymczasem pozostanę przy swojej ocenie(4/10),spróbuje jednak dotrzeć do filmu jeszcze raz.Być moze,wzbogacony o właśnie zdobyta wiedzę,oberzę go z większą satysfakcją.Ukłony,esforty
> Nie przeczytawszy żadnego z utworów Czechowa ,czego czasem żałuję,koncentrowałem się li tylko na tym co pokazał Michałkow
Ach namawiam, "Trzy siostry", lub "Wujaszek Wania" - wszystko stanie się wtedy jasne :-)