Wielka szkoda, że pominięto jedne z najciekawszych wątków w jego biografii, mianowicie bliskie relacje w obozie z Pileckim i Kolbe. Skupiono się głównie na walkach a nie życiu obozowym przez co powstał dramat sportowy. Oglądając film czekałem na scenę poznania Pileckiego. Pietrzykowski nie tylko zajmował się walkami na pięści ale także działał w konspiracji założonej przez Rotmistrza w Auschwitz. Jakże o wiele ciekawszy byłby to film, gdyby w scenariuszu rozwinięto te prawdziwie bohaterskie czyny Mistrza.