Rozczarowałam się i to strasznie i to w tym wszystkim jest najstraszniejsze. Mamy jakąś tam groźbę wiszącą nad bohaterami, niepewność, scenerię, tragedie rodzinną, ale to nie wystarczy ponieważ wszystko się rozlazło twórcom w rękach. Tępo jest zbyt powolne dla filmu który koniec końców okazuję się pusty i nic nie oferuję. Biegamy z bohaterem po uliczkach Wenecji i na koniec lądujemy w ślepym zaułku w którym nic nie ma. Dłużyzny miały chyba na celu to żeby widzowie mogli się wczuć w klimat i psychikę bohaterów, ale klimat został całkowicie rozmyty, a żeby chociaż po części zrozumieć postaci nie był to zabieg potrzebny, bo oprócz tego co wiedzieliśmy nie było w bohaterach nic więcej, co byłoby potrzebne widzom, niczego nie wniosły te maksymalnie przedłużane sceny. Widać jakiś tam potencjał, ale film jest zwyczajnie nudny. Staram się unikać tego określenia, ale tym razem się nie da. Nic w tym filmie nie ma. Mamy tylko jedną scenę która robi wrażenie i mnie osobiście przeraziła, ale jest ona na końcu i nie ratuję filmu jako całości, ponieważ nic nie wnosi do filmu oprócz tego że w końcu coś się zadziało.

wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.

NIE SZCZELALI SIE, biedaczku???