Jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi narzekać na swoje prozaiczne życie, to przywołam w pamięci losy bohaterów tego filmu...
Matka z przedstawionego obrazu gości w domach tylko dobę, ale tak naprawdę jest cały czas, codziennie, o świcie jak i w nocy. Jest przy więźniach, umierających w hospicjum, osieroconych dzieciach, przy staruszkach, przy ludziach wierzących, jak i niewrzących. Ta Matka milczy, ale jej twarz wyraża jakiś smutek i zatroskanie. Dlaczego prośby jednych zostają spełnione, a drugich nie?...
Dziękuję za ten film, że mogłam w tym przedświątecznym chaosie, przystanąć na chwilę i zastanowić się nad tym, co jest najważniejsze.