Właśnie wróciłem z kina. Boże, jaki ten film jest poszatkowany, co chwile cięcie i przeskok, bez ładu i składu. O wiele lepiej, by to wyszło gdyby skupiono się na konkretnym okresie życia Napoleona. Zamiast tego mamy wszystko, a tak na prawdę nic konkretnego.
Przedstawienie Napoleona w filmie też jest dziwne, jeśli nic o nim nie wiedzieliście wcześniej. To dowiecie się, że jest on zakompleksionym, płaczliwym rogaczem, który wzdycha tylko do Józefiny. Przecież Napoleon miał liczne romanse, był pożądany przez kobiety.
Oczekiwałem pokazania tego z czego słynął Napoleon - to jaki miał bliski kontakt ze swoimi żołnierzami, jego rozmowy z nimi, to, że znał ich imiona i potrafił pytać o ich bliskich. Przez co zyskiwał on ich miłość i szacunek. Tutaj tego kompletnie nie ma.
Cesarz jest tu pokazany jak jakiś najgorszy flegmatyk, wszystko robi jak by w zwolnionym tempie. Gdzie jego charyzma? Gdzie jest pokazany jego talent oratorski do motywowania ludzi?
Inwazja na Rosję - punkt kulminacyjny w życiu i historii wodza, trwa 10 minut. Idą przez las, napada ich czterech chłopa z mozdzierzem. W następnej scenie "zdobywa" Moskwę, choć to za dużo powiedziane, wjężdża do pustego miasta i tyle.
Wiem, że będzie 4-godzinna wersja, pewnie finalnie film na tym zyska, ale oceniam to co widziałem w kinie. Poza tym nie sądzę, że ta wersja zmieni jakoś diametralnie film i postać samego Napoleona.
Ogromne rozczarowanie, a czekałem na ten film w tym roku najbardziej.
Nie chce mi się wymieniać wszystkich dziwactw tego filmu, bo nie ma to sensu. Ten kto widział film, ten wie o czym mówię.
Amen