Zupełnie nie zgadzam się z entuzjastyczną opinią na temat tego filmu.
Wytrzymałem oglądanie go przez 40 minut.Myślałem ,że akcja ,,rozwinie się"-nic z tego. Nawet dla entuzjastów tanga to strasznie nudna produkcja.Na dodatek film jest praktycznie czarno-biały co dodatkowo obniża jego wartość od strony wizualnej. Jest to film o fascynacji nauką tanga przez ,,grającą" samą siebie reżyserkę Sally Potter. Po obejrzeniu jej świetnego ,,The Man Who Cried"- totalne rozczarowanie!
Jeżeli nie doceniasz piękna czrnobiałych filmów to poprostu sie na nich nie znasz. Często bywa, że film żeby przekazać jakąś wartość nie m usi nieć fabuły ani akcji horroru ani thilleru. Śmiem twierdzic że słabo znasz się na kinematografi.
ale czaaadowy wpis! "Nawet dla entuzjastów tanga to strasznie nudna produkcja..." rozumiem, że recenzent jest takim entuzjastą skoro wytrzymał całe 40 minut. Ciekawe jak rozumie "entuzjastę tanga".
A może rzeczywiście jest tak, że film jest wymagający - to nie tylko film dla entuzjastów tanga, ale przede wszystkim dla entuzjastów kina - bo jest to bardziej film o robieniu filmu, stąd młody tancerz ma motywację nie tylko do nauki starszej dużo babeczki, ale tekże do występów z nią, a nadto do lekkiego romansu, wie, że zostanie sfilmowany (świetna scena przewagi reżyserki nad tancerzami w scenie tańca grupowego z trzema partnerami!) i to czekanie! Na ten taniec, czyli aż otworzą salę, na natchnienie (początkowo reżyserka chce przecież zrobić film o modzie), na lekcje, na uwielbianego kochanka...
I padłam przy tekście "Na dodatek film jest praktycznie czarno-biały co dodatkowo obniża jego wartość od strony wizualnej" Film jest przepiękny właśnie dlatego, a co ważne - są też sceny kolorowe, które mają podkreślać wyjście poza konwencję.
To mój ulubiony film tej reżyserki.
do tej sceny warto doczekać
http://www.youtube.com/watch?v=7sGTPTZY5yM&feature=related
Szkoda tylko że trzeba przebrnąć najpierw przez scene w knajpie gdy ze łzami w oczach wyznają że są żydami.
Jedna z najbardziej żałosnych scen w historii kinematografii.
Film ogólnie rzecz biorąc kiepski, a jeśli miałbym oceniać przez pryzmat tematyki tańca wręcz beznadziejny.
Także jeśli ktoś interesuje się Tangiem to radze trzymać się z dala.
Zgadzam się z Pani_Blue całkowicie. Świetne podsumowanie filmu.
Jeśli o mnie chodzi, to po oglądaniu "Orlando" Sally Potter byłam sceptycznie nastawiona do "Lekcji tanga". Tymczasem film ten spowodował u mnie fascynację tangiem, bo jego narracja w całkowitej zgodzie z muzyką oddaje subtelną grę sił ilustrowaną w tym niezwykłym tańcu. Wydaje mi się, że scena tańca z trzema mężczyznami to swoisty manifest związany z siłą i pozycją reżyserki-kobiety, to takie złamanie schematu. "Tango" Saury - pełne kolorów ale i teatralności i nudy - przy porównaniu z filmem Potter wypada jeszcze słabiej i z lekka 'konserwatywnie'...