Pełna zgoda co do filmu, choć ja uważam Andersona za najbardziej przereklamowanego współczesnego reżysera. Jedynie "Boogie nights" to imo dzieło w pełni udane i po prostu bardzo dobre.

Ja bym jednak w tej kategorii wyżej dał Nolana, ale jak Anderson będzie dalej wypuszczał takie knoty to pewnie zmienię zdanie.

Z Nolanem po części zgoda chociaż trzeba mu przyznać, że potrafi w duże kino oraz szeroko pojętą otoczkę wokół niego. No i zdarzyło mu się wypuścić kilka naprawdę dobrych filmów a mam tu na myśli "Bezsenność", "Mrocznego rycerza", oraz "Incepcję". Problem natomiast z nim jest taki, że niektórzy chcieliby widzieć w nim wizjonera na miarę nawet Kubricka, a on jest tylko i aż dobrym rzemieślnikiem podobnie zresztą jak Villeneuve chociaż tego akurat uważam za absolutny top tego typu współczesnych fachowców.

Z Nolana podobały mi się tak w pełni Batman Początek i Interstellar, w innych zawsze coś mniej lub bardziej kulało. Villneuve jest coraz lepszy z filmu na film. O ile jeszcze w Blade Runner scenariusz był do poprawy, o tyle w Diunie zagrało już właściwie wszystko. Choć to też nie jest coś co zmieni kino.