Może wybaczycie mi to karkołomne porównanie ale... coś w tym jest.
Tak sobie dzisiaj oglądam tego nieśmiertelnego, kawał mojego dzieciństwa swoją drogą i... jak żywcem przypomina się mi Baldur's gate.
Masa zwykłych istot z wyjątkowym dziedzictwem walczących między sobą o schedę po zmarłym bogu, tudzież władzę nad światem.
Brzmi podobnie. I ten pancerz z kosci w retrospekcji, jakby żywcem ktoś go zdarł z aktora i założył na Sarevocka.
No ale... może po prostu mi sie dzieciństwo przypomniało i młodzieńcze lata, kiedy to zarówno film był już u nas dostępny a owa gra nowością.
Pozdrawiam! Po latach była to naprawdę przyjemna podróż w czasie, nie tyle dla nieustępliwego szkota z filmu, co chyba dla mnie. :)