będący właściwie jej apoteozą. Jeśli związek się rozpada, zaczynają się problemy - cierpią dzieci, cierpią, mimo że próbują stwarzać pozory normalności, rodzice, i w końcu wszyscy dochodzą do wniosku, że nie ma jak to rodzina. Co zresztą dawno zauważył już m.in. Kabaret Starszych Panów - "rodzina nie cieszy, nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej ni ma - samotnyś jak pies" :)