Twierdzę, że film ma wysoką notę ze względu na jakiś wrodzony sentyment większości użytkowników do kina lat 80. Nie powiem, sama przypominam sobie piękne chwile spędzane przed ekranem, oglądanie Van Damme czy Seagala z babcią, oraz bieżące komentowanie akcji. Niemniej, odejmujac całą tę ckliwość, film jest słaby. Zacznijmy od aktorstwa.
1. Dowiadujesz się, że jesteś niesmiertelny. Nie rusza cię to. Usmiechasz się pod nosem. Umiera twoja miłość (powinno się wręczyć Malinę za charakteryzację), trochę rusza, pochlipujesz. Wiesz, że nie możesz pokochać nikogo. Kamienna twarz. Życie ci brzydnie? Kamienna twarz. Antagonista ściga. Nie rusza cie to. Ot, aktorstwo C.L.
2. Scenariusz, a raczej jego brak. Ten z blizną ściga górala. O co chodzi? Nie wiemy. Dlaczego Polak ścigał górala. Nie wiemy. Historia nie trzyma sie kupy. Brak pomysłów, poza pomysłem na Niesmiertelnego.
3. O efektach, scenografii i aspekcie wizualnym nie trzeba nic mówić. Odezwa się głosy, że takie czasy... Tyle, że juz w latach 80 kręcono fantastykę na poziomie (cykl StarWars czy Never Ending Story). Dobra, rozumiem niski budżet?