Wolałbym, żeby zakończyło się inaczej. Film nie można powiedzieć, że jest zły. Jest
rewelacyjny, ale wedługo mnie takiemu amantowi i fircykowi przydałaby się nauczka, żeby
na końcu panna Ariane gościa olała, a dzieje się odwrotnie. Troche z jednej strony pokazuje
to glupote i debilizm zakochania. Zakochala sie w...
Wtedy robił wrażenie, a ludzie mieli łzy w oczach ze wzruszenia! Dawniej młode kobiety wychodziły
za mąż za panów sporo starszych od siebie i to było normalne!. Nienormalne byłoby kochać się w
młokosie. A film lubię do dzisiaj. Pozdrawiam.
Fantastyczny film !! Jestem absolutnie zauroczona ! Świetna Audrey Hepburn i Gary Cooper. Bardzo wciągająca opowieść o miłości młodej dziewczyny do sławnego playboya. Piękna muzyka, nie brakowało zabawnych scen, ale i tych wzruszających. A i zakończenie miało w sobie to coś. Jestem zdecydowanie na tak !
Właśnie dlatego tak lubię stare filmy. Jest w nich tyle uroku, poczucia humoru na odpowiednim poziomie i świetnego aktorstwa. Szkoda że dziś nie robi się już takich filmów. Polecam ten film wszystkim, dobra zabawa z łezką w oku.
Dość tendencyjny romans. On- bawidamek, traktujący zdobywanie kolejnych kobiet jak zawody, świetną rozrywkę, ona- mało wiedząca o relacjach damsko-męskich, udająca bardzo doświadczoną w temacie. Różnica wieku- zaledwie 28 lat. Widz oczekuje, że kobieciarz w końcu się zakocha i odda swoje serce sympatycznej młodej...
28 lat różnicy między glównymi bohaterami (Hepburn wygląda tutaj max na 19 lat a Grant na ponad 50) + wątek romansu powoduje, że film nie mieści we współczesnych ramach obyczajowych. Mocno nie psuje do współczesnych kanonów.
Obok "Rzymskich wakacji", "Miłość po południu" to film, który chyba najlepiej pokazuję filmowy styl Audrey. Jest więc wzruszająco, śmiesznie, dramatycznie, elegancko, romantycznie i niemożliwie słodko.
Chętniej ogladam tylko "Sniadanie u Tiffany'ego". Czasami też nie płaczę :)
"Miłość po południu" jest komedią romantyczną mocno nietypową jak na dzisiejsze standardy. Bo oto mamy w filmie Billy'ego Wildera romans bardzo młodziutkiej dziewczyny (Audrey Hepburn) z podstarzałym playboyem (Gary Cooper). Różni ich niemal wszystko: wiek, pozycja społeczna, majętność, zapatrywanie na miłość. Mimo to,...
więcejUwielbiam ten film! Podobnie jak w przypadku "Rzymskich wakacji", darzę go uczuciem głębokim i szczerym:) Z założenia miała to być przede wszystkim przyjemna (choć niegłupia) komedia romantyczna. Jednak dzięki Audrey Hepburn i postaci, w którą bardzo przekonująco wcieliła się można ten film nazwać również dramatem,...
Propozycję zagrania Franka odrzucił Cary Grant. Powodem była zbyt duża różnica wieku pomiędzy nim a Audrey Hepburn. Cary Grant, ur. 1904 r., a Gary Cooper, który zagrał Franka - ur. 1901 r. Tu różnica już nie była za duża. Pytanie dla kogo?