Kolejny film, którego nawet nie trzeba recenzować, wystarczy przekleić recenzje poprzednich "komedii" romantycznych, bo wszystkie elementy są takie same.
Piękny i bogaty on - kobieciarz / szara myszka ona - ucieleśnienie dobroci? Mamy!
Udawanie kogoś kim się nie jest? OJ MAMY!
Dialogi ekspozycyjne jako jedyne źródło wiedzy o bohaterach? Mamy!
Zbiegi okoliczności w ilości tysiąc pięćset sto dziewięćset? MAMY!
Żarty z brodą i to mało śmieszne? Mamy!
Drętwe i sztuczne aktorstwo? MAMY! Banasiuku biedny, ja rozumiem, że nie było czego grać, ale aż przykro patrzeć jak się męczysz z każdą nienaturalną kwestią wypowiedzianą w tym filmie
No i wreszcie, konstytucyjnie już chyba zagwarantowany element komedii romantycznej:
Tomasz Karolak? MAAAAAAMYYYY!
Nie mam nic do komedii romantycznych jako gatunku, ale litoooości! Kto pisze te scenariusze? Czy to w ogóle są różne scenariusze, czy ciągle ten sam, w którym tylko zmienia się imiona?
Schemat zawsze jest ten sam. Sztuką jest wpisać w niego choćby średnio warty scenariusz, a tutaj nawet tego zabrakło.
Mateusz tutaj daje czadu , choć chwilami przez jego dziwna manierę mam wrażenie ze gra bardziej do drugiej bramki niż playboy uganiającymi się za dziewczynami ;)
Mnie ta maniera nawet śmieszyła i fajnie mi się oglądało sceny z nim. Ale brak dobrego reżysera który by to okiełznał rzucał się w oczy.
I kolejny goguś, który jeździ super furą i zgrywa pozera. Co z tymi filmowcami i producentami, którzy wlepiają postaci, których nawet nie da się lubić? Nie mówiąc o utożsamianiu się z nimi. Produkcję filmową chyba studiowali w ESKK. Patrzysz na taki ryj "czarusia" i myślisz sobie, ale bym mu wyjebał, a to przecież jedno z dwójki głównych bohaterów.
Hahaha dokładnie ! Gdyby chociaż przeszedł jakaś przemianę , ale zrobił coś żeby go polubić xd