Tylko tyle.... ? Motorhead słucham od 1979 roku. Od 6 dni słucham co dzień 1-2 płyt, ponownie obejrzałem rewelacyjny moim zdaniem dokument o Lemmym. Tak sobie myślę, że to odpowiedni sposób na uczczenie pamięci tego wielkiego muzyka. Są ludzie, których nie da się zastąpić : Presley, Hendrix, Morrison, Riedel.... teraz dołączył do nich generał Lemmy Kilkmister. Na szczęście zostawił tyle muzyki i zainspirował tylu muzyków, że będzie żył wiecznie! Gdzieś , chyba w 1981 roku, były rozmowy o przyjeździe do Polski Motorhead / było to wkrótce po wydaniu płyty w kilku kolorach, nie pamiętam jakiej/ a niejaki Roman Rogowiecki powiedział wówczas, ze "najpierw Lemmy powinien się nauczyć grać" Kto wie dzisiaj któż to jest "Roro"?Kto nie wie kim jest Lemmy?Widzę tyle samo rąk - ani jednej!
R.I.P. Lemmy!

Gdy dowiedziałem się, poczułem, jakby odszedł ktoś bardzo mi bliski, kogo znałem latami. I doszedłem do wniosku, że tak właśnie było. Dzień w dzień słuchałem Motorhead, Hawkwind. Uwielbiałem i nadal uwielbiam Lemmy'ego. On żyje. Uświadomiłem to sobie, gdy po przeczytaniu wiadomości, że odszedł, odpaliłem ulubiony album Kiss of Death i stwierdziłem - "Przecież ten sukinsyn żyje, napieprza w struny i wyje mi przez głośniki". Legendy nie umierają. Ta żyje w przeszło 20 albumach. Ojciec Chrzestny heavy metalu, który grał rock'n'rolla. Szczery do bólu, prawdziwy w muzyce, twórca i inspirator. Dzięki Lemmy. A do Was krabathor i aras8899 wznoszę szklanę Jacka z colą - Born to lose, live to win. \m/

Dzięki! :) "Live Fast Die Old"!Mam też kilka ulubionych: ze starych "No Sleep 'til Hammersmith" /wiadomo- koncert/ Z nowszych "Inferno", "Aftershock". Myślałem, że tylko jak tak miałem - podobnie poczułem smutek jakby stracił kogoś bliskiego; teraz myślę, ze nie jesteśmy wyjątkami. W jednym z postów czytałem, że , to laurka, ze film... nudny itp. Pomyślałem "Sucker" i nie traciłem energii,by klikać, bo po ch... .