PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=709355}

Lewiatan

Leviafan
7,4 31 398
ocen
7,4 10 1 31398
7,3 27
ocen krytyków
Lewiatan
powrót do forum filmu Lewiatan

akiś czas temu zjechałem równo na filmwebie "Powrót" Zwiagincewa, "Lewiatan" jest drugim jego filmem który oglądnąłem. I w rozterce trochę jestem. Bo jako film sam w sobie to dobry on jest, ten "Lewiatan". Chyba go nawet obejrzę jeszcze raz. I jakkolwiek zrobię to głównie po to żeby się doń również poprzypieprzać, to parę rzeczy mi się w tym filmie naprawdę spodobało. Wciąga rewelacyjna gra aktorów, fajnie rozwija się fabuła, bomba zdjęcia krajobrazów i rekwizytów dobranych do akcji. Chlanie wódy jako zwykły element życia bohaterów filmu. I zwykłe ludzkie dążenia - do zachowania ojcowizny (główny bohater), do ucieczki od szarego życia, przeżycia namiętności i sama nie wiem czego chcę (żona bohatera), do posiadania ojca i matki (syn bohatera), do pomocy przyjacielowi i sam nie wiem czego chcę (przyjaciel bohatera), do utrzymania i poszerzania swojej władzy (miejscowy kacyk). To wszystko naprawdę świetnie zagrane, jest też kontekst polityczny i religijny.
Ale moim zdaniem znowu coś tu nie gra. A ja jestem wystarczająco stary, żeby wiedzieć że ruska propaganda może być naprawdę wyrachowana.
Po pierwsze - to znowu jest film dla tzw. zachodniego widza, nie do dystrybucji w ZSRS, pardon - w Rosji. Ponoć się panu reżyserowi oberwało w ojczyźnie za ten film, ponoć go ktoś "wystawił" do nagrody wbrew "oficjalnym czynnikom" przez złośliwość i przypadek. Ponoć pan Zwiagincew kontestuje i podpisuje listy protestacyjne. Ponoć jest to film antyputinowski.
Ale też nie jest żadną nowością specyficzna technika propagandowa w której powierza się komuś rolę "opozycjonisty" którą to rolę ma dostrzegać tylko świat zewnętrzny. Taka osoba może podtrzymywać mit "demokratyczności" Rosji, mimo że jest jakimś elementem establishmentu (pozwalają mu kręcić kolejne filmy i dają na nie pieniądze ot tak?). Tego nie wiem, ale obawiam się w że w jego przypadku jest to niestety albo rodzaj świadomego uczestnika "frontu propagandowego" Rosji, albo trochę rodzaj takiego pożytecznego idioty, który tak bardzo chce być zarazem wschodni i zachodni, zarazem rosyjski (czytaj: rozumiejący potrzebę uznania autorytarnej władzy) i niby artystycznie niezależny, że kaniec kańcow mógł stworzyć obraz którym chciał się władzy przypodobać, ale zamiast tego ją wkurzył. W propagandzie jest tak że nie zawsze wszystko wychodzi zgodnie z intencjami.
Za bzdurę uważam traktowanie tego filmu jako antyputinowskiego. Po pierwsze - to jest historia zaczerpnięta z wrażej Ameryki, co przyznaje sam reżyser. Po drugie - Putin pojawia się w filmie tylko na portrecie, i to takim który mnie kojarzy się z podniszczonym freskiem z przedstawieniem Jezusa, "podrasowanym" przez jakąś emerytkę. Znaczy się - portret Putina jest tylko rekwizytem a nie nawiązaniem. Zresztą portrety ruskich przywódców pojawiają się tam jeszcze w innej scenie, temu też chcę się jeszcze przyjrzeć, bo interesujący jest dobór tych postaci (i chyba nie przypadkowy).
Religia jest istotnym elementem mitologii państwa moskiewskiego, nazwanego później Rosją, jest też istotnym elementem fabuły "Powrotu", można ten film uznać za poniekąd religijne uzasadnienie surowości władzy, obraz i kontekst tej religijności wydaje się w "Powrocie" pozytywny. Lecz cóż się z tym obrazem i kontekstem dzieje w "Lewiatanie"? Zły lokalny kacyk trzyma z miejscowym włądyką, ba, ten ostatni podpowiada mu jak powinien postępować ktoś kto rządzi. Czy reżyser stracił wiarę, albo przynajmniej chęć do religijnych rozważań? Moim zdaniem nic podobnego, mamy tu znów tylko jakieś puste figury. O ile pamiętam oryginalna amerykańska historia, stanowiąca inspirację dla filmu, kończyła się buntem bohatera - typowym dla naszej cywilizacji tj. nie liczącym się już z nikim i z niczym. A co mamy u Zwiagincewa? Gość ląduje w więzieniu i właściwie nie ma pewności czy sam nie zaciukał swojej żony w pijackim zwidzie. Nie ma buntu, jest tylko nieszczęsny Hiob, który śmiał postawić się władzy i przegrał. Nie ma znikąd dla niego pomocy ale życie toczy się dalej, dobrzy ludzie zatroszczyli się dzieckiem, albo zrobiłoby to państwo. Bandyci nie różnią się od policjantów, a władza lokalna to zwykła sitwa. Ale ja mam wątpliwość czy aby na pewno ten Zwiagincew chce nam pokazać zgniliznę Rosji. Skąd zatem ten amerykański pierwowzór? Jaki morał wyciągacie z tego filmu - że to kraj wymagający zmian, czy też ze to wszystko ich lokalna specyfika i "rosyjska dusza" które trzeba akceptować takimi jakie są?
Chciałbym wierzyć że Zwiagincew jest trochę takim anty-Michałkowem - który najpierw wierzył że służy dobrze swojej ojczyźnie kręcąc antyreżimowych "Spalonych słońcem", a potem dopiero stworzył obrzydliwą kontynuację tego obrazu - znaczy się, że Zwiagincew trochę zmądrzał od nakręcenia "Powrotu" - ale jakoś nie wierzę.

ocenił(a) film na 6
jors_73

Jeszcze taka rzecz - porównywano (głupio) Zwiagincewa do Tarkowskiego, sam Zwiagincew się z tego śmiał. Ale ten facio przecież zna twórczość Tarkowskiego, małpuje to i owo z niego. Mam wrażenie że w "Lewiatanie" jest tego małpoawania więcej. Tak jakoś mi się dobrze kojarzyła gęba głównego bohatera "Lewiatana" i chyba już wiem dlaczego - toż to prawie wypisz wymaluj gęba Stalkera, w "Lewiatanie" wciąż starannie wygolona mimo ciągłych libacji. Rodzina też podobna - ojciec, matka, dziecko. Ale Stalker to buntownik. A żona go kocha. I wszystko co widać w tle ich dramatu jest tylko tłem. Czy Zwiagincew chciał zabić mit Stalkera dając swojemu bezradnemu Hiobowi jego twarz i próbując z czegoś co dla Tarkowskiego było tłem, wywodzić jakieś pseudomorały?

ocenił(a) film na 6
jors_73

Przepraszam za pisanie pod swoimi postami, obiecuję że to ostatni raz, ten film to po prostu dla mnie świeża sprawa.
W filmach Zwiagincewa nie ma przypadkowych drobiazgów, wszystko ma swoje zamierzone znaczenie i sens. Zwracają uwagę portrety, najpierw ten wspomniany portret Putina na ścianie gabinetu mera. Taki trochę rozmazany, a przede wszystkim to jest stara wersja oficjalnego portretu Władimira Władimirowicza, taka trochę dobrotliwa, Putin obecnie obowiązujący jest surowy i wszystkowidzący. Czemu Zwiagincew wybrał starą wersję? Dalej - portrety do których mieli strzelać uczestnicy libacji w plenerze: jest tam Jelcyn, Lenin z pękniętą szybką, Breżniew, ktoś tam jeszcze - ale nie ma ani Putina, ani Stalina. Pijany milicjant tłumaczy że ma wszystkich w domu a na tych obecnych to jeszcze nie ma odpowiedniej perspektywy. W tym miejscu warto dodać że obecnie dzieci w Rosji uczą się że ich kraj maw swej historii trzech wielkich przywódców: cara Piotra, Stalina i Władmira Władmirowicza. Dlaczego zatem ten niby antyputinowski Zwiagincew pominął tego niewyobrażalnego zbrodniarza jakim był Stalin?
Wierzcie mi, ja wcale nie mam pewności że moja ocena twórczości Zwiagincewa jest słuszna. Jednak tak naprawdę zastanawiam się czy jest on elementem jakiegoś perfidnego niczym atak hakerski przedsięwzięcia, gdzie z góry określono jakiś plan i propagandowy efekt (rosyjski film zdobywa zagraniczne nagrody przydając splendoru ojczyźnie i budując u zachodnich idiotów jej zamierzony wizerunek) czy też po prostu tacy jak on nie potrafią inaczej - mogą albo negować totalnie to co dziś nazywamy Rosją (jak Tarkowski) albo - po pierwszych rozterkach - apologizować to ludobójstwo, odczłowieczenie, chlanie, łapówkarstwo i rządy mafii, i nazywać to "rosyjską duszą".

ocenił(a) film na 8
jors_73

ten film to bardziej typowe rosyjskie gadanie o sudbie niż manifest polityczny. Do twoich spostrzeżeń dodam, że ostrze polityczne bardzo tępe. Co okazuje się na końcu? Kacyk nie chciał ziemi dla siebie na luksusową daczę, tylko na cerkiew. Nie zależało to od niego, bo wykonywał oczekiwaniania "z góry" (siwy pan na schodach przy wyjściu z cerkwi). Ziemia była tylko dzierżawiona i miasto zaoferowało 1500 dolców odszkodowania, a Kola chciał 7000, a najlepiej żeby go nie mogli wysiudać z miejskiej działki. Sprawę przegrywa, a kolega prawnik szantażuje burmistrza, żeby dał 7000 baksów. Oczywiście z własnej kieszeni, bo przecież wyrok jest prawomocny. Burmistrz straszy prawnika - ot takie porachunki między "gangsterami", a miasto wreszcie odzyskuje miejską działkę od pieniacza. Burzą stary odrażający dom w którym ludzie żyją po staremu, wóda i beznadzieja, a potem na tym miejscu wyrasta piękna cerkiew w której pop przepowiada nową duszę dla Rosji. Już nie wóda i rozpiździaj a Prawda.
Owszem, bardzo różnie mozna interpretować wątki w tym filmie. To sztuka umieć tak puścić oko do wszystkich, bo nawet w wątku zdrady w komentarzach widać, że niektórzy żałują Lilii (!)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones