"Murder by Decree" to klimatyczny film stworzony z wyczuciem i gracją. Plummer i Mason idealnie do siebie pasują. Londyn jest surowy i mało przyjazny. Słynna mgła i jeszcze słynniejsze paskudne ku*wy również są. Postać nieuchwytnego "Rozpruwacza" mimo, że nie gości długo na ekranie to intryguje.
"You squashed my pea."
S P O J L E R
Scena "operacji" na Mary Kelly jest koszmarnie przerażająca i jeży włosy na mosznie.
Miałem okazje wczoraj oglądać na TVP Kultura film przypominał mi klimatem horrory z lat 60-tych od studia Hammer, zwłaszcza sceny retrospekcji i widzę że reżyser miał już styczność w tej stylistyce :)
A ja mam wrażenie, że twórcy "boją" się tematu Rozpruwacza i nikt nie chce przedstawić tej historii taką, jaką była, z wytypowaniem sprawcy pod najbardziej logiczym kątem. Zawsze muszą przekombinować, a najlepiej w ogóle usunąć mordercę i zrobić jakiś duet zabójców, związek albo inne takie. Temat uważam za wciąż niewyeksploatowany w sztuce.