film to jedna wielka oscarowa porazka. opowieść o imbecylu, ktory zamiast porzadnie jak facet odsluzyc kare w pierdlu woli uciec do psychiatryka. ja was prosze... dyrekcja go od tak przyjmuje? nie podejrzewaja nic? ze robi ich w wała, ze moze zacząc podburzac niedorozwoji ktorych trzymaja w szpitalu? kretyńska sytuacja z tą ucieczką - okno otwarte, wszystko przygotowane, a krolewicz sobie siedzi w krzeselku i czeka na oklaski... jeszcze wczesniej byla scenka z tym ogrodzeniem - od kiedy to psychiatryki są odgrodzone ledwo jednym plotem wysokim na 3 metry? w takim razie masowe migracje psychicznych ze szpitala nie bylyby przeszkodą. dalej - za bezprawna lobotomie, zwlaszcza na zdrowym pacjencie to chyba prokurator sie nalezy - nie wiem, jakie bylo tam wtedy prawo, ale mcmurphy musial miec jakas rodzine, przyjaciol (ta lalunie na przyklad) co powinni sie zainteresowac ze nagle ich ogier przestal szpanowac i lezy sobie sztywny na szpitalnym wyrku... a co do tych ludzi, pacjentow, to rzeczywiscie trzeba miec cos nie tego z garem, zeby z wlasnej woli dac sie zapuszkowac w psychiatryku, zawsze istnialo by prawdopodobienstwo ze zrobilyby sie przerzuty czy cos i wtedy zostaliby stalymi bywalcami. istnieja jakies kolka wzajemnej pomocy, AA czy inne spotkania, nie trzeba od razu sobie przekreslac zycia... troche malo realne :/
rezyser kompletnie sie nie postaral, nie wiedzial jak poprowadzic aktorow, błądził jak dziecko we mgle... scenariusz, a wlasciwie jego brak mozna usprawiedliwic faktem, ze podobnie jak autor książki scenarzysci mieli niezle na..ane we łbie albo cos brali... o aktorach nawet nie wspominam, jedynie nicholson i tan jąkala cos wykazali, ta stara raszpla odstala swoje na ekranie i zgarnela statuetke, litosci
3/10
kolejna osoba kreująca się na krytyka filmowego :)
Widzę po twoim profilu, ze "Requiem for a Dream" też ci nie przypadł do gustu... może po prostu jeszcze emocjonalnie nie dojrzałeś do filmów tego typu ;)
Masz rację, film przedstawia historię pewnego imbecyla który chciał iść na łatwiznę ale jak sam widziałeś skończyło się to dla niego koszmarnie. Pewnie na świecie jest dużo takich przypadków ludzi, którzy próbują wymigać się od kary udając psychicznie chorych, działaniem pod wpływem impulsu itd. Dyrekcja nie przyjęła go "od tak". Zgłoszono, że jego zachowanie odbiega od normy więc przyjęto go na obserwację aby faktycznie sprawdzić czy jest on chory czy nie (już sam sposób w jakim mówi o zgwałconej przez niego dziewczynce daje do myślenia). Nie sądzę że interesowałbyś się członkiem rodzinny który był takim człowiekiem jak on, a jego "lalunia" była tak strasznie nim zainteresowana że nie przeszkadzało jej gdy poprosił ją o to by się przespała z obcym kolesiem.
Co do pacjentów to niektórzy byli tam z przymusu pewnie z wyroku sądowego itd a inni po prostu zdawali sobie sprawę że nie są normalni i postanowili sami się leczyć. O to chodziło że są tam z własnej woli ;) Niektórzy z nich mówią że nie są jeszcze gotowi żeby uciec, że sobie nie poradzą.
Na prawdę nie mam siły aby krok po kroku tłumaczyć ci o co w tym filmie chodziło... obejrzyj go za parę lat ;)
kontrargumenty (choć coś czuję, że porywam się z motyką na słońce)
Kieruję Cię do artykułu Rosenhan, D.L. (1973). On being sane in insane places. Science, 179, 250-258. (za: 40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii. Roger R. Hock)
Jest to artykuł (NAUKOWY) dotyczący badania, w którym to aktorzy w niewiedzy prowadzących szpital (papiery zawsze można załatwić) wybrali się do psychiatryka. Efekty były niesamowite. Bowiem swoim zachowaniem nabrali wszystkich. Okazuje się, że w pewnych okolicznościach (w tym wypadku szpital psychiatryczny) nawet powszechnie rozumiane normalne zachowania mogą być interpretowane jako nienormalne. Zresztą kiedyś mój profesor opowiadał, że sam poszedł do psychiatryka, żeby uniknąć służby wojskowej. Zaprzyjaźniony psychiatra zwrócił mu uwagę podczas pobytu, żeby trochę przestał grać, bo zaczyna nabierać nawet jego.
McMurphy był nonkonformistą i indywidualistą. Takie zachowania nie są w tym kontekście postrzegane jako normalne. Jeszcze do niedawna kobiety z własnym zdaniem były diagnozowane jako histeryczki (Histera - macica, Panowie uważali, że kobiety mają takie chwile, że macica zaczyna wędrować po całym ciele. Stąd ich zachowanie).
Co do płotów i słabych zabezpieczeń. Kiedy trzyma się słonie w niewoli od małego są przywiązane sznurkiem do palika wbitego w ziemię. Wraz z wiekiem sznurek pozostaje, ale tylko na nodze. Mimo technicznego braku zabezpieczeń słonie nie uciekają. To samo się dzieje z ludźmi. W większości sytuacji mogliby uciec. Tak jak słynna historia o porwanej dziewczynie trzymanej przez wiele lat w piwnicy. Owa dziewczyna w pewnym momencie wychodziła na powierzchnię i pomagała oprawcy sprzątać w ogrodzie i nigdy nie próbowała uciec. Pomijam aspekt syndromu sztokholmskiego, ale pozwala to zrozumieć nieracjonalne zachowanie wielu ludzi.
Co do lobotomii. Historia jest osadzona w takich czasach, w których stosowano lobotomię na porządku dziennym. Akurat mniej więcej w czasach produkcji tego filmu zaprzestano takich metod. Idąc do psychiatryka piszesz się na wszystkie metody leczenia.
Aaach i co do gry aktorskiej. Nie wiem czy wiesz, ale większość aktorów i pracowników obsługi na planie były faktycznie chore psychicznie. Film kręcono w prawdziwym szpitalu psychiatrycznym. Warunkiem kręcenia tego filmu było uczestnictwo pacjentów tego szpitala w celach terapeutycznych. Nie możesz oceniać czyjegoś zdrowia psychicznego przez pryzmat własnego wyobrażenia choroby psychicznej.
A tak podsumowując. Nie powinieneś dosłownie traktować tej historii. Jest to fikcja literacka (film powstał na podstawie książki), w której zawarte są różne metafory. Przepięknie opisuje mechanizm wyuczonej bezradności, etykietyzacji, uniformizacji. Film pokazuje, że w świecie, który jest równo popieprzony jakiekolwiek odstępstwo od standardów jest traktowane jako nienormalne.
Zgadzam się i też już skomentowałam tamtą wypowiedź. Jeśli chodzi o te płoty i o zabezpieczenia to nie byly one potrzebne bo ta klinika nie przetrzymywała akurat pacjentów niebezpiecznych. W dzisiejszych czasach też sa kliniki dla pacjentów z rożnymi zaburzeniami psychicznymi-często kliniki półotwarte dla zaburzeń które nie zagrażają otoczeniu.
Przecież w filmie podkreślono że klinika byla półotwarta. Kilku pacjentów było w niej bo tego ,chcieli' w dzisiejszych czasach tez istnieją takie ośrodki. Dodajmy ze ci pacjenci nie byli potencjalnie groźni.
Co do praktyk psychiatrycznych widać że się nie orientujesz jak one wyglądały na terenie USA w tamtych czasach. Lobotomia byla wtedy hitem stosowanym nawet na zlecenie rodziców którzy nie radzili sobie z trudnymi dziećmi. Dodajmy że zdarzało sie że pacjenci po lobotomii zachowywali się normalnie choć mieli spłycone odczuwanie emocji. Niestety jednak w wielu przypadkach takie zabiegi powodowały bardzo poważne konsekwencje takie jak śmierć czy poważne zaburzenia osobowości i brak kontroli nad odruchami fizjologicznymi.Jeden z psychiatrów dostał nawet Nobla za badania nad korzyściami ktore płynęly z tej rzeźnickiej praktyki!
Stosowano wtedy również powszechnie terapie elektrowstrząsami (do dziś się je prowadzi chyba nawet na terenie naszego kraju np.na pacjentach z ciężka depresją z tymże pacjent jest absolutnie znieczulany i zwiotczany a wielu osobom takie zabiegi naprawdę pomogły). Stosowano też inne terapie -bardzo niebezpieczne ! takie jak podawanie wysokich dawek insuliny pacjentom psychicznie chorym (nagły spadek glukozy wywoływał ,,lecznicze'' jak wtedy uważano komwulsje.
za twój avat juz masz psychiatryk :-). Lobotomia była długi czas stosowana bardzo często w psychiatrykach w USA jako metoda lecznicza. Szkoda że kompletnie nie skumałeś filmu. Może zacznij od króla lwa?
W większości zgadzam się z autorem wątku. Są lepsze filmy o tej tematyce. Działa tu typowa psychologia tłumu. Film jest "kultowy", więc nie wypada dać mu mniej niż ósemkę. Według mnie obraz jest przeciętny aż do bólu. Chcecie dobrego kina to zapraszam na "Awakenings" z Robertem de Niro i Robinem Williamsem.
A, proste, Każdy, kto docenia film nie dostrzega, że tak naprawde film słaby, tylko widz zmanipulowany. ;)
To samo u mnie, gra Nicholsona i reszty na wysokim poziomie, ale ledwo co obejrzałem do końca. Oglądając drugi raz myślałem, że będzie lepiej, ale niestety nie było.
Obstawiam, że za pierwszym razem to była moja wina, ale przy drugim w 100% stwierdzam, że to wina filmu.
ludzie-przeciez każdy ma prawo do swojego zdania i gustu! smiesza mnie takie komentarze typu, jak film sie nie podoba To b=pewnnie wina widza !
ja sie przyznam ze tez film nie przypadl mi go gustu, strasznie ciezko sie rozwijal i dluuugo.. Ciezko mi teraz w 2015 roku spojrzec na ten film jak wtedy gdy został puszczany w kinach.. Co nie znaczy ze to oznacza ze musze sie nie znac- po prostu nie wszystko musi sie czlowiekowi podobac
Czyli każdy widzi film po swojemu - banał, truizm.
Tylko czy każdy w tym swoim widzeniu może mieć taką sama racje, niezależnie od tego co widzi, jak widzi i jakie ma argumenty na swoje postrzeganie?
Nie banał , po prostu każdy film odbiera według siebie. Niektorzy moga podchodzic bardziej emocjonalnie niż reszta.
Najsilniejsze emocje we mnie wzbudziła końcówka i samobojstwo tego chłopaka (zapomniałam jak miał na imię). Ale od poczatku do gdzies polowy, film mi sie dluzyl.
Szanuje pomysł filmu, jego bohaterów- moimi ulubionymi był Wódz i własnie chłopak samobojca, tak na marginesie. Niech tak pozostanie że mi sie w tym filmie podobała jego część, nie całosć. pozdrawiam
Banał - czyli stwierdzenie banalne, oczywiste, nikt się z tym nie spiera.
Zauważyłaś, że wcale nie odpowiedziałaś na moje pytanie?
raczej filmu. jak nastepnym razem cwelstein zamierzasz robic z siebie kretyna to puknij sie w czerep i wyloguj