Skoro sprawca wyprowadzał dziewczyny pojedynczo i wychodził z nimi, to pozostałe nie mogły w tym czasie się rozwiązać i uciec? Zamiast tego siedziały na tyłkach i grzecznie czekały aż wróci....
gorzej - ryczały rozhisteryzowane zamiast wziąć się do kupy i chwilę zastanowić. Film jest totalnie spartolony i nie warto oglądać, ale słyszałam, że fabułę oparto na faktach, więc cały czas zachodzę w głowę, jak osiem kobiet może nie dać rady jednemu facetowi? +miały przewagę, bo były na swoim i znały budynek., nie miały nic do stracenia bo musiały zdawać sobie sprawę z tego że zginą i mimo to nie próbowały nic zrobić? Serio, nie nalezę do osób które obwiniałyby o coś ofiary, ale w sytuacji takiego zagrożenia powinny się im w mózgu uruchomić jakieś mechanizmy obronne / skoczyć adrenalina (reakcja walcz lub uciekaj etc.) Dla mnie to jest niepojęte, jak można tak łatwo się poddać i "za darmo" oddać życie...