Pomimo powszechnych zachwytów trudno uznać "Mistrza" za film udany. Pod każdym względem jest najwyżej taki sobie poczynając od banalnego i po prostu nudnego scenariusza, poprzez nijaką grę aktorską, słaby i pozbawiony dynamiki montaż, nieścisłości historyczne i scenograficzne, aż do "artystowskiego" zakończenia ze zbędną sekwencją marszu poprzedzonego przeciągłym spojrzeniem w kamerę/na widza. Nie potrafię też zrozumieć zachwytów nad rolą Piotra Głowackiego, bo w zasadzie całe spektrum jego gry sprowadza się do nieruchomej maski i kamiennego wzroku, nie wspominając o mocno ograniczonych dialogach. Z pewnością jest w nim potencjał, jednak w tym wypadku kompletnie niewykorzystany.
Jedyny plus to zdjęcia, znakomicie kadrowane i naświetlone, a niektóre ujęcia mają wręcz wymiar malarski. Są po prostu piękne, o ile to słowo można użyć w odniesieniu do opisywanego miejsca.
Naprawdę wielka szkoda, że tak niezwykła historia dziejąca się w najstraszniejszych czasach XX wieku i w jednym z najbardziej przerażających obozów zbudowanych przez Niemców została opowiedziana w tak słaby sposób. Szkoda!
P.S. Gdyby ktoś chciał kręcić prequel o młodym doktorze Hausie, to gorąco polecam właśnie Piotra Głowackiego. Jest wręcz urodzony do tej roli.