Czy to jest Bond? Czy jakaś parodia?
BYŁEM W KINIE I TEZ MNIE TO WKURZYŁO PSUJĄC CALA KONWENCJĘ TAK SAMO JAK PARĘ LAT TEMU Z NOWEGO 'MAD MAXA' ZROBIONO FRAJERA I POPUERDOLKE KTÓRY BYŁ OD RAZU PORWANY A PRAWIE CAŁY FILM GŁÓWNA ROLĘ GRAŁA KOBIETA FURIOSA... zgadzam się ze te feministyczne gówna psują nowego Bonda a motyw ze Bond ma dziecko i zgrywa tatuska to wogle nie pasuje do Bonda!Przecież gdyby zamiast Craiga zagrał tu Jason Statham a z filmu usunąć parę bondowskich rzeczy byśmy dostali kolejny film akcji jakich wiele.Mało Bonda w Bondzie a przypomnij sobie scenę w aucie co powiedziała czarna agentka do Bonda ze:JESTEM NOWYM 007... To już wogle było naplucie w twarz fanom Bonda. Czyż nie mam racji?
Tak jak mowisz, malo Bonda w Bondzie. Nie mialem nic przeciwko tez, ze Bond Craiga pokazywal jakieśtam uczucia, to byl niezgorszy pomysl, ale ten melodramat nad grobem Vesper byl niebondowski. Gdyby Spectre mu tego grobu nie wysadzilo prosto w ryj to by wykopal dol i rzucil sie do niego, gdzie jest trumna Vesper, zalany lzami
Bond już w jednym ze starszych filmów z Lazenbym miał podobną scenę nad grobem zmarłej żony, więc dlaczego jest niebondowski? Sama postać wykreowana przez Craiga jest zbliżona do tej z książek, więc jak już się odwoływać do przeszłości to one są fundamentem. Kolejne filmy (szczególnie z Piercem) robiły z tej postaci nieśmiertelnego robota pozbawionego większych uczuć, a same historie w tych filmach były często absurdalnie przerysowane. Craig to najlepszy Bond w historii, zarówno pod względem postaci jak i fabuły łączącej te 5 filmów.
Bond George'a nigdy nie stal nad niczyim grobem. Scena o ktorej mowisz należała do Rogera. I nie byla to scena poruszajaca, ale pelna powagi. I jak juz mowilem, emocjonalny Bond Craiga byl dobry, taki jak w Skyfall w sam raz. No Time to Die to natomiast melodramat. Film, ktory jest ewidentnie eksperymentem, i to bardzo daleko idacym/odwaznym, niepotrzebne skreślić
Racja, pomyliłem aktorów. Co do oceny samego filmu to kwestia gustu, dla mnie był bardzo dobry i wciąż daleki od melodramatu. Jest konsekwencją przemiany Bonda przez ostatnie filmy i naturalnym zakończeniem.
To była parodia. Żałuje że widziałem tę cześć, już lepiej było zakończyć na też niezbyt udanym Spectre.
Po tylu latach budowania legendarnej serii, Bond zostaje wyprzedzony przez duzi mlodsze serie Mission Impossible... i nie wiem jak im pojdzie dalej, ale moze John Wick
Bo tak pewnie kazała zrobić obecna na planie koordynatorka intymności. Inaczej feministki znowu oskarżyłyby Bonda, że jest męską szowinistyczną świnią. ;-)