Wcale, że nie. Byłem w Dublinie 2-krotnie i na Glasnevin Cemetery, gdzie jest pochowany zarówno Eamon de Valera i Michal Collins, przewodnik mówił, że niektórzy do dzisiaj plują na grób Eamona de Valery właśnie dlatego, że nie zgadzając się na podpisanie Traktatu angielsko-irlandzkiego doprowadził do wybuchu wojny domowej. Wtedy miałem mgliste pojęcie o historii Irlandii, teraz wiem o niej dużo więcej.

PS. Co w przedstawieniu Eamona de Valery jest profanacją?

Valera nadal jest kontrowersyjny, ale ma też wielu sympatyków - przecież był jeszcze, bodaj dwukrotnie, wybrany na prezydenta. Doprowadził do całkowitego wyzwolenia się Irlandii. Nie tylko on zdecydował się na walkę (o wojnie domowej zadecydowała raczej strona republiki, pod presją brytyjską), było wielu przeciwników traktatu. Armia Republiki często traktowała ich równie brutalnie co wcześniej żołnierze brytyjscy - rozstrzelano wielu wcześniejszych bohaterów (więcej niż po Powstaniu Wielkanocnym).
Nie wszyscy ludzie w Dublinie plują na Valerę (zresztą w moim rodzinnym Poznaniu plują na tablicę Piłsudskiego), czego dowodem jego zdjęcia, które widziałem w pubie przy fabryce Guinessa (Rickman świetnie się wcielił). W legendarnym więzieniu Kilmainham Gaol (było w filmie) widziałem jego celę, w której siedział za republiki, otoczoną szacunkiem.
Oczywiście, film nie profanował jego wizerunku - ale w sposób raczej amerykański przyznawał zdecydowaną rację jednej ze stron (nie ukazując jej okrucieństw). Nie można tego polityka traktować aż tak surowo, jak tu ukazano - łatwo oceniać po latach, gdy widać skutki decyzji (jedne złe, drugie dobre), ale postaci historyczne zazwyczaj nie wiedzą, które ich decyzje będą historyczne.
ps. też trochę złaziłem Dublin, zabawnie było odnajdywać miejsca konkretnych scen, praktycznie nie zmienione - np. z żoną cieszyliśmy się jak dzieci z kościoła anglikańskiego przy Married Square, gdzie zlikwidowano angielskiego detektywa.