W sumie spodziewałem się czegoś innego po tym filmie, że będzie to jakiś film akcji, a raczej był to film szpiegowski. Bajeczka o rosyjskich agentach, mieszkających w USA.
Z ciekawych aktorów warto wymienić, że wystąpił tu Richard Lynch - jak zawsze w roli bad guy'a. Tym razem zagrał Rosjanina (to tak jak w "Inwazja na USA") - mordercę agentów. Nie mówił zbyt wiele, po prostu zabijał. Niestety brak było ostrzejszych i krwawych scen z jego udziałem, ale to chyba wytłumaczalne - film był raczej młodzieżowy niż dla starszych widzów. Z innych ciekawych ról zdziwiłem się jak zobaczyłem aktora Voyo Goric - znanego głównie z "Rambo 2" gdzie zagrał Rosjanina Yushina. Tutaj zagrał natomiast jakiego typka z Jugosławii, ale nie był taki krwawy jak w "Rambo 2", lecz zagrał raczej komediową postać.
I to chyba jedyne dwa plusy tego filmu - dwie role ciekawych aktorów. Reszta do bani. Film do obejrzenia maksymalnie jeden raz. Moja ocena: 3/10.