Wydawałoby się, że historia Naima, bodaj jednego z najwybitniejszych ciężarowców w historii tego sportu, to gotowy materiał na film. Lata '70-'80, wielokrotne rekordy świata, olimpiady, a w tle konflikt turecko-bułgarski - czyli mamy realny dramat sportowy w politycznym sosie. Scenarzyści jednak nie poradzili sobie z dwutorowym prowadzeniem akcji.
Film jest zrobiony słabo pod kątem sportowym (niechlujne ujęcia dwuboju, brak zaznaczenia rzeczywistego geniuszu Naima i jego wieloletniej dominacji); konflikt turecko-bułgarski jest wyłożony łopatologicznie jak dla dwunastolatka i operuje maksymalnymi uproszczeniami. Szczególnie razi tutaj wspomniana przez kolegę Amiga1240 propaganda; wiele scen budzi autentyczne zażenowanie (np. próba przekupienia Naima aby startował pod banderą amerykańska - znowu sięgamy po "łopatę").
Z przedstawionym w filmie obrazem Süleymanoğlu trudno się utożsamiać - jest wręcz "obrzydliwie" idealny; szkoda, bo wiemy, że był normalnym gościem który lubił sobie wypić i zapalić - film jednak proponuje nam kompletnie wyidealizowany obraz sportowca, który jest zupełnie pozbawiony dramaturgii.
Ode mnie 4/10, szkoda, bo filmów o ciężkiej atletyce jest jak na lekarstwo.