Wiadomo było, że po przeczytaniu książki będzie to beznadzieja, bo to jest adaptacja a nie ekranizacja. Obiega pewnie od książki tak bardzo jak to możliwe, ale dla osób, które tego nie czytały, film może być trafem w dziesiątkę. A jeśli chodzi o aktorów to lepiej, że są mało znani, jakby grała tam taka Emma Watson, to wybacz, ale dla mnie zamiast Max lub kogoś innego, w filmie widziałbym Hermionę z Harrego Pottera...

Nie czytałem książki, ale film jest mocno średni. Można obejrzeć z nudów i by zobaczyć parę nowych twarzy na ekranie.

Naprawdę nieźle trzyma się książki poza kilkoma małymi detalami - to największe zaskoczenie, bo myślałem że będzie kontynuował modę na olewanie materiału źródłowego ciepłym moczem. Średniawka, jednak minął mi dość szybko. Cała seria książkowa Maximum Ride zasługuje na o wiele lepszą adaptację z odpowiednim budżetem, ale przynajmniej nie dostaliśmy kompletnego gniota.

Technikalia tego filmu są tak złe, że dałem spokój po 20 minutach. Brak logiki w scenach aż bije po twarzy. Dziadowska realizacja.