PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=727110}

My Little Pony. Film

My Little Pony: The Movie
6,6 3 139
ocen
6,6 10 1 3139
6,0 5
ocen krytyków
My Little Pony. Film
powrót do forum filmu My Little Pony. Film

Na samym wstępie przyznam się bez bicia, że nigdy nie byłem wielkim (a może żadnym) fanem serialu. Nie to co mój kolega.
Razem postanowiliśmy w duszy, że wybierzemy się na film raczej w formie jak to nazwaliśmy "eksperymentu". Osobiście nie miałem wielkich oczekiwań - ot kolejna standardowa animacja z liniową fabułą i łatwym do przewidzenia zakończeniem.
Ale dobra, może od początku.
Dwóch dojrzałych facetów podeszło do kasy. Ja osobiście nie mogłem przełknąć przez gardło prośby o dwa bilety na... sami wiecie co. Zrobił to kolega. Młodziutka pani dokonała transakcji bez krzty uśmiechu zdziwienia ni pożałowania. "Dopóki płacisz, źle na Ciebie nie spojrzymy." Weszliśmy do sali po drobnym zamotaniu się. Umieściliśmy pupcie w mięciutkich, kinowych fotelach na przedzie sali. Krótka wymiana wzroku z wyraźnym "Czy jesteśmy gotowi na tą wielką niewiadomą?". Seans się rozpoczął. Ten kto oglądał serial od razu zauważy zmianę kreski animatorskiej. Nie powiem, że wyszło to na gorsze, ale wyszło to na gorsze. Co mnie zdziwiło już o kilku może kilkunastu minutach filmu, że pojawia nam się ni stąd ni zowąd główny zły w towarzystwie swoich pomagierów. Jedno co mi przyszło na myśl - "Kim on kur** jest?!". Żadnego why? ani origin story? No ale dobrze. Może dzięki takiemu zabiegowi będziemy mieli akcję od początku do końca. Te pościgi, te wybuchy... No i musiało w końcu do tego dojść... CZAS NA PIOSENKĘ KUR** No bo jakże inaczej. Cóż by to była za bajka dla dzieci bez piosenek. Jeszcze zabrakło, żeby antagoniści się dołączyli - choć nie powiem nadało by to dużej dawki WTF i beki - a to lubię. Denność tych pseudopiosenkowych baracheł towarzystwo wpierdzielanie rymów po to aby były. NIe mam osobiście nic do polskiego dubbingu, który trzymał fason i nie zrażał do postaci. ZACZYNAMY SPOJLEROWANIE!!!! (napisałem to, bo na pewno znajdzie się jakiś przyjemniaczek, który nie miał do czynienia z tym filmiszczem i poczyta sobie moje bazgroły, a raczej stukadła w klawiaturę, choć nawet to go nie zatrzyma). Uwaga! Jednak zdarza się jakiś jeden jedyny raz na pierdyliard kiedy to piosenka śpiewana przez jakąś animowaną postać nie będzie doprowadzała do krwawienia z uszy i dawki zażenowania całą sytuacją oraz do próby pomyślunku: "Co ja tu właściwie robię?". Ale jednak można zadowolić takiego typa jak ja tak denną rzeczą. Piosenka śpiewana przez główną pomagierkę naszego głównego mistrza zbrodni jest naprawdę świetna. Zapewne za tym sukcesem stoi niesamowicie dobrze dobrany głos. I najważniejsze - nie ma sztucznie zapchanego tekstu rymami, które są aby być. No ale dobra drogi Harrezjuszu o kim w tym momencie do mnie rozmawiasz. No właśnie. Panie i Panowie, ludzie i ludziska, drogie konie i konięta, reptilianie, Obama i Seaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagal. Mam zaszczyt przedstawić zdecydowanie największy aspekt przemawiający za tym filmem, albo jak kto woli przysłowiową "wisienkę na torcie", a w naprawdę wielkim skrócie... Tempest. A tak już całkiem serio to zwą ją Jagodowy Rożek Lodowy (A JAKI KUR**, JARZYNOWY?!) Bezapelacyjnie to pierwsza rzecz, która przychodzi mi na myśl kiedy wspomnieniami wracam do tego filmiszcza. Świetnie podłożony głos oraz animacja (strój idealnie pasował jakby się w nim urodziła). Jej blizna pod okiem, mroczny klimatyczny głos oraz ten dźwięk jakby stukania młotkiem o stal dopełniają jej bytowanie w tej produkcji. UWAGA!!!!!!!!! KOLEJNY SPOJLER ALERT (i tak to przeczytasz przyjemniaczku) Otóż nasz milusia, fioletusia koleżaneczka ma w przeciwieństwie do głównego złego co dziwne origin story. Pewnego feralnego dnia bawiła się z kucykami aż niestety piłka wpadła jej do lasu, gdzie aby ją odzyskać musiała pokonać wielkiego, milusiego, tłuściutkiego misiopodobnego grubaska. Jak to było do przewidzenia przeje**** i staraciła swój róg. Przyjacwelki nie chciały już zabawiać się z naszą młodocianą wtedy jeszcze dobrą istotką. THE REVENGE MODE LOADING... Wracajmy do teraźniejszości. Jak można się było spodziewać będzie chciała odzyskać róg co obiecał jej szefu. W zamian ma popindalać za Twilight aż jej nie dostarczy szefunciowi. Ale w między czasie bla bla bla (Jedyny spojler jaki teraz najwyżej zobaczycie to ten na tylnej masce samochodu). Przechodząc do podsumowania mamy tu wszystko co było wiadome od początku: jacyś panowie do bicia co najpierw jak ich magią potraktujesz to włos im nie spadnie (chyba mieli włosy) a potem schodzą ja przyklapnięte rękoma komary do blatu stołu, jakiś zły fagas co to niby taki kozak na całą Equestrieę nie jest, jego przydupas, rescue team no i PIOSENECZKI.
Po napisach końcowych jeden głupszy od drugiego zwlekaliśmy z wybiegnięciem z sali w pośpiechu, no bo wiecie - film niby dla rodziców z dziećmi. Ale oczywiście my jak to my przeczekaliśmy do zapalonych świateł w sali i już nie było przebacz - teraz albo nigdy.
Wystawiłbym filmowi siódemeczkę, ale dzięki wyśmienitemu wkładowi Jagodowego Rożka wystawiam filmowi notę 8 na 10.

PS: Główna piosenka filmowa zaśpiewana przez Sia jest także świetna. Polecam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones