z trudem dobrnąłem do końca tego wybitnego dzieła - scenariusz nie rzucił mnie na kolana z
powodu zupełnego nieprawdopodobieństwa, aktorstwo też nie (sprowadza się głównie do
mrocznych spojrzeń), nawet Toni Collette nie uratowała poziomu (skądinąd Maryl Streep też nie
dałaby rady), a wątek Templariuszy był już całkiem humorystyczny. Szkoda czasu.